Soniu na pewno nie będziesz wykopywać róż. Jak strzelą focha to pewnie będziesz błagalnie gadać do nich, żeby nie świrowały.

Ja na pewno tak właśnie będę robić.
Sabinko ostatniej zimy byłam mocno nakręcona na Peace. Teraz mi przeszło. Jak to określiłaś ją u Neny, niech "panienka z miasta" póki co zachwyca Ciebie. Obecnie mam inne, które mają wyższą miejscówkę, na mojej liście "must have".
I oby mączniak nie przypałętał się do Twoich przetaczników.

Ja zaczynam mieć ich dość.
Wandziu pozostaje mi tylko gorąco wierzyć, że takowa zima jak owa pamiętna się już nie powtórzy.

No bardzo bym nie chciała przechodzić później przez takie wiosenne smutki.
Jolu nie chcę Cię martwić ale ja cięłam swoje przetaczniki zaraz po kwitnieniu i niestety niewiele to pomogło. Trzeba przyznać, ze one później, tj po pierwszym kwitnieniu, nie są już w ogóle reprezentacyjne.
Mnie się marzy własnie żółta róża w duecie z mocno fioletowym powojnikiem, np. z Polish Spirit.
Zuzka jesteś szczęściarą jednym słowem! Zazdroszczę, bo ja je szczerze uwielbiałam a one takie wredoty się u mnie okazały.
