Może na emeryturze ma i się więcej czasu ale bywa tak, że zdrowie też nie pozwoli latać przy roślinkach, także zawsze coś.
Tytuł mojego wątku jest taki a nie inny, nie bez powodu.

Z początku nawet nie miałem na myśli go zakładać, bo myślałem że czasu będe miał jeszcze mniej.
No nic, zdechłe roślinki wyrzuciłem i zabrałem się za ratowanie reszty. Najbardziej ucierpiały pory giganty, cebule giganty, selery giganty i rodzynki brazylijskie. Z tych prawie nic nie zostało. Pomidory jak zobaczyłem w growbixie, to aż nie dowierzałem. Skróciłem je jaknajniżej i jak się podciągną a nie padną to będą dwupędowe. Odrzutki wyglądają nienajgorzej, więc będe pomidorki miał.
Ziemniaki fioletowe niestety mi zmarniały. Teraz żałuje, że tylko dwa do gruntu dałem. Mogłem dać wszystkie. Powinienem jeszcze jakieś sadzeniaki mieć. Cóż, byle tylko na sadzeniaki na następny rok było to będzie ok.
Na działce wschodzi marchew, pietruszka i buraki. Rzodkiewki wyznaczające ich rządki przerzedziłem. Trochę chwasty wyrwałem ale przyszedł deszcz, więc tylko z grubsza. Zdjęcia nie zrobiłem, bo tel nie miałem, może jutro podskocze coś podziałać, to pstrykne. Ostro daje się we znaki perz ale walcze z nim.
Musze przygotować dołki pod dynie, poletka pod kabaczki, arbuzy i field pumpkin. No i wreszcie folie założyć, bo miałem to już dawni zrobić, a wyjazd mi to odwlekł.
Zastanawiam się jeszcze nad kupnem mniejszego tunelu do produkcji rozsad. Taki 2x3 myśle że byłby ok.
Planów masa ale jak za dużo na głowie, to człowiekowi też jakoś mozolnie to idzie.
Nie ma co się załamywać, tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość i pracować dalej.
