Marysiu trochę ich będzie
W tygodniu napiszę jakie zamówiłam.
Pogoda, jaką nam przyroda zaserwowała w ten weekend nie sprzyjała pracom ogrodowym,

ale z drugiej strony czas już goni, listopad mamy za pasem, więc chcąc nie chcąc grzebałam w deszczu, w ogrodzie.
Wykopałam dalie, które wisiały jak brudne szmaty, pacioreczniki, które nie lepiej wyglądały, eukomisy też już wykopane, pozostały jeszcze gladiole.
Posadziłam różyczki z RĆ , a dwie ogródkowe dostały inne miejscówki (Mary Ann i Brother Cadfael)
I oczywiście zebraliśmy z eMkiem owoce pigwowca, będą smaczne soczki do herbaty.
Zaczęliśmy też z eMkiem chować do pomieszczenia ogrodowe gadżety.
Nie zdążyłam natomiast posadzić jeszcze cebulowych, ale myślę, że w przyszłym tygodniu mi się uda, oraz, że będę mogła zrobić porządek z pozostałymi roślinami.
A teraz pisząc, dla rozgrzewki wypiłam kieliszek nalewki własnej roboty, z cytryńca
Natomiast miłym zaskoczeniem było dla mnie to, że niektóre różyczki jeszcze kwitły ( nie poddały się przymrozkom)
Oto one
Pashmina
Eden Rose
Clair Renaisance
Peny Lane
Lavender F.C., który ma jeszcze pełno pąków ( ciekawe czy zdążą zakwitnąć)
Mary Ann
Chryzantemy oparły się przymrozkom i kwitną przynajmniej jeszcze trochę kolorków jest na działce
