No, to namiocik dostał dzisiaj nowe ubranko, zeszło nam nieco czasu, ale jest, tadadadam...

Guzik, nie ma.... Szkoda, nie doszła poczta z fotkami, może jutro; gdzieś się zawiesiły czy
co?A takie ładne ubranko ma

Może jutro, zobaczymy. Nawet dołki pod pomidorki już zaprawione obornikiem. W czwartek zalałam
beczkę i wiaderko pełne mleczu na gnojówkę, roślinki będą miały papu jak ta lala.

Posiałam dopiero fasolę szparagową, w doniczkach do siewek mam ogóreczki a pod starą folią
wysiałam sałatę i rzodkiewkę. I to by było tyle na dziś


Boguniu, mam po mamie dwa namiociki: mały i wielgachny. W tym roku go jeszcze potrzymam, póki
sam nie padnie. To już staruszek, ale skoro się trzyma, to dam mu w tym roku drugie życie, przyda się na
przeżycie deszczów i chłodu. Jemy pod nim posiłki i robimy w razie potrzeby zajęcia z dziewczynkami.
A że jest zimno na dworku, to dzieci i ja mamy schronienie

Ten rok będzie prawdopodobnie pod znakiem doprowadzenia prądu do komóreczki i jakichś przygotowań
do postawienie czegoś nieco większego, by nie pod folią, ale pod dachem się przechować czy
ewentualnie przespać po jakimś grillowym drineczku...

Może do jutra te fotki dojdą to się pochwalę

Przyszło... dopiero rano w poniedziałek mogłam wkleić

Po zajęciach z dziewczynkami jadę kończyć dzieło. Myślałam, że już posadzę pomidorki ale boję się,
że tego nie przeżyją.
Dzięki przeniesieniu namiocika zrobiło się więcej miejsca tu, gdzie chciałabym w bliżej nieokreślonej przyszłości
usadowić domeczek.
