Julio, witaj wśród ser lubiących, ale zrobić dobrego nieumiejących!
Wiele razy próbowałam, jako że uparta jestem, jednakowoż każda próba kończyła się fiaskiem.
A mojej mamie zawsze wychodzi ... I jak tu nie mieć pretensji do siebie?
Natomiast wszelkie wyroby wędliniarskie od lat nabywamy w małej prywatnej ubojnio - masarni i zawsze są pyszne, nie wypuszczają z siebie wody i długo smakują jak świeże. Nie cierpię tych ze sklepów. Zanim zapoznałam się z osobą mającą kontakt z tą 'wytwórnią', kupowałam mięso i piekłam lub dusiłam, ew. robiłam pasztety. Dawniej, przed laty na starej działce, mieliśmy wędzarnię, taką ze zwykłej metalowej beczki.
Wówczas kupowaliśmy pół świniaczka i sami robiliśmy sobie wędzonki. Wtedy to była frajda, ale i konieczność, zwłaszcza gdy mięsko sprzedawano na kartki.
Na wspominki mi się zebrało..........
Widzę, że już połknęłaś bakcyla samowędzenia, wobec tego
powodzenia! I smacznego!