Wieczorem troszkę pobuszowałam po wątkach, nie wszędzie się odnotowałam, oczywiście z braku czasu

, ale dokładnie wszystkie przeczytałam

. Widzę, że nie tylko moje róże ucierpiały tej niby łagodnej zimy

.
Nie wszystkie jednak różyczki okazały się takie wrażliwe, wszystkie historyczne pięknie przezimowały, pędy zielone, nic im nie zaszkodził, w moim rejonie dosłownie jednodniowy a właściwie nocny, mróz -18.
Tak się zastanawiam, czy na takie zachowanie nie miała większego wpływu trwająca cały poprzedni sezon susza, niż sam mróz. Być może on tylko przypieczętował los niektórych, bardziej wrażliwych panienek.
W sobotę była piękna pogoda, więc poszalałam w ogrodzie, wyczyściłam grządki, usunęłam suche badylki. Ziemia okazała się całkiem przyjazna dla pierwszych, wiosennych prac. Przez dwa dni prawie nie padało, za to troszkę mocniej wiało, więc ziemia została ładnie osuszona.
Szkoda, że zabrakło czasu na pozostałe rabatki, ale małymi kroczkami mam nadzieję zdążyć z wszystkimi pracami do prawdziwej wiosny.
Na razie cały czas mam poranne przymrozki, dzisiaj było -2, w dzień jest jednak dość ciepło jak na marzec. Jagoda kamczacka przesadzona na "wygwizdów" już się zaczęła zielenić, tak samo pigwowce.
Z ziemi zaczynają wychodzić tulipany a ciemierniki już mają piękne pąki, jeszcze kilka cieplejszych nocy i będę mogła podziwiać ich piękne kwiaty.