Teresa ? juda oczywiście! Jak masz warunki do hodowania gęsi, to znaczy że masz również wokół siebie dziką roślinność, czyli leki od Pana Boga
Seba zagryzione?

Przez kogo? Znam takie wsi, ni to wieś ni to ulica w mieście, ale może kiedyś jeszcze znajdziesz ?swoją? wymarzoną wiochę
Beti nie bój żaby, wszystko po podpisywałam i pozaznaczałam co, kiedy i ile ma jeść
Kasia ? ganio 
wiesz, a mój M. chyba nawet pretensji by nie miał, mam szczęście w nieszczęściu bo czasami mi się wydaje że M. w ogóle nie posiada zmysłów węchu i smaku, on jest jak daltonista z kolorami ? wszystko takie same
Kasia ? ginka oczywiście, że używam wrotyczu, moim zdaniem wrotycz, glistnik i żywica to najbardziej pomocne składniki w leczeniu łuszczycy ( przebadałam na Romku) dla tego skomponowałam i tej właśnie receptury się trzymam, maść na łuszczycę.
Pewnie się powtarzam ale powiem jeszcze raz. Żadna maść (w pojedynkę) nie wyleczy choroby, owszem pomoże doraźnie ale jest, jak by dodatkiem do całokształtu leczenia. Chociaż, nie powiem, ten skład maści (synowi bynajmniej) pomógł się pozbyć łuszczących się i pękających ranek na dłoniach i stopach, jak będzie dalej zobaczymy.
Natomiast, na powracające się opryszczki, nie ma nic lepszego od maści albo raczej smarowidła, bo konsystencja przypomina lepką papkę - klej na bazie glistnika i balsamu Szostakowskiego. Wszystkie maści apteczne na opryszczkę niech się schowają, sprawdziłam, doświadczyłam i szczerze polecam. Balsam Szostakowskiego kupicie w każdej aptece, tylko nie w każdej powiedzą Wam jakie ma wspaniałe właściwości.
http://rozanski.li/2264/balsam-szostako ... tybiotykw/
Mariusz och ? są momenty kiedy wydaję mi się, że moja wytrwałość zaraz pęknie, wtedy biorę psy, aparat, jakąś siatkę na ewentualne znaleziska i wyruszam do lasu ? wracam z naładowanymi akumulatorkami i zapasem wytrwałości na najbliższe dni
Jak wiecie, byłam na wojażach, wróciłam, chałupa stoi, wszystko na swoim miejscu, M. co prawda trochę nie ogolony i jakiś lekko pomięty

ale już go pogoniłam do porządku, nakarmiłam, wyprasowałam, lśni jak nowa kopiejka i jak zawsze po moim powrocie chodzi za mną jak ogonek i tylko przeszkadza mi w kuchni
Jeszcze nie rozpakowałam torbę z podróży, aparat fotograficzny gdzieś na samym dnie, zaraz jak się dobiorę do niego to pokaże Wam mojego kwiatuszka Liliankę.