Dobry wieczór Zielone Ludziki!
Dziś, w ciepełku jesiennego słońca, likwidowałam gruby na 30 cm materac korzeni wyciętej tui.
Po prostu mordęga i wielki wór korzeni!
W związku z tym mam trzy wiekopomne wnioski:
1. Dlaczego ja mam takie kłopoty z korzeniami, a inni nie? Ziemię mam lichą i suchą, więc rośliny w poszukiwaniu wody pełzną korzeniami po wierzchu, podczas kiedy w cięższych, wilgotnych glebach robić tego nie muszą. Dobrze mówił Janek Magry, żeby "tujów nie sadzić"
.
2. Obserwując sukcesy Majki411 i Dorotki w uprawie róż widzę głęboki sens sadzenia ich na oddalonych od pazernych iglaków i innych krzaków rabatach. Tam im nie grozi uduszenie korzeniami, a wszelkie nawozy nie są podjadane przez żarłocznych sąsiadów.
3. Każda roślina dwa razy dostarcza ogrodnikowi radości. Raz, kiedy ją kupi i sadzi, i drugi - kiedy ją wywala
.
A teraz coś o słodkich kotkach:
Wyszłam sobie któregoś dnia o poranku do ogrodu zrobić parę zdjęć. Nie było mnie raptem z piętnaście minut. I co zastałam w salonie? Kupę piór i triumfującą Ibrakadabrę nad martwym gołębiem. Zobaczywszy mnie porwała zdobycz i zaczęła latać po domu, za nią, ma się rozumieć, Szuwarek, który w końcu odebrał kocicy gołębia i skonsumował go ze smakiem na trawniku
.
Słodkie kotki, nie ma co
.
Sabinko!
Oczywiście, glina jest dobrą glebą, co nie znaczy, że łatwą w obróbce. Ale sama zobacz, jak wspaniale w tej glebie rosną Twoje rośliny. Rada dla Ciebie to duży kompostownik, pełen próchnicznej ziemi do rozluźniania gliny. Najlepiej byłoby go przekopać, ale to już teraz niemożliwe, więc pozostaje dodawanie go pod każdą nowo sadzoną roślinę. Ja swój piaseczek muszę solidnie wzbogacać kompostem, żeby cokolwiek w nim urosło.
Tą brytyjską prognozą przestraszyłaś mnie nie na żarty. Ale faktycznie na to się zanosi. Znów muszę podlewać, bo coraz bardziej sucho! A Filozof dziś, 24.09.2015, skarżył się na palące slońce. Ja tego tak nie odczulam, ale też nie wyrąbałam, jak on, wszystkich drzew...
Garden of Roses bierz, jeśli tylko masz miejsce. Zobacz, jak się prezentują na tzw. dolarowej rabacie.
Dorotko
!
Zasadę wzajemności, wizyt i rewizyt znam, szanuję i respektuję, na ile czas pozwoli, choć akurat Twoją reprymendę przyjmuję z pokorą, bo w nowym wątku wpisałam się z dużym opóźnieniem

. Jestem już dość długo użytkownikiem forum, żeby dobrze poznać jego różne oblicza...
A ta dysproporcja czasami jest zabawna, czasami zastanawiająca, choć fakt, że tyle osób jednak zagląda, też swoją wagę ma

. Ja sama pewnie skutecznie wiele osób zniechęciłam do wpisów swoją namolną dbałością o czystość języka i brak tolerancji dla wpisów zdawkowych. Ale wszystkich swoich Miłych Gości szanuję i zapraszam.
Czytałaś, co napisała
Sabinka o prognozach na przyszłość? To dopiero zapowiedź kolejnych suchych lat

. Już się boję, nie chciałabym powtórki tego, co było

.
PS. Skoro namawiasz M na kota, nie pokazuj mu ostatniego wyczynu
Szuwarka, bo się zniechęci do tych uroczych zwierząt

.
Dla Ciebie
Artemis w słońcu i pokryty rosą.
Avalon już przekwitł.
Annes, miła moja, dzięki za miłe słowa

. Ja też lubię róże o ciemnych i błyszczących liściach. Większość róż takie właśnie ma, ale są wyjątki. Bardzo lubię Grahama Thomasa, a on ma listki blade

. Historyczne tez mają liście bledsze i matowe, ale się ich nie wyrzekniemy, prawda?
Jagno, żebyś wiedziała jak ja nie lubię pobieżności, powierzchowności, zdawkowości i "połebkowości"

. Wolę ograniczyć ilość odwiedzanych wątków, ale czytać je bardzo uważnie i w całości. Wtedy mam wrażenie, że poznaję autora, że buduje się między nami głębsza relacja. Obrazki owszem, są miłe dla oka, ale słowo jest bezcenne!
No i jeszcze nie lubię ciągłego cytowania wszystkich wpisów, nawet tych piętro wyżej.
Zmumifikowany kot z plastikowym uśmieszkiem

. Dobre!
Wolisz na ścianie winobluszcz pięciolistkowy? Musisz więc wybrać odmianę, która się do muru przylepi, bo jest również taka, która tego nie umie. Taki wisi u mnie na płocie od Filozofa. Mój winobluszcz pokrywa ścianę południowo-zachodnią i chyba dzięki słońcu przybiera piękne barwy. Już zaczyna...

. Aha, a jak powstrzymasz swój przed braniem zakrętów?
Pęcherznice wywaliłam prawie wszystkie. A ile się naszarpałam z ich wykopaniem

! Tworzą bryłę korzeniową grubą jak beczka, zwartą i ciężką jak diabli. Wywalaj, póki niezbyt duże urosły.
Może zamiast zwalistych krzaków lekkie, łatwe i przyjemne dalie?
Tu
Babilon Purple.
Tajko
!
Bogata we wrażenia była tylko podróż do dzieci i wyprawy na Kaszuby, bo pozostała część lata, jak nam wszystkim, upłynęła w stójce z wężem

. Brakuje mi spotkań forumowych, których w ubiegłym sezonie było sporo. A w tym jakoś się nie składało

.
Sąsiad faktycznie zmusza mnie do zmiany koncepcji w tej partii ogrodu, ale nie dam się, coś wymyślę.
A wnuki mi się udały. Tu w ogrodach królowej Elżbiety w Sandringham.
Muszę zrobić przerwę, bo uśmieszków za dużo...