Witam wszystkich zielonozakręconych
Wczoraj była burza. Taka prawdziwa: z grzmotami i błyskami. Jak dzieci były małe, mówiłam im, że to Anioły grają w kręgle

Deszczyk padał sobie równiutko, ale jak to przy burzach, nie trwał zbyt długo. Ale teraz każda kropla deszczu się liczy, dlatego cieszę się z każdej kropli, mając nadzieję, że znowu ominie mnie bieganie z konewką

Mam nadzieję, że na działce też podlało, chociaż takie burze lubią być bardzo lokalne. Ale to już kolejny dzień z deszczem i myślę, że roślinki są dobrze napite i na krótki czas im to wystarczy
Ostatnie dwa dni były stracone dla działki-czasami muszę pracować

Za to byliśmy w czwartek

Co prawda nie pracowaliśmy, ale świętowaliśmy.
A było co
Była imprezka, byli goście i były prezenty. Np. taki:
Ponieważ spotykaliśmy się na działce, to oczywiście był smakowity grill (mimo, że Dostojny

Jubilat nie przepada za grillem), było piwko a do Prawie tortu-oczywiście szampan. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pojedliśmy same pyszności i tak nam minął cały dzionek. Było rodzinnie i słonecznie. Na szczęście

nie prażyło zbyt mocno i mogliśmy ze sobą zabrać Kaprysa. Zaraz znalazł sobie patyki, kamyki i był cały szczęśliwy
Prawie wszystkie moje różyczki mają już pąki

Jeszcze kilka się ociąga, ale jak zobaczą, że zachwycam się koleżankami, to też na pewno wezmą się do roboty

Jak na razie ominęło je wszelkie robactwo. Raz widziałam jakieś malutkie gąsieniczki, ale potraktowałam je chemią i więcej się nie pojawiły
Każdą swoją wizytę na działce zaczynam od przeglądu różanki. Oglądam każdą różyczkę z osobna, przeglądam listeczki, rachuję pączki i jak na razie moja miłość do kolczastych panienek rośnie
Wiosna ruszyła pełną parą. Każdy dzień przynosi jakieś zmiany, zakwita coś nowego, przybywa pączków a część roślin przechodzi w stan spoczynku. Teraz nabierają sił na następny sezon.
Dalie już pomału zaczynają pokazywać kolorki. Jeszcze chyba nigdy nie kwitły mi tak wcześnie

I jako jedne z nielicznych będą kwitły nieprzerwanie aż do końca sezonu
Martagony też już mają całkiem duże pączki. Do tej pory miałam tylko jedną odmianę pomarańczową. Nie wiem jak się nazywa. Może jak zakwitnie, to uda mi się ją rozpoznać. W tym roku dokupiłam Martagon Rose i Red.
Nie mogłam się doczekać, aż zakwitnie moja piwonia majowa. A teraz żałuję, że to już, bo wiem, że niedługo przekwitnie. Szkoda, że kwiaty na roślinach zazwyczaj utrzymują się tak krótko
Basiu, specjalnie dla Ciebie
Bardzo lubię te czosnki. Mimo mizernego wzrostu

jego kule są bardzo duże. Kiedyś miałam kilka, ale jakoś tak szczodrą ręką porozdawałam, że ostał mi się tylko jeden. Dlatego, jak tylko je wypatrzyłam w sklepie dokupiłam jeszcze cztery, żeby nie było mu smutno. Ten najstarszy na razie rośnie sobie samotnie, ale to tylko dlatego, że jest w pobliżu nowo utworzonej ścieżki. Bałam się go ruszać, żeby nie uszkodzić ale jak tylko skończą kwitnąć utworzą jedną rodzinkę
Miałam wielką nadzieję, że może dzisiaj uda mi się pojechać na działkę, ale wróciłam z pracy zbyt zmęczona

Za to będę miała więcej czasu, żeby odwiedzić Wasze ogrody. Przecież w nich też zmienia się jak w kalejdoskopie. Chwila nieuwagi i już nie poznaję gdzie jestem
Aniu, dziękuję

Czekam na ten czerwiec z niecierpliwością, szczególnie, że będę miała trzy tygodnie urlopu
Życzę Wam miłej niedzieli