mam nadzieję, że tu w dziale "Rośliny w OGRODZIE i na Działce" mogę trochę popisać o balkonie, bo z działu balkonowego mnie wygonili..
Przeczytałam już setki postów na forum i pomyślałam, że podzielę się swoim skromnym doświadczeniem.
Mieszkam przy samym lesie, mój balkon nie wychodzi na ulicę, więc ufam, że moje balkonowe plony są wolne od ołowiu

A wszystko zaczęło się u mnie od... obowiązku segregowania śmieci. Odkryłam wtedy czego i w jakiej ilości wyrzucam najwięcej (niestety "królują" u mnie tworzywa sztuczne). Zauważyłam też, że wyrzucam mnóstwo odpadków organicznych, takich jak obierki, gniazda nasienne itp. Przy tym ostatnim zatrzymam się na dłużej. Olśniło mnie bowiem, że zawsze gdy wyrzucam na śmietnik jakieś pestki, nasiona, to jakbym wyrzucała żywność. Zaczęłam bez wiedzy i doświadczenia wrzucać co popadnie do balkonowych donic i tak oto zaczęła się moja przygoda z własnym jedzeniem prosto z krzaka.
Oto słodka, pyszna, soczysta papryka, która urosła po tym, jak niedbale wrzuciłam do doniczki nasiona z kupnej, sklepowej papryki. Nie przypuszczałam wtedy, że uprawa papryki w naszym klimacie w ogóle jest możliwa i że zakończy się tak imponującym owocowaniem.
1 czerwca 2014

25 sierpnia 2014

9 września 2014

5 listopada 2014

poniżej zdjęcie z 24 listopada 2014 roku. Zaletą doniczkowych upraw warzyw jest to, że kiedy wystąpią mrozy, doniczkę można wstawić do mieszkania, dzięki temu nie straciłam ani jednej papryki, tylko wszystkie dojrzały już w cieple.


Własna, świeżo zerwana papryka - bezcenne


Podobnie zrobiłam z pomidorami - zbierałam różne pestki, suszyłam, opisywałam z jakiego pomidora je pozyskałam i wiosną zrobiłam własne rozsady (z których większość musiałam rozdać znajomym, wszak balkon z gumy nie jest

Za to ja dla siebie zakupiłam na targu sadzonki pomidorów koktajlowych. Ich olbrzymie tempo wzrostu i obfitość plonów bardzo mnie zaskoczyły.


dwie pierwsze donice z lewej to krzaki pomidorów w dość wczesnej fazie wzrostu. Później to już był istny busz



Raz jeszcze o korzyściach płynących z uprawy doniczkowej: kiedy wystąpiły przymrozki, donicę wniosłam do domu, oberwałam wszystkie liście, żeby skupić siły rośliny na dojrzewaniu owoców, przymocowałam do karnisza i wyczekiwałam pojawienia się czerwieni


w ten oto sposób sezon pomidorowy w roku 2014 zamknęłam dokładnie 28 grudnia


W donicach pomidorów wysiałam także rzodkiewkę, ale tu jakichś szalonych plonów się nie doczekałam. Wydaje mi się, że warzywa korzeniowe nie lubią ograniczenia jakim jest doniczka. Przy okazji dodam moje odkrycie, że świeże, jędrne liście własnej rzodkiewki są przepyszne! I dodają lekkiej pikanterii sałatkom


Oczywiście własny warzywnik nie może się obejść bez kopru i pietruszki

Pietruszka przezimowała pod agrowłókniną bez najmniejszego szwanku

Mam też za sobą próby uprawy ogórków

i fasoli

i poziomek

i paru jeszcze innych roślin jadalnych, ale niestety nawiedził mnie nieproszony gość

któremu zrobiłam zdjęcie przykładając aparat do okularu mikroskopowego

Forumowicze pomogli mi zidentyfikować intruza jako przędziorka chmielowca. Zeżarł mi niemal wszystko, co zasadziłam. A jak się okazuje warunki ma na moim balkonie doskonałe do żerowania, bo balkon jest osłonięty dachem, więc na głowę panu przędziorkowi nie pada. Z oczywistych względów nie wchodziły w grę chemiczne opryski. Pryskałam więc wszystkim co 'eko' - różne wywary z czosnku, cebuli, pokrzywy (którą również mam zasadzoną na balkonie), kupiłam też jakiś bio-oprysk na przędziorki, pryskałam mocno i często i nic..

Ale to nic. Nie poddam się i nadal będę próbowała uprawiać wszelkie warzywa i owoce, które pomieści mój balkon

Będę wdzięczna za podzielenie się Waszymi doświadczeniami, choćby właśnie w zwalczaniu przędziorka na balkonie.
Wszystkich pozdrawiam