Z malowaniem koniec. Wszystko pomalowane i wyschnięte. Cały czas o tych donicach na cyprysiki myślę, ale jednak je w nich posadzę. Obejrzałam je dzisiaj dokładnie od środka. Od wewnątrz nie są tak kuliste jak na zewnątrz. Nie powinno być kłopotu z ewentualnym przesadzeniem. Przynajmniej teoretycznie, bo praktycznie kłopot będzie z wielkością i ciężarem. Już teraz są dość ciężkie a jak jeszcze urosną to i tak nie dam rady tego przesadzić. W każdym razie donice są na tyle duże, że problem będzie dopiero za kilka lat. Parafrazując więc Scarlett O'Hara - pomyślę o tym za kilka lat.
A dzisiaj przyszła ostatnia już paczka z zamówionymi jeszcze w lutym roślinkami. I nie wiem kiedy je posadzę. Do weekendu nie będę miała na to czasu a w sobotę ma podobno padać.
Donica po pomalowaniu mi się bardziej podoba, aczkolwiek do mojego ogrodu pasowałaby bardziej wersja bez malowania. No ale to Twój ogród więc myślę że dobrze ją przemieniłaś.
Życzę szczęśliwych wyników na teście dla synka.
He, he, he,
kurtka przeciwdeszczowa i czołówka - wyposażenie obowiązkowe - czasami w ogrodzie również.
Jednak nie ma to, jak robota w czasie dnia i ładnej pogody.
Czasem jednak trzeba się trochę poświęcić.
Raz zauważyłam, że zaczyna się przymrozek i zbierałam resztki pomidorów koło północy i na latarce.
Jakie ładne, pełne narcyze
Czytałam, że kupiłaś glicynię . Moja już ma napęczniałe pąki, więc Twoja też powinna. Jeśli nic nie puszcza, to może być przemarznięta - to wrażliwe pnącze.
No i leje. I nie zanosi się, żeby przestało chociaż na chwilę. Tak więc z ogródkowania nic nie wyjdzie. Ale nic to. Przeprosiłam się z maszyną do szycia. Przynajmniej nowego ciuszka będę miała
Moniko chyba jednak glicynia coś wypuszcza Ale jeszcze posiedzi w doniczce bo nie wiem kiedy będzie odpowiednia pogoda i czas do posadzenia jej w ogródku.