Kochani! Jak zwykle bardzo, bardzo serdecznie dziękuję za wizyty! Szczególnie ciepło witam tych, których dawno nie widziałam!  
 
Henryku - ten dziwoląg czystej wody szalenie mi się spodobał!  
 
Mieczysławie - dziękuję! Może i do wysiewu pasja jest, ale już do wychowania nie bardzo  

 Szalenie lubię, gdy z egzotyków, o których niegdyś tylko gdzieś tam czytałam, rosną mi teraz roślinki  
 
Ewuniu!  Szalenie miło Cię widzieć po tak długiej przerwie - tęskniłam  

 Growboksik to raczej nie jest, ale taka tam mnożarka. Dziś musiałam znowu w niej robić przemeblowanie 
 
Małgosiu! Kiedy mnie się marzą kolorowe kwieciska 

 Zanim te moje puszczą jakiegoś kwiecia, znowu będę Waszymi się zachwycać  
 
Jacku - szczęśliwie mam dwa, to chyba powinny  
 
Iwonko - u guzików bez zmian, to znaczy coś tak gdzieniegdzie na wierzch wylazło. Teraz wyglądają tak: 
Trochę im pomogłam, bo w tych nowych doniczkach to te robale dołem zaczęły wychodzić, więc teoretycznie postawiłam je nieco do pionu. Chyba im nie zaszkodzę, bo przecież mają rosnąć do góry, a nie przez dół doniczki...
Ewa! Ciebie też bardzo długo u nas nie było i szalenie mi miło, że tu wpadłaś, cieszę się 
ogromniaście  
  I dziękuję za kibicowanie guzikom. Jak tylko coś się zmieni, oczywiście powiem. 
Na dziś wiem, co to jest klęska urodzaju i mam nadzieję, że w złą godzinę tego nie powiedziałam 

Musiałam z mnożarki wynieść wszystkie siewki 
Hibiscus cannabinus  - niektóre tak wystrzeliły w  górę, że właziły w lampę. Nie było wyjścia. Po wyjęciu tak wyglądał mój las tylko tych siewek:
Tymczasowo z hojarium zrobiło się 
hibiskusarium... Małżonek miał oczywiście też zajęcie, bo musiał opuścić lampy, bez doświetlania nie miałyby szansy dorosnąć. I mają i ciepło, i jasno, dwie lampy walą im w głowę kosztem doświetlania niektórych hoi, ale chyba te drugie dadzą sobie już radę.  Z lampami wyglądają niewiele inaczej:
To tyle...Niemniej na koniec mam pewną ciekawostkę... Kiedy robiłam pikowanie innych siewek, starałam się opróżniać pudełka ze wszystkich nasion, które jeszcze mogły pozostać. Wydawało mi się, że przynajmniej większość uchowałam i wsadziłam z powrotem do mnożarki. Te pozbawione nasion ustawiłam jedne na drugim celem późniejszego wyrzucenia. Stały tak w ciemnym miejscu 5 dni. W mnożarce nie "piknęło" nic więcej, dziś się zabrałam za wyrzucanie całych zbędnych pudełek i jakże się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam wykiełkowane niedobitki! Jakże to, zimno, ciemno, do wyrzucenia gotowe, a tu proszę:
Z tego jasne jest tylko pierwsze zdjęcie, resztę będę musiała rozpoznać jak wyrosną właściwe liście. Niesamowite nasionka!  

Niemniej nawet spać pójdę jeszcze niesamowicie zdziwiona... 
 
I zdziwiona Was pozdrawiam cieplutko!  
