Witajcie kochani, przystopowałam trochę, bo znowu lekarze, kolejki, badania i zabiegi, wczoraj dostałam w bark blokadę, bolało jak diabli, ale ma przestać boleć i będzie dobrze, obiecali i tego się trzymam, zwolnienie się kończy, jak iść do pracy nie wiem, a zus ostatnio słyszę bardzo nie łaskawy dla schorowanych, no zobaczymy co dalej. Dziś mamy piękną, słoneczną pogodę, tylko ja niemrawa, bo noc nie przespana, ale niedługo weekend i wnusio z Berlina przyjeżdża, będą wnuki z pobliska, to się rozruszam
Tereniu, jaszczurki mam w kilku miejscach w kamieniach, widać im pasuje

ale i zaskrońce nad oczkiem w kamieniach mieszkają i żabki nie mają łatwego życia nad wodą
Danusiu walczyłam, sadziłam, no zobaczymy co się poprzyjmowało z tamtego roku, co się przyjmie z patyczków na ten rok, czekają w piasku, w piwnicy, na lepsze czasy
Beatko silna byłam, już się skończyło, dobrze, że zdążyłam zrobić tak, żeby już się nie przemęczać, listonosza dziś dorwałam, on jest w zastępstwie i powiedział, że nie będzie do nas przychodził bo daleko i ciężko pod górę, mamy sobie na pocztę chodzić, no i co począć, z jednej strony go rozumiem, a z drugiej zła jestem bo nie wiadomo kiedy, co i jak
Dorotko, no właśnie pisałam Beatce, u nas ani awiza, ani listów, nic, domyślnie tylko, dobrze, że dostaję informację, że coś wysłane, bo tak to nic bym nie dostawała, a na poczcie by korzenie puszczało
Maryniu wiem nawet o których mówisz, one nie są groźne, ja jak mi żabki wyłapują to z nimi sama porządek robię, znaczy za ogon i na pole wynocha
