Witam wszystkich, mam nadzieję, że święta minęły spokojnie i słonecznie.
W ramach sprostowania, bocian przyleciał, ale nie mój

, jeszcze czekam.
Krysiu, dziękuję właśnie nie mój, to sąsiada, ale jest coraz więcej bocianów, mam nadzieje, że nasz doleci.
Marysiu dziękuję za życzenia. Bociana nie ma, szkoda, czekam dalej. Ściskam równie mocno.
Andrzeju dziękuję, a jak wąchałeś i nie pamiętasz, to znaczy, że zapach nie powalił.
Izuś czyli Święta bez bociana, jak pisałam wyżej nasz znowu opóźniony, może nie przyleci. Zaczynam się stresować, smutno spoglądaliśmy na puste gniazdo. Ja już wszystko wsadziłam , zostały dalie, róże- czekam. Trochę porządków zrobiłam między świętami, ale wiatr tak silny, że liści suchych znowu pełno. Tak to jest jak się nie chciało sprzątać jesienią. U mnie chyba 18 dębów, z każdego masa liści, może do maja sprzątnę.
Mati

śliczna i wcale bym się nie obraziła gdyby i u mnie geny się pomieszały. Nawet wybaczyłabym słaby zapach.
Jacku no patrz, to nie nasz był bocian, czekam więc dalej, na dudki też czekam, a kwatery mają już zajęte przez szpaki. Wiem, że natura taka jest, jastrząb musi polować, ale nie mogę na to patrzeć. Całe szczęście gołąb się wykurował, poleciał. Niestety kilka innych ptaków nie, przykre jest znajdować u siebie na terenie, rozszarpane pióra, kawałek nóżki ptaka, to nie dla mnie. A jeszcze koty sąsiadów przychodzą i polują. Bociana jeszcze nie mam ale śmieszny i wcale nie płochliwy rudzik był moim pomocnikiem wczoraj. Oczarowana jestem tym ptaszkiem, śmieszny, śliczny i da do siebie blisko podejść.
Gosiu i po świętach, trochę między świętami walczyłam z liśćmi, walka jak zwykle przegrana , przy silnym wietrze. Ale zawsze bliżej niż dalej. Bocian nie zawitał, to ten ze stadniny za miedzą

, chwilowa więc radość była. To w takim razie do zobaczenia na Kukawkach, na razie plany majowe dalekie, ale majówkę chcę spędzić tam. Jak się nic nie zmieni, a mam nadzieję, że nie, to się widzimy.

Obym tylko podłogę do maja zrobiła.

.
Grażynko pochwaliłam się za wcześnie, za płotem był obcy- tzn. bocian, gniazdo puste. Na działce powolutku, bardzo powoli, kilka kęp krokusów, z rabaty pod dębem Leosiem uprzątnęłam liście i to był ostatni dzwonek. Rośliny już się dusiły pod pierzyną, trudno jak przemarzną to odbiją, a tak jeszcze choroby by złapały. Zaczęłam realizację jednego plany, wejście do lasu . Realizacja polegała na podcięciu gałęzi świerków,

ale zawsze jakiś początek. Na górce pod dębem za bardzo nie rosną rośliny więc zrobię schodki drewniane i wejście między świerkami do lasu, po bokach paprocie i tyle. Las marny po wichurach dostał kilka młodych sosenek, także powolutku go zagęszczę . Sad też już rośnie, nic nowego nie kwitnie, wszystko w pąkach.
Justyna oj u nas już stada na łąkach, a w gniazdach jeszcze mało , u mnie też jeszcze brak. Właśnie te zakupy mnie zaskoczyły, miały przyjść po świętach, a tu masz, znowu na wariata sadzenie. Róże odbijają, ale niestety wszystkie będą nisko cięte, jeszcze czekam z tym cięciem. Właśnie łagodniejsza zima a tyle strat, ja też się sugerowałam zeszłą zimą , ale kopczyki miały wszystkie, więc liczę, że przeżyją.
Martuś, plany planami, gorzej z realizacją. Ale już jestem szczęśliwa, trochę ogarnęłam te masy liści dębu, został jeszcze kawałek. Rośliny po pierzyną z liśćmi rosły jak zwariowane, wszystkie blade, ale żyją. To był ostatni dzwonek na zgarnięcie liści. Była wertykulacja trawy, tzn. części , bo nie daliśmy radę całości, nawożenie, rozgarnianie kopców. W niektórych miejscach tylko mech, żadnej trawy. Wyławianie liści z sadzawki, w której woda zrobiła się zielono- czerwona od glonów i liści dębów. Dużo roboty, której nie chciało się zrobić jesienią, nie tak jak u Ciebie pracusiu, wszystko jesienią ładnie przygotowałaś, a teraz tylko dosadzać.
Soniu poczekaj z tym zazdroszczeniem, ciągle gniazdo puste, więc czekam i ja. Ale miałam inny obiekt do obserwowania, w porządkowaniu grządek leśnych rabat, pomagał mi rudzik, świetny ptaszek i mało płochliwy. Pierwszy raz widziałam go z tak bliska, nawet siadł mi na trzonku grabi

. Oliwkowo cudne ubarwienie, pomarańczowy kołnierz i biała plamka chyba na brzuchu , cudo, mam nadzieję, że zostanie z nami. Moje dzikie gołąbki wiją już sobie gniazdo, tym razem na środku działki( w zeszłym roku wichura zabrała im domek), szpaki zajęły już kwatery .
Tak ogród powoli budzi się, motyli cytrynków pełno lata, trzmiele się ruszyły, wszystko powolutku.
Przepraszam za brak zdjęć, kilka cyknęłam, ale aparat zostawiłam na działce, bo w piątek znowu do roboty jadę.