Odpowiedziałem. Wystarczy, że próbowałem to z ojcem i sąsiadami. Porażka i zabobon. Zaraza i tak się pojawiła, że o szarej nie wspomnę. Co mogę jeszcze napisać? Tylko tyle, że upierdliwe było wbijanie 80 drucików. Może jeszcze to, że wstyd mi dzisiaj. Ja młody i głupi byłem, ale ojciec, tak się nabrać.
Jeśli się tak upierasz, to wytłumacz na zdrowy rozsądek, w czym ten drucik miałby pomóc? Jeśli się rozpuszcza w roślinie, to dlaczego drucik nie zanika?
Ja naprawdę nie mam nic do Ciebie. Jednak promowanie takich średniowiecznych metod jest nie na miejscu. Do tego upierasz się, że przynosi to korzyści. Forumowicze mniej wprawieni w uprawie, dadzą wiarę w cudowne sposoby, a potem lament będzie.
Jeszcze raz potwierdzę. Próbowałem i nic to nie dało. A wtedy nie było chińskiej miedzi z dodatkiem ołowiu.
To tak jak kolia diamentowa i piła diamentowa. Za pierwsze zbijesz fortunę, z drugim można pójść co najwyżej do skupu złomu. Ale skojarzenie jest. Tak samo jest w tym przypadku, gdzie Miedzian skojarzono z drutem miedzianym.
No, to jest jednak moje zdanie, oparte na mojej praktyce. Czekamy zatem jak ten eksperyment wyjdzie u innych. Temat w końcu jest.