właśnie mam ten problem... ale, że co: "koty"? fakt mam kota, ale w życiu go nie widziałem sikającego na thuje, co prawda mam też psa i jemu łobuzowi się zdarza...
Miałem już ten problem rok po posadzeniu - tak się zaczerniły, że kilka uschło pryskałem jakimś środkiem na grzyby i pomogło. teraz znowu.
co właściwie ma dać "sok z cytryny"? zwalczać zaatakowane pędy czy odstraszać "koty". co jeszcze radzicie?
dziękuję za pomoc. pozdrawiam,
