elraf nic nie szkodzi, dyskusja o kasztanach i kasztanowcach przyniosła sporo nowych informacji
Co do orzechów włoskich <bo chyba o takim piszesz> to są to rośliny wiatropylne, mam trzy dorodne, kilkudziesięcioletnie sztuki w swoim sadzie i muszę powiedzieć, że odkąd żyję pszczoły na nich nie widziałem

na bank Twoje murarki nie skorzystają na orzechu sąsiada. Powiem więcej, orzech lubi dużo światła i rośnie do olbrzymich rozmiarów, zacieniając wszystko doszczętnie w promieniu kilku metrów, zagłuszając inne rośliny, w tym drzewa. U mnie niektóre drzewka, które były posadzone w sąsiedztwie orzecha mają dziwnie wykrzywione pnie, roślina wygina się w odwrotną stronę niż rośnie orzech, chcąc złapać choć minimalne ilości słońca, a i tak dorasta tylko karłowatych rozmiarów. Pod orzechem i w jego pobliżu niewiele roślin szuka miejsca do życia, radzą sobie tylko co odporniejsze trawy i ew. jakieś mocno cieniolubne rośliny, stąd też orzech i jego okolica stanowi niejaką pustynię pożytkową.
Orzech włoski oczywiście kwitnie, kwiat męski - kotki tak jak np. brzoza, tylko o wiele wiele większe, koloru zielonego, które po przekwitnięciu ciemnieją i odpadają, kwiat żeński w postaci małej kuleczki, która w przyszłości stanie się owocem, zawierającym w sobie orzecha.
Chyba, że piszesz o leszczynie <orzechu laskowym>, to ta mimo, że jest wiatropylna to stanowi cenne źródło pyłku dla pszczół. Tak a propos, u mnie już leszczyna kwitnie, ale pszczół/trzmieli korzystających z jej pyłku jeszcze nie widać.
Dida127 pokaźne ilości kokonów, życzę owocnego sezonu. Poza nożycówką jeszcze coś zasiedliło pieńki? Obserwuj co to za bzyki i trzeba je rozpoznać
Ja jeszcze czekam z wyjmowaniem kokonów. U mnie część na strychu, część w lodówce. Chcę porównać wygryzalność pszczółek z tych dwóch sposobów przechowywania kokonów. Część z lodówki pójdzie do jednego domku, część ze strychu do drugiego<tylko najpierw musi powstać>

nie mówiąc o rurkach trzcinowych.