Olu po 70. Ja myślę, że to z nudów. Sama siedzi, już nawet jej siostra nie odwiedza, dzieci raz na rok, to czym ma się zająć? Poprzednia właścicielka nie wpuszczała jej za bramę, myślała, że jak wprowadziła się młoda, głupia to będzie miała gdzie na kawę przylatywać. Tylko że ja dzień dobry grzecznie powiedziałam, co najwyżej kilka słów o pogodzie i tyle. Na jej plotki ani czasu ani ochoty najmniejszej nie mam, wolę odstresować się przy pracy w ogrodzie, zamiast wysłuchiwać co kto robi i z kim śpi. Mnie nie obchodzi co ona sobie robi w swoim ogródku, więc dlaczego ona ma ciągle wtykać nochal w mój?...
Paulinko jakbyś o mojej sąsiadce pisała, komisja która przyszła sprawdzić deszczówkę też świadczyła na naszą korzyść, bo uwaga - jeden gość 40 lat wcześniej mieszkał w sąsiedniej wsi co mój mąż (nawet tego nie wiedziałam), a druga osoba mieszka w innej sąsiedzkiej wiosce, której mój mąż na oczy nie widział, bo mieszkamy już teraz gdzie indziej...
Soniu wyszłam z domu, w którym stosunki dobrosąsiedzkie były bardzo ważne, więc i tu ostatnia rzecz na jaką mam ochotę to wojna Kargula z Pawlakiem. Dlatego do tej pory nie reagowaliśmy na zaczepki i nie oddawaliśmy wet za wet, chociaż postawiła sobie garaż 10 cm od granicy i mamy większe powody zgłaszać to do odpowiednich urzędów... Ta mata cieniująca była właśnie po to, żeby unikać powodów do kłótni, skoro przeszkadza jej każdy listek, który miał czelność przerosnąć za siatkę

Już nawet myślałam, żeby porozmawiać z jej synami, ale rzadko tu bywają. Rozmowa z nią samą to jak kopanie się z koniem. Skoro trzech urzędników jej nie przekonało (a próbowali z całych sił widząc, że racji nie ma żadnych), to ja też jej nie przekonam.
Przepraszam, że walę te smuty, ale gdzieś musiałam dać ujście pary

, bo dzisiaj od samego rana próbowała zaczepiać ema, tyle że nie dał się sprowokować. Sorry, że padło na was
Teraz coś przyjemniejszego dla zrównoważenia




