Przyszłam spełnić obietnicę daną wcześniej i przypomnę dzisiaj, jak wyglądał u nas sierpień. Najpierw jednak chcę podziękować Marysi za świąteczne życzenia

i dopowiem, że owoce figi są bardzo smaczne, inaczej smakują niż kupione w sklepie, lepiej.
A teraz lekko zmarznięta chętnie z Wami popatrzę na wspomnienie wyjątkowo upalnego lata.
Na początek koreanka w pełnej krasie, tak dla porównania jej fioletowych szyszek z tymi ogarkami, które pokazałam ostatnio.
Poniżej wszędobylski wiesiołek, który przywędrował do nas nie wiadomo skąd, ale rozgościł się na dobre i jest go coraz więcej w różnych miejscach. Zaprzyjaźniliśmy się z nim już na dobre. Postanowione - zostaje z nami na zawsze !
O te owoce musiałam powalczyć, bo degustowały je szerszenie, dlatego zbiory nie były łatwe. Z taką konkurencją pozyskanie smakowitych śliwek znacznie się wydłużyło. Widać wyraźnie, że oprócz nas są i inni smakosze.
Kiedyś bardzo walczyliśmy o przetrwanie języczki a ona zrobiła nam niespodziankę, wysiała się wybierając sobie właśnie to miejsce pod murem. Wygląda tutaj ciekawie i zauważyłam, że nie atakują jej ślimaki. Natura wie, co robi; na pewno sama nie posadziłabym tutaj żadnej rośliny a ta twardzielka daje radę tak samo, jak lawenda na kamiennych schodkach przy altanie. Rośnie sobie tuż obok figi i ozdabia nasz wypoczynkowy kąt.
Pokażę jeszcze, jak wielkie buraki wyrosły na grządkach. Dosiewałam różne warzywa kilka razy bez większych nadziei na plony, a tu taka niespodzianka

Bardzo ładnie i obficie owocowały też oberżyny, tak się rozkrzewiły, że nie przeszkadzał mi nawet widok chwastów.
Na kolejne spotkanie zapraszam, żeby podzielić się wrześniowymi wspominkami. Pozdrawiam.