Pozdrawiam pokonferencyjnie.Byłam dziś w klasztorze zanieść 5 ostatnich doniczkowych poziomek o. przeorowi i sfotografować wizerunki św. Piotra z Alkantary.Ksiązki wyniesiono mi przed Furtę. Zrazu była poranna gęsta mgła, która chyba drugi tydzień kitłasi się nad Krakowem.Nad zaoranym polem jedynie kruki i wrony. Złociste liście i liście butwiejące. Ostatni bladawy marcinek.A nagle mak, płominny, zupełnie letni, w nim żwawo uwijająca się pszczółka, słońce i w oddali za Wisłą Opactwo Benedyktynów w Tyńcu.
Aska pisze:Ewa - wybrałabym się znów do Tyńca na... piwo . Nie pamiętam, czy to było opata, czy przeora - ważne, że pyszne
Opat cienki blodyn i takież piwo,przeora jest ciemne i pyszne.My chodzimy do sklepiku z produktami benedyktyńskimi i kawiarenki na ul. Rajskiej naprzeciw dawnych Cesarsko-Królewskich Koszar(ob.Biblioteka Publiczna).Bardzo miła atmosfera i wiele spokoju jak w opactwie.Lokal to dawna piekarnia, nawet jest piec nie wiedzieć czemu pomalowany na złoto.Po sąsiedzku jest piekarnia, ale tylko w sensie sprzedaży.
Po prostu kiedyś przyjedź!
Aska pisze:Ewa - no popatrz, nie wiedziałam, że mnisi mają swoje piwo koło biblioteki wojewódzkiej . Czasami bywam służbowo, dobrze wiedzieć
Na ul. Rajskiej jest piwo Opata,Przeora i Szafarza butelkowe oraz Przeora lane ,nadto dobre sery, wędliny,salceson-niestety drogie,drugi sklep z produktmi benedyktyńskimi jest na ul. Krakowskiej naprzeciw tzw. Esterki-drugiego budynku Muzeum Etnograficznego. Na Krakowskiej dawno nie byłam,ale poprzednio można było nabyć tam piwo jedynie na wynos.Tam mieli również piwo Cystersów ze Szczyrzyca.Wiem od ojca Zygmunta osb,że i w innych miejscowościach takie sklepy otwarli, popatrz pod benedyktyni.pl
Z krokusami jesiennymi i zimowitami jest tak cudnie, że zaczynaja kwitnąć jak wzystko inne już pomału szykuje się do zimy
Ewa - mi ostatnio taki maczek mignął w jesiennym kapuścianym polu . Czerwony jak płomyk, jakby na przekór opadającym liściom.
Ojcu przeorowi wolno rozmawiać z kobietami, tak? Ty w celach naukowych możesz wejść zawsze? Wiesz może jak wygląda erem?
I dziękuje za namiary na sklepy Nigdy nie piłam piwa Opata czy Przeora
Rivendel - na kompostownik wysępiłam palety ode mnie z pracy Juhuuu! Będę klecić w weekend ;:26 To plasticzane dziadostwo rozeszło się w szwach jak dorzuciłam dzisiaj darń z ziemią. Wrrrr.. Brzydko mówiłam...
Liście już opadły i dzięki temu można znaleźć takie:
Smutne i puste, ale wiosną pojawią się nowe
Ewa - mi ostatnio taki maczek mignął w jesiennym kapuścianym polu . Czerwony jak płomyk, jakby na przekór opadającym liściom.
Ojcu przeorowi wolno rozmawiać z kobietami, tak? Ty w celach naukowych możesz wejść zawsze? Wiesz może jak wygląda erem?
I dziękuje za namiary na sklepy Nigdy nie piłam piwa Opata czy Przeora
Ojcu Przeorowi wolno-benedyktyni mogą więcej,ale jest bardzo nieśmiały , szczególnie do kobiet i się jąka, więc zdaniem kamedułów nie wykorzystuje tego,że może...W celach naukowych po uzyskaniu zezwolenia ojca przeora i z kapturem na głowie("kobiety kuszą włosami",nawet jak dałam mój obcięty warkocz jako brodę studentowi, który składał dary przeorowi na Trzech Króli to tym warkoczem też go kusiłam)mogę wejść. Poza tym każda kobieta z kardynałem może wejść.
