Witajcie Kochani.
Weekend mam wyjazdowy, toteż dzisiaj musiałam nacieszyć się działeczką, tak na zapas.
Pamiętacie jak Wam opowiadałam o truskawkach, najeźdźcach mych działeczkowych areałów? Hah! Okazuje się, że truskawki to pikuś!
Prawdziwym podstępnym koszmarem okazała się mięta. Truskawki to chociaż bez pardonu i ukrywania się rozwalały swoje odnogi po ziemi pożerając coraz to nowy kawałek działki. Tymczasem... mięta cichutko, chichocząc pod nosem rozłaziła się tuż pod ziemią gigantycznymi rozłogami na metry. Poupychała się w kępy tulipanów i piwoniowe kłącza.

Czaiła się i myślała, że zaskoczy mnie z "nienacka"...

Prawie jej się udało. Jednak chyba się panna zapomniała, kto na tych małych metrach rządzi!
Wyrwałam jej dwa wiadra 10l i wiem, ze to jeszcze nie koniec, bo nawet mały kawałek kłącza powoduje nowy rozrost tej rośliny. No ale pierwszą bitwę wygrałam zdecydowanie ja!
Widzicie tę paskudę między tulipanami?
Iwonko witaj. Babcine pantalony to nazwa szafirków wymyślona przez męża Sabinki.
Gosiu z tym monitoringiem -atrapą niezły patent. Tylko czy czasem taka kamerka nie pokusi kogoś, by sobie właśnie ją przywłaszczyć?
Aniu oby weekend nie był deszczowy bo będę na wyjeździe.
Mnie magnolie się podobają. Na szczęście nie mam większej fiksacji na ich punkcie. Dobrze, bo miejsca mało.
jol_ka Jolu weekend na wyjeździe. Działeczka później.
Tak, powojnik to Maidwell Hall, ładny prawda? Nie kryj się już więcej. Ja nie gryzę.
Żeniszek?!
Kocimiętka?!
