I w takiej postaci miałam zamiar zagadkę zostawić

"Pamiętam, jak raz poszedłem do Muzeum (...), bo chciałem zapoznać się ze sposobami leczenia pewnej, drobnej zresztą, dolegliwości, jaka mnie wówczas nawiedziła. Był to, jeśli dobrze pamiętam, katar sienny. Wziąłem książkę i przeczytałem wszystko na ten temat. Potem się nieco zagapiłem. Bezmyślnie przewracałem kartki i ni stąd, ni zowąd zacząłem studiować choroby. (...)
Zatrzymałem się na gorączce tyfloidalnej ... przeczytałem objawy ... Odkryłem, że jestem chory na tyfus - musiałem go mieć dobrych kilka miesięcy nic o tym nie wiedząc. (...) Dojechałem do tańca świętego Wita i wyszło na jaw, że - jak się tego spodziewałem - święty Wit też mnie nie ominął. Mój wypadek coraz bardziej mnie interesował, postanowiłem więc zbadać go aż do samego dna.
Przystąpiłem do rzeczy w porządku alfabetycznym. (...) Dowiedziałem się, że cierpię na artretyzm i że za jakieś dwa tygodnie zacznie się ostry stan zapalny. Brighta choroba, jak się o tym dowiedziałem, nawiedziła mnie w postaci odmienionej, że mogłem żyć z nią sto lat. Cholerę miałem za to z ciężkimi komplikacjami, a z dyfterytem już się chyba urodziłem.
(...) okazało się, że tylko jednej choroby na pewno nie mam: puchliny wodnej kolan, na którą cierpią panny służące, jeśli za dużo klęczą.
Zrazu poczułem się tym niemile dotknięty - puchlina kolan wyraźnie mnie zbagatelizowała. (...)"