
Widzę furtkę otwartą, więc wchodzę.


Wchodzę i słyszę gremialne narzekanie na pogodę. Ja nie narzekam, mimo że dzień był ponury. Mimo wszystko nie było zimno. W nocy z lekka pobieliło, lecz w ciągu dnia gdzieś ta biel przepadła. Może wróci? Chciałabym, ale chcieć to ja sobie mogę.

Ty porządkujesz dom, a ja fruwałam po mieście, a potem robiłam śledziki w naszej ulubionej marynacie z dodatkiem goździków. Muszą długo postać w chłodzie, by smaka nabrały odpowiedniego.

Miłego wieczoru, Marysiu.
