Jagno niestety nie najlepiej. Większość zmroziło na amen i pozostało po nich tylko wspomnienie i zdjęcia

Na nowej rabacie tylko część róż jest nowa. Większość kupowana latem i na kilka czeka jeszcze miejsce. Na zdjęciu tego nie widać, ale obsadzę ławkę po obu stronach, dosadzę jeszcze jedną Garden of Roses i pewnie Minervę

Baronesse

Majeczko mróz nie ominął ogrodu i ja powoli będę szykowała siły do robienia kopczyków...Ale to dopiero jak przyjdą mrozy. A może wcale nie przyjdą?
Rabatę obsadziłam częściowo, bo na kilka róż jeszcze czekam. Poniżej wkleję zdjęcie z opisem co, gdzie posadziłam do tej pory.

Od lewej zaznaczone dwie Kurfurstin Sophie - mam nadzieję, że nie wybujają na 120 cm?


Wandziu kopczyki zrobię wszystkim młodym i ze słabszą mrozoodpornością, bo jednak boję się ich tak zostawić. Niby zimy łagodne, ale kto wie jak będzie sytuacja wyglądać w grudniu, styczniu? Reszta będzie musiała sobie poradzić, bo nie wyobrażam sobie okopcować takiej ilości różanych krzaków...Zresztą nie ma takiej potrzeby. Niektóre mają wysoką mrozoodporność. Bardziej boję się suszy i tego, że nasze róże nie dostaną przed ewentualnymi mrozami dostatecznej ilości wody

Chopin też się trochę za późno obudził. Może to moja wina, bo po pierwszym kwitnieniu dość mocno go ścięłam, a on i tak wywalił pędy na dwa metry i przez to dłużej się zbierał do powtórki.

Daysy na kopce za wcześnie, ale te najbardziej wrażliwe jednak okopcuję w późniejszym terminie. Wolę tak niż potem biadolić, że mi mróz załatwił róże.
No cóż, jak się kliknęło na zakupy, tak teraz trzeba będzie sadzić nawet w złą pogodę.
Jeszcze ma być ciepło, więc jakoś damy radę

Leonardo da Vinci

Jeszcze dzisiaj zapraszam na małą porcję zdjęć sprzed mrozów.