Wolusiu,
Beatko nasiona liliowców zbieram od dwóch lat. Na razie mogę mówić o sukcesach w wysiewaniu. W styczniu wkładam nasiona do torebki z odrobiną ziemi i kilkoma kroplami wody i umieszczam na miesiąc w lodówce. Jak widać kiełki, to wsadzam normalnie do doniczki/pojemnika i tak rosną na parapecie do połowy maja. Liliowce są co prawda mrozoodporne, ale nie zamierzam sprawdzać, czy takie młodziaki również. Wysadzam je do ogrodu i traktuję tak, jak dorosłe sadzonki. Odległość na początku jest dość mała, bo wsadzam je razem w jednym miejscu. Później przesadzę je na miejsca docelowe, a część pewno rozdam/sprzedam.
Liliowce nawożę obornikiem i emami, tak mniej więcej co dwa tygodnie. Generalnie rosną i kwitną zadowalająco. Jednak mam dwie odmiany, które zakwitły tylko w pierwszym sezonie po posadzeniu. Są to Awesome Blossom i Fire Wheelen (czy jakoś tak). Wiosną wyglądają na zgniłe, jakoś odbijają, ale kwiatów ani widu....
Jutro wrzucę zdjęcie tegorocznych siewek. Są o tyle ciekawe, że kilka jest pozbawionych chlorofilu i nie mam pojęcia jak to się stało
Beatko nie zdenerwujesz mnie. Nie Ty