Plan eremu-kameduli mają je na całym świecie podobne:budynek Furty gdzie jest kontrola, plac przed kościołem,dwa skrzydła klasztorne-lewe gospodarcze mieści magazyny i kuchnię, a na dziedzińcu studnię(czynna), prawe przeznaczone jest dla gości, oczywiście jedynie mężczyzn, wyremontowane ze środków unijnych.Mur z dwoma bramkami lewa do nowicjatu, który mieści jeden rząd domków i dalej sad z rewelacyjnymi zimowymi malutkimi czerwonymi jabłuszkami, dostaję je na choinkę, prawa do domków zakonników, w tym przeorskiego.Każdy domek ma kaplicę(chociaż w nowicjacie to zbędne, bo sobie mszy nie odprawi taki nie wyświęcony kandydat),celę dzienną i celę nocną, łazienkę z brodzikiem i prysznicem(w nowym domku była ona otwarta na celę),wc, komórkę, dawniej na węgiel i drewno do palenia w piecu.Teraz jeśli ktos zajmuje się np. wytwarzaniem różańców to ma tam warsztat.Domki mają strychy dostępne chowanymi schodkami, jeśli któryś mnich para się zielarstwem to może tam suszyć surowiec.Jeden rządek domków jest podpiwniczony-ten od strony południowego tarasowego ogrodu no i mają tam jakieś grabie do siana itp.
Kiedyś spadł meteoryt tunguski i załoga pobliskiego fortu Śmierdząca Skała zespołowo wstąpiła do klasztoru w nocy.Rano dowódca ich nie odnalazł. Dokumentacja jest w klasztorze w Austrii bo to było w czasach C.K.Monarchii.Miano im jako,że to wszystko nowicjusze wystawić większy domek, ośmiorak na 7 nowych i magistra Nowicjatu.Ten czworak istnieje, ale z zapisów wynika,że jest późniejszy.Nie jest jeszcze odnowiony.Każdy domek ma swój ogródek,który mnich winien uprawiać.Widzieliśmy przed remontem taki stary ogródek ziołowy, ale robotnicy doszczętnie go zniszczyli, a mnie przyjął się z niego tylko lubczyk!Wykopany za zgodą przeora naturalnie.Teraz jeden z ogrodów jest kwiatowy(dla Matki Boskiej naturalnie!),ktoś ma kilka truskawek i trawnik, ktoś uprawia proso jerozolimskie na różańce i dynie i biała poziomkę oraz gigantyczną melissę, ale przeważnie jest tam trawa.U przeora rośnie dużo dziko rozsianej rukoli, której on nie jada,więc ją cały sezon dostaję.Po czasach kiedy kameduli mieli gospodarstwo rolne zostały stodoła,obora, kuźnia i to tam planowaliśmy utworzenie Muzeum Kamedułów,co spotkało się z bardzo przychylnym przyjęciem.
Ewa - a ja myślałam że mają za tymi murami piękny ogród - zawsze tak sobie wyobrażałam.. Duży warzywnik, sad i kwiatów w bród. Od tej strony gdzie klasztor osadzony jest na stromej skarpie można trochę zajrzeć do wnętrza i faktycznie widziałam tylko trochę drzew. Mało tam nóg nie połamałam ..
Widok z wieży kościoła-kilka razy namówiliśmy ojca Benedykta,żeby nas tam zabrał.Niezniszczalne kamedulskie stokrotki,były prawie całą zeszła zimę.Widok z części gospodarczej na Nowicjat,okno siekierą zabezpieczył jeden z braci.W tzw. dolnym kościele czyściliśmy ołtarz Matki Boskiej Bolesnej,ja osobiście gipsowalam jej palec jako sanitariusz.Straszyliśmy,że na 6 tygodni!
Kamedulskie jabłuszka, jakaś bardzo stara odmiana.
Nie wiem zza jakiego muru zaglądałaś, od strony Lasku Wolskiego jest lasek z dwoma kapliczkami,część gospodarcza i sad z jabłoniami i orzechami oraz obecnie pasieka,pszczoły żadlą jak wściekłe,a dla mnie to koniec(uczulenie) i zaglądam tam tylko zimą.Natomiast polecam od strony Lasku przy ścieżce wzdłuż muru rosną tam buki i jest pełno orzeszków(bukwy), czasem zbieramy je bratu Furtianowi, on tam wychodzić nie może.Poniżej domków jest duże pole -tarasowy ogród, gdzie uprawiane są ziemniaki, fasola tyczna w kolorach tęczy:zielona, zółta szeroka i wąska, fioletowa, czerwona(taką dostarczyłam bratu Cherubinowi i wszystkie smakowały),groszek zielony, cebula ,siedmiolatka, szczypiorek,dynie, kabaczki, ogórki.Pole obsadzone jest brzoskwiniami i morelami(wspaniałe!).Pomidory miał tylko brat Jan przymówił się o nasionka żółtego koktailowego no i miał.Jest tam także winnica.Właśnie pędzę wino z ich winogron, najwyżej będzie ocet winny.Jest jeszcze ogród wzdłuż muru między kapliczką z Bożą Męką a bramą obecnie zrujnowany, bo szukano tam termalnych żródeł w celach grzewczych.Rośnie tam cedr,i uchował się,a co jeszcze to się okaże wiosną.