Krysiu różnie bywa z tym zimowaniem rozmarynu.
Też zaliczyłam wiele nieudanych prób.
Jednak od pewnego czasu udaje mi się
Nic z nimi specjalnego nie robię.
Wnoszę późną jesienią na klatkę schodową,na jasne okno.
Nie podlewam prawie wcale.
Może z 1-2 razy dostał kapkę wody.
I wczesną wiosną by nie powiedzieć na koniec zimy - na początku marca, został wyniesiony na powietrze w miejsce zaciszne i jasne.
Kiedy pojawiły się pąki kwiatowe,wówczas dopiero wystawiłam go na światło
Nie podlewałam dotychczas wcale. Troszkę pokropił go deszcz 2 - 3 razy w tym czasie i to wszystko.
Przesadzać będę go dopiero latem,jak ziemia i powietrze będą gorące.
