Witam moich miłych gości
Ranek mamy słoneczny, ale powietrze rześkie. Od wczoraj lekkie ochłodzenie, ale to chyba dobrze, róże tak nie mdleją, troszkę dłużej trzymają się kwiaty.
Na różach coraz więcej kwiatów, co prawda nie mam dzisiejszych fotek, ale kilka wczorajszych się znajdzie
Przyjrzałam się wczoraj różom i okazało się, że oprócz żółtej nn-ki z martwych powstały również nn-ka czerwona wielkokwiatowa i Kronenbourg. Silne kobity

. Teraz nie wiem, czy nie czekać jeszcze na Mount Shastę, ale ta to już chyba poległa na amen, bo nie daje żadnych oznak życia.
Danusiu inspiracją do tytuły mojego wątku były ogrody forumowiczów. Długo po cichutku podglądałam ogrody zanim podjęłam decyzję o otworzenie własnego. Odwiedzając je miałam wrażenie, że jestem w jakimś nierealnym świecie, stwierdziłam, że to taki właśnie trochę bajkowy świat. Postanowiłam, że też chcę stworzyć taki świat u siebie, czeka mnie jeszcze dużo pracy, nie mniej cieszę się, że niektórzy czują podobne emocje odwiedzając mój ogród, jak ja na początku mojej różanej przygody a niektóre obrazy przyprawiają o szybsze bicie serca.
Alegoria naparstnice do ogrodu przyniosły chyba ptaszki, bo jak dotąd nigdy ich nie siałam, kupiłam co prawda nasiona, ale jeszcze są zamknięte w torebce. Jak do tej pory jest to jedyny egzemplarz

. Niestety nie znam nazwy tych drobnych kwiatuszków, ale masz rację, są piękne tworzą piękny różowo-biały dywanik. Kapitan jesienią zmieni swoje miejsce i mam nadzieję, że będzie bardziej odpowiednie dla niego. Myślę również o jakiejś podporze dla Bobby Jamesa, bo śliwka przy której jest posadzony, dzięki niezawodnym "fachowcom" musi być wycięta. Biedak zostanie bez podpory, bo Veilchenblau na pewno zajmie cały trejaż już w tym roku.
Jadziu masz rację, czekałam na niego 2 lata, ale opłacało się zakwitł bardzo obficie i wiążę z nim wielkie nadzieje. Wiem, że Harrison's Yellow może osiągać spore rozmiary, ale jak do tej pory to róża pełzająca

. Widziałam jakie może osiągać rozmiary i uszykowałam mu duuużo miejsca, chyba mnie nie rozczaruje
Nostalgia, nie była w moim typie, ale masz rację dopiero co przekwitł pierwszy krzaczek a już wypuścił masę nowych przyrostów i chyba muszę przesadzić ją do większej donicy. Myślę, że podbije moje serce.
No cóż wszystko w przyrodzie przemija, takie widoki również, ale teraz miejsce Nevady i M. Hilling zajmuje pomały Rhapsody in Blue i Reine des Violettes. Poza tym kwiaty na nich będą pojawiały się aż do jesieni, co prawda znacznie skromniej, ale też będą cieszyły.
To teraz zapraszam Was na chwilkę z fotkami, dla każdego coś miłego
Pierwsze kwiaty:
Piilu
Ilse Krohn Superior, bardzo lubię jej pozwijane płatki, taka zadziorna
Śnieżnobiała Princess of Wales, w tym roku tez nie zawiodłam - masa zawiązanych pąków.
Moja dziczka na pniu

A propos wczoraj znalazłam nową dziką różę;:oj , na samym końcu działki wśród rosnących tam leszczyn. Rzadko tam chodzę, bo boję się kleszczy, ale szukając Gaspara odkryłam właśnie to cudeńko. Jutro postaram się zrobić zdjęcie. Róża wyciągnęła się do granic możliwości szukając słoneczka. jesienią zostanie przesadzona na lepsze miejsce.
Marie Antoinette? ciągle mam wątpliwości, co do tej róży. Pozostałe wyglądają troszkę inaczej
Nie pamiętam czy pokazywałam Miss Fine
Cream Abundance
I zawstydzona Jubilee Celebration
Rozkręcający się duecik F.Juranville i Flammentanz, mam wrażenie, że znacznie skromniejszy niż w roku ubiegłym, sąsiedztwo drzew i ubiegłoroczna susza dały o sobie znać
Coraz piękniejsza Queen of Sweden
Na koniec bratki, które nadal zdobią donice
