Alu ,ja już kupiłam tego klona.Rzeczywiście forma naturalna dorasta do 12m .Taki olbrzym na pewno nie zmieściłby mi się w ogródku,dlatego wybrałam szczepionego na 2,5m pniu.A z tymi zielonymi liśćmi ,to mnie zaskoczyłaś, bo sprzedawca zapewniał, (nawet dla potwierdzenia wyciągnął jakiś opasły katalog),że najpierw młode listki są różowe,później pokazują się na nich białe marginesy,które utrzymują się do jesieni,kiedy to znów przebarwią się na żółty lub czerwony (dokładnie nie zapamiętałam) kolor. Mówił też,że jest tolerancyjny na cięcie i koronę można dwa razy w roku-teraz i w czerwcu, korygować do swoich potrzeb.I to by mi wystarczyło...gorzej,bo kupując klona ,zupełnie wyleciało mi z głowy,że wzdłuż drogi posadzone są klony ,które corocznie chorują.
Już kiedyś miałam jakieś klony,które zaczęły mi chorować podobnie jak te przy drodze,i wtedy się ich pozbyłam.A teraz, na własne życzenie znów zafundowałam sobie ten sam problem
Z liliami u mnie to samo ale ja przypuszczam,że mi wygniły ,bo jak wyciągałam wiaderka,to to wszystkie dziurki były poprzerastane korzeniami .Już nie wiem co lepsze,czy sadzić w wiaderkach,by uchronić przed nornicami,czy do gruntu licząc na gapowate gryzonie
Alu,czy na Twojej młódce piwonii Bartzelli są jakieś pączki kwiatowe?