Jak jest jeden kot to trzeba samemu wymyślać zabawy. Jak jest ich kilka - nie ma szans na nudę. Czasem trzeba tylko wkraczać w ich zabawy bo mogłoby się to źle skończyć (szczególnie na początku znajomości)
Myślę, że o. Piotr jak wróci to swoich kotów nie pozna
One są w zblizonym wieku, ale mój jest bardzo duży,a jego niebieściuch rosyjski drobniutki no i wychowany w klasztorze męskim.Zabawek huk, moze się nie będą tłukły, a karmić mogę osobno by sporów nie było.No i jeszcze byc moze bedzie koteczka tajska tez ojco Piotrowa, ma rujke na okraglo,a teraz sie okocila. Porod odbylismy jakby tu powiedziec rodzinny na skypie!
Niestety nie mogę się wypowiedzieć co do wiecznej rujki kotki bo mam bardzo skrajny pogląd na ten temat. Napiszę krótko, zwierzęta domowe należy sterylizować aby nie doprowadzać do wiecznego rozmnażania się, które nikomu i niczemu nie służy. Każdy jednak ma prawo do własnego zdania i własnych poglądów:-).
Mała została zakocona w hodowli,nie syjamów a niebieskich rosyjskich, podobno w ramach eksperymentu.Ojciec Piotr trzymal sie dzielnie przy porodzie.Małe wdały się w tatusia pochodzącego ze Śmigla i są niebieskie. Już zgodziliśmy się co do tego ze jak Pitam odchowa 4 urocze kociątka to pójdzie do sterylizacji najpierw ona a po niej niebieściuch, który jest juz dorosły.Mój jest wykastrowany. Koty podwórzowe też zanosimy do wykastrowania.Jestem przeciwna ich niekontrolowanemu rozrodowi i wyłażeniu poza piwnice, bo sprzątać nie ma komu.Niestety niżej mieszka miłośniczka,która wabi dzikie koty i dokarmia chlebem w bochnach gołębie.Obecności szczurów zdaje się nie zauważać.
Właśnie dlatego, że nie znam sytuacji nie chciałam nic pisać na ten temat. Przecież nie mam pojęcia co i jak się działo z kotką:-). Wolę wyrazić swoje zdanie ogólnie niż wypisywać jakieś niekontrolowane mądrości. Też mam wysterylizowane zwierzaki i sterylizuję inne biedaki z okolicy. Ale niestety więcej jest ciągle ludzi o innych poglądach niż nasze.
A ta miłośniczka sąsiadka to te dzikie koty wabi w celu dokarmiania?
Tak, dokarmia,ale obok jest liceum i ogród i tam są też dokarmiane,mogłaby tam zanosić, a wabi na nasze podwórze i otwiera klatkę schodową kuchenną,zeby weszły, sąsiadom wybija szyby w piwnicy bo koty itp.Przeszła na dużo wcześniejszą emeryturę, nie ma zajęć ani zainteresowań.W domu ma dwa własne koty oba dzikie. Osiem lat w domu i dzikie.Jedna jej kotka jest długowłosa trójbarwna.Ona twierdziła,że to kocur i zdecydowała się po roku na kastrację. Polowałyśmy na kota z drabin po szafach i kredensach kilka godzin.Niesiona miotała się w transportówce wściekle.Weterynarz wdział rękawice ochronne, zagląda od ogona, ja przyduszam przody,żeby nie ugryzła i mówi-to kocica, sterylizacja stówę. A jak kocica na to sąsiadka to nie trzeba, bo druga też kocica. Teraz już wiem,że trójbarwne są tylko kotki. A Alf zostal Alfiną i nadal schodzi na podłogę tylko nocą.