Cześć,
czy mogę odnowić jeszcze ten wątek?
2 czy 3 lata temu nieopatrznie pozwoliłam teściowi wsadzić krzaczek w ogródku. Mial za zadanie trochę sie rozrosnąć i stworzyć barierę na granicy działek.
Okazało się że to rdestowiec.
Tzn niby od początku było wiadomo co to, ale nie wiedziałam co to za cholerstwo, po tych 2czy 3 latach zajmuje przestrzeń 10 razy większą niż jak był wsadzony, i wciąż wychodzą nowe łodyżki. Boje sie co bedzie, jak chwast przejdzie pod tym murkiem do sąsiadów, a niektórzy pisali że nawet na głebokości metra są jego korzenie.
Teraz zastanawiam się jak się pozbyc dziada.
Pomyślałam, że jesienią i tak trzeba ściąć, wtedy wleje rundapa do środka, ale czytałam że to niekoniecznie pomaga. Wykopywanie na pewno nic nie da, bo teren jest t rudny, jednej strony murek ogrodzeniowy, z drugiej brukowany wjazd, a po środku rura odpływowa od rynny

w niektórych miejscach nawet nie ma jak łopaty wbić.
W zeszłym roku próbowałam zresztą ograniczyć rozrost wykopując korzenie, i to była masakra. zresztą nic nie dała.
Może wleje tego rundapa do środka łodyg, zrównam wszystko z ziemią i przykryje podwójną warstwą agrowłókniny (bo ktoś pisał, że warstwa nic nie dała)
Bedzie wyglądało kiepsko, ale postawie na tym jakieś duże donice, z czymś w środku, jeszcze nie wiem czym
Myślicie, że to pomoże?