Po niemal dwóch tygodniach , pierwszy raz usiadłam i mam chwilkę dla siebie .......uffffffff

Witajcie
Z Krzysztofem wszystko w parządeczku , mam wrażenie ze jakoś nie szczególnie się przejął , wczoraj szalał na studniówce , dawał popis swoim bit-boxem , odebraliśmy go o 4tej nad ranem

, on szczęśliwy jeszcze

. Wciąż czekamy na wynik obserwacji sąsiadowego wilczura , weterynarz i sanepid trzymają teraz rękę na pulsie ( mam nadzieję ) niby wszystko jest ok - lecz mnie wciąż trzyma ta niepewność . Sąsiad połatał wszystkie dziury w ogrodzeniu , ale dla takiego psiska - łatane ogrodzenie żadna przeszkoda , mam nadzieję jednak że historia się więcej nie powtórzy .
Dużo gorzej było z Chałaputkiem , po operacji wyglądał strasznie , szanse miał minimalne , ale wylizał się dzięki jego chęci do życia i naszemu uporowi , co dwie godziny - nie ważne dzień- czy noc woziłam go do weterynarza na płukanie ran . Już jest dobrze , znów psoci , macha ogonkiem . Ale co było najcudowniejsze w tym wszystkim , myślałam że odejdzie , siedziałam na podłodzie i płakałam , a on bidulek nie mógł chodzić , ale przyczołgał się do mnie z zabawką w pyszczku i on mnie pocieszał , patrzył tymi swoimi czarnymi ślepkami , jakby chciał powiedzieć - nie martw się - nie zostawię cię
Dziękuję Wam za wsparcie
Z moich pięciu ziarenek pelargonii bluszczolistnej , wyrosło trzy i mają się jak na razie całkiem dobrze , puściły już po jednej parze właściwych liści . Dziś posadziłam begonie , w zeszłym roku miałam je pierwszy raz i zakochałam się w nich , mam 4 rodzaje , niestety dwie z nich , pomarańczowa strzępiasta i pomarańczowo-czerwona nie do czekały się zdjęć ale dwie pozostałe zaraz Wam pokarzę

Muszę poczytać jak je rozmnożyć i muszę ale to muszę kupić białą
Pędzę do Was - bo mnie strasznie dawno nie było , zastanawiam się , bo w sumie pogoda sprzyja , no może prócz deszczu , czy nie zrobić pierwszego oprysku z miedzianu ?

, Łapki mnie swędzą
