Marysiu! 
Ze zdrowiem bywa różnie, ale choć są dni, że nie wychodzę z domu (ba! nawet z łóżka tak jak dziś), to staram się te kilka chwil na ogród znaleźć, ale czasem nie widuję go i kilka tygodni. Stan ten cieszy najbardziej chwaściory, którym nawet upały nie zaszkodziły i ślimaki, które przetrzebiły mi sporo roślin, a w tym kilka pięknych jeżówek
Te zdjęcia to chyba jedyne, których nie muszę mocno się wstydzić...
A teraz przepis na osławione pierniczki, który ściągnęłam od Karolinki (Nemezji) dwa lata temu

.
Robiłam je i gorąco polecam! W zeszłym roku nawet trzy czy cztery porcje

, bo miałam do obdarowania sporo osób.
Pieczenie pierników i ich dekoracja sprawiały ogromną radość dzieciaczkom, więc choć na kilka chwil stawałam się ulubioną ciocią!
Od szybkiego zjedzenia chroni je jedynie fakt, że muszą poleżeć, by zmięknąć więc i czas najwyższy się za nie zabrać! Ma to i swoje dobre strony, bo bezpośrednio przed świętami jest sporo innych prac.
,,Karolina napisała:
Składniki:
- 5 jaj
- 0,5 kg cukru
- 1,5 kg mąki
- 0,5 kg miodu
- 0,5 kg tłuszczu
- 0,5 łyżki sody
- 1 proszek do pieczenia
- 5 dkg kakao
- 5 dkg przyprawy do pierników
- zmielony cynamon i goździki (po małej łyżeczce)
Wychodzi ich naprawdę dużo. Przez połowę nawet i tak będzie czym dzielić:).
Wykonanie:
Połowę cukru rozpuścić na złoty kolor.
Resztę cukru ubić z 5 jajkami.
Gdy cukier się rozpuści- dodać tłuszcz i miód (chwilę gotować).
Do miski wsypać mąkę, przyprawy, kakao, sodę, proszek - do tego wlać przestudzoną masę i ubite jajka. Wszystko dobrze wyrobić.
Odstawić na parę dni w chłodne miejsce. Po tym czasie rozwałkować ciasto na grubość 5 mm i wykrawać foremką pierniczki. Piec w temp. 170 stopni ok 10-15 min.
Pierniczki wychodzą pulchne, ale po wystudzeniu twardnieją. Dlatego przygotowujemy je 2-3 tygodnie przed Świętami. Do tego czasu trzymamy w zamkniętym pojemniku.
Możemy je od razu udekorować lukrem, czekoladą czy posypkami lub zrobić to dopiero gdy zmiękną. Są pyszne i im dłużej poleżą tym są smaczniejsze."
Smacznego!
Ja gdy są jeszcze ciepłe robię w nich dziurki wykałaczką, bo gdy stwardnieją jest to już kłopot. Można poczekać z tą dziurką do czasu gdy ponownie zmiękną, ale ponieważ większość robię na drobne podarunki to wolę wcześniej.
Powodzenia!
A to archiwalne zdjęcia
A to pierwsze nieudolne próby dekoracji...
