lucy23-61 pisze:
Mam takiego jednego delikwenta, którego wysiałam jak miałam zero pojęcia o uprawie kaktusów.Wiele przeszedł, ale żyje i rośnie.I mam do niego wielki sentyment.
Też miałem takiego delikwenta, wysianego z mieszanki nasion w czasach, gdy o uprawie kaktusów nie wiedziałem absolutnie nic (i co ciekawe, w gruncie rzeczy, pomimo zerowego stanu wiedzy moja kaktusiarska pasja zaczęła się właśnie od wysiewu). Mieszanka nasion została wysiana do sporej doniczki, wypełnionej ziemią i podlewana "raz na jakiś czas" - aż dziw, że wówczas cokolwiek mi wykiełkowało. Potem, z roku na rok gdy kolekcja się powiększała, te pierwsze wysiane kaktusy zawsze były moimi ulubionymi. Szkoda, że po dramatycznych przejściach z wełnowcami musiałem pozbyć się w zasadzie całej kolekcji, bo teraz ta pierwsza siewka miałaby już sporo lat. Niemniej jednak to właśnie te pierwsze doświadczenia skłoniły mnie do podjęcia decyzji, żeby kolekcję budować wyłącznie na bazie wysiewów.