Moniko, Arku - wielkie dzięki za wizytę...
Muszę Wam powiedzieć - pisałam o tym troszkę w wątku "zielonym", że w związku z tą wiosną niespodziewanie szybką miałam cały tydzień ciężkiego latania z doniczkami, łącznie z przesadzaniem. Może zacznę od początku:
Najpierw, w związku z powstałym niedawno klubem "frajlejowiczów od Konrada" poczułam się zobowiązana do przeglądu frajlejek. Co trzeba było, przesadziłam, w pozostałych kaktusach również, więc gotowe towarzystwo kaktusowe było do wyniesienia na balkon. Wyniosłam, opakowałam szklarenkę w otulinę, choć pogoda już taka że i bez tego dałyby radę, ale na wszelki wypadek opatuliłam je ciepło.
Na potrzeby zdjęcia zdjęłam górną ochronę i w domu pozostały tylko astraki, te wyniosę w marcu.
Tu frajlejki dla "klubowiczów"
A tu reszta widoczna po podniesieniu otuliny:
Reszta niewidoczna, w dolnych partiach szklarenki, to już nie rozpakowywałam. W każdym razie - letnie stanowiska zajęte
No i wracając do wysiewu... Jestem zaskoczona ilością wykiełkowanego
Hibiscus cannabinus... Osiągnęłam wręcz stan ezoterycznej - graniczącą z obłędem - ciekawości, skąd ja wezmę miejsce na tyle siewek. Coś musiałam zrobić. W doniczkach z dużymi okazami dokiełkowały jeszcze inne, choć w porcji było niby 50 nasion - musiało być więcej. Wszystkie siewki musiałam już posadzić do osobnych doniczek, bo zabierały sobie nawzajem światło i w ogóle rozsadzały doniczkę korzeniami. I tak te największe rosną z nieco mniejszymi, a te całkiem malutkie w mnożarce z całą resztą. I teraz jest ponad 70 doniczek...

Największe wyglądają tak:
Widać, że niektóre jeszcze się podnoszą po tych przesadzeniach, część pewnie wypadnie bo też to już widzę, ale ogólnie jestem bardzo zadowolona.
Żeby zrobić w mnożarce miejsce, musiałam wyrzucić też "delonki". Te jednak od razu dostały też "dorosłe" podłoże i na razie - odpukać - przyjęły się w nim dobrze. I tak stoją sobie doświetlane w moim niby-hojarium, i widzę, że im tam też dobrze:
W efekcie całych tych przemeblowań, tydzień minął mi pod znakiem przesadzania. Niemniej wszystkie, i epifity, i kaktusy, i asklepiadaki, i sukulenty, są gotowe do wiosny. Mam to z głowy, ale w starych kościach to czuję
Czas na inwentaryzację hoi, bo i tu mam pewną rotację związaną z nowościami, no i oczywiście potem czas na ukochany Madagaskar - ten "dorosły", z parapetów. Ale z tym się nie muszę spieszyć, bo one najpóźniej wychodzą na balkon. Jak dla mnie wiosna może przychodzić, czego i Wam serdecznie życzę
