Witajcie, moi złoci!
Czas najwyższy się odezwać, bo mielibyście prawo z kretesem o mnie zapomnieć...
Wczoraj pod moją nieobecność (poniosło mnie na Kaszuby) zielone pokoje nawiedziło gwałtowne gradobicie. Świadkowie - wieloletni mieszkańcy Pruszcza twierdzą, że czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Gęsty grad wielkości fasoli Jaś, niesiony szkwałem, walił w szyby poziomo. Wróciwszy dziś zastałam krajobraz po bitwie
. Na tarasie dwie olbrzymie donice wywrócone, zegar słoneczny zdmuchnięty z tarasu, Cały ogród zasypany grubym dywanem liści, gałęzi, jabłek i ... płatków róż. Hosty poszatkowane, a rozy kompletnie obdarte z kwiatów. Pościnałam smętne resztki i z rozami spokój. Nie muszę się martwić, że mdleją, że łebki im wiszą. Nic nie zemdleje, jak też nie ma co zwisać
. Ale podlało fest. Jutro się posprząta i już.
EURO się toczy na moich oczach. Niestety zgodnie z klątwą żółtych koszulek Szwecja zakończyła swoje występy, a dumny Zlatan z podniesioną głową i smutkiem w oczach opuścił Allianz Arenę w Nicei. Chłop zrobił światową karierę, zdobył mnóstwo piłkarskich trofeów, zaliczył wiele triumfów, ale żadnego ze swoją narodową reprezentacją...
A nasi? To wszyscy wiedzą!
Aniu Annes 
,
Lycidas bardzo mi się podoba, jego kwiaty, pełne i wielkie, sprawiały wrażenie, że świecą własnym światłem. Zdaje sobie sprawę, że na razie to maleńki krzaczek, łodyżki ma cienkie, więc trzeba będzie poczekać, aż zmężnieje i przestanie zwieszać kwiaty. ale na taką
rozę poczekać warto.
Lady of Shalott nie mam i w ogóle moje róże czeka ostra selekcja. Muszę zabawić się w Adama Nawałkę...
Czego pilnuje kotek na walizce? Może Cię rozczaruję, ale składu obuwia rzadko noszonego.
He, he,
Alicjo 
, na miano
Zlatana moich róż
Lycidas musi jeszcze zapracować, ale te piękne kwiaty faktycznie ciągle chciałam mieć blisko siebie. Mogłabym nawet zatańczyć tango z różą w zębach

.
Nie, nie,
Lisico, żadnych kocich saszetek
Szuwarek nie pilnuje, bo ich tam nie ma...
A uczony jest naprawdę, żaden inny kot nie spędzał tyle czasu wolnego w bibliotece...

.
Wiedziałam,
Dorotko 
, że Ty
Lycidasa i moją relację docenisz. Dobrze, że piszesz o swoim i Kamili krzaczku, uspokaja mnie to, że warto dać mu trochę czasu. A przecież jest prześliczny. No, prawie jak Twój
Abraham...
Jeśli mówisz o kupnie nowych
roz, to musisz, po prostu
musisz też powiedzieć jakie!
Miriamku miły

, dzięki, ale nie mogłabym być sprawozdawcą sportowym, bo nie umiem wrzeszczeć, a oni muszą to umieć... Mogę być najwyżej opowiadaczem przyzagrodowym i cieszyć się, że ktoś chce tego słuchać (czytać).
Co do roślin znoszących suszę gubię się już z kretesem. Sama nie wiem na co się nastawiać. Wiem na pewno, że róż musi być mniej i tu podziękuję publicznie każdemu, kto nie zadowala się li tylko zachwytem nad nimi, ale też stać go na rzetelną, nawet krytyczną opinię o poszczególnych odmianach. Bo hurra optymizmu w tej kwestii było trochę za dużo.
Sylwio 
, pojęcia nie masz jak się cieszę, że opuściła mnie klątwa suchej wiosny. Kontrast między moim ogrodem, a często odwiedzanym ogrodem na Kaszubach był do bólu szokujący. Mam nadzieję, że po drugim już deszczu w tym miesiącu i moja pustynia zacznie się zielenić....
A na moich różanych niewiniątkach wczoraj grad dokonał rzezi i kwiaty wyciął w pień

.
Lisico 
, konie to rzeczywiście bomba sezonu!
Chciałam je dziś sfotografować, ale nic z tego nie wyszło. Źrebak spał w trawie, a klacz się do mnie przyczepiła i cały czas podszczypywała mnie swoim aksamitnym pyskiem, że o zrobieniu zdjęć nie miałam co marzyć. Ale widok stosików końskiego złotka leżącego tu i ówdzie i produkowanego na bieżąco był niezmiernie budujący.
Elwi 
, już czort zabierz, niech ta natura nawet mi zielone pokoje sponiewiera od czasu do czasu, byle szczodrze podlewała

.
Ibra z forsie może już chyba pływać, więc się Chinom Ludowym sprzedawać nie musi. Ja go rozumiem. Chce zarobić, a jednocześnie coś znaczyć. Dostatecznie się na swoją pozycję naharował. A tam byłby tylko małą rybą w wielkim stawie

.
PS. Uległ dewaluacji = zdewaluował się, tak jak uległ demoralizacji - zdemoralizował się, itp.
Justynko 
, upał i nam tu dokuczał, zelżał dopiero dziś, ale jak wiesz, przeszedł front atmosferyczny z gradem.
Mszyc nie ma, ale mrówek jak
mrówków 
. nie ma na nie żadnego sposobu, one nas przeżyją, a może i zjedzą...
Yoll 
, w tym piekielnym upale spotkanie z Tobą, wizytacja ogrodu
Krysi Ignis i
Eli Elam oraz relaks w ogrodzie kaszubskim to jak haust świeżej chłodnej wody. Mam nadzieję, że pogoda się wreszcie uspokoi, nabierze umiaru i pozwoli cieszyć się latem. A tu czytam w niektórych wątkach, że wytrzymać da się tylko w piwnicy

. Fajna perspektywa letniego wypoczynku, co?
Marysiu 
, już wiesz, jak sobie u mnie pogoda pohulała. Nielubiany namiot foliowy sąsiada przerobiło na sitko, ale stanu hamaczka nie sprawdziłam.
Koty leżą na kaflach jak worki, jeść nie chcą, siedzieć w domu nie chcą...
Pogody burzowej mi się chce. Jak w piosence o piołunowych ogrodach i piorunowych pogodach. A dziś wieczorem na niebie o dziwnym szaro miedzianym niebie pokazała się olbrzymia podwójna tęcza

.
Dziękując Wam serdecznie za wizytę i anielską do mnie cierpliwość, prezentuję zielone pokoje. Takie były przed kilkoma dniami.
A to mój pomocnik narzędziowy i stróż sprzętu ogrodniczego.
Dobrej nocy i miłego poranka - Jagi