
Jakiś (niedawny) czas temu dostałam 'bzika' na punkcie roślin doniczkowych. W domu rodzinnym zawsze były jakieś, po przeprowadzce 'miałam inne sprawy na głowie', ale któregoś dnia postanowiłam, że rośliny to co, czego mi brakuje... I wpadłam... Najwięcej trzymam w sypialni, by widzieć je codziennie rano po przebudzenia ;) Poza tym, to pięknie słoneczny, ciepły pokój, na poddaszu. Szczególnie moje serce chwyciły egzotyczne. Wpadłam w amok i dbam o moje roślinki jak o dzieci

Niestety, nie mam doświadczenia w pielęgnacji kwiatów, a te wiem, że są szczególnie wymagające... Dlatego na pewno będę czasami prosiła o pomoc...
Jestem dumną posiadaczką:
Małej Pachirki i chamedory

Wymarzonej Noliny

Yucci

Scindaptusa

Uroczej paproci (kompozycja własna)

A to najnowszy nabytek - cudna Calathea, której 'bałam się, ale o niej śniłam'.
W przeciągu tygodnia błyskawicznie rozwinęła trzy duże, pełne liście, dosłownie z dnia na dzień... I widzę nowe 'trąbki'
Teraz wygląda jeszcze inaczej, nowe liście są całkiem rozpostarte i nabrały kolorku


Cissus (który ma chyba u mnie ciut za ciepło..)

A to duża Pachira - która byłam moim marzeniem, kupiłam ją kiedy tylko udało mi się dostać po dłuuugich poszukiwaniach, mimo że sporo przeżyła podczas transportu do sklepu. Niektóre liście były ponadłamywane, pomarszczone, klapnięte, wiedziałam, że czeka mnie jej przycinanie, co szybko uczyniłam. Tak wygląda dzisiaj


A tak zaraz po przycięciu - zaledwie trzy tygodnie temu... (stała odwrotnie)
