Pulpa, musimy jednak się wzajemnie wspierać w niedoli ogrodowej, bo czasem jakieś sympatyczne słowo pozwala przetrwać dzień, w którym od rana niemiłosiernie grzeje ta żarówa z nieba. Wiem, że niektórzy mają o wiele gorzej, szczególnie ci mający działki z dala od domu. Albo ci, którym zakazano podlewania ogrodów. Ja zostawiałem wszystkie prace na wrzesień, gdyż byłam pewna, że pogoda złagodnieje. Gdyby było wiadomo, jaka czeka nas zima, nie byłoby powodu do niepokoju i człowiek zdążyłby zrobić wszystko, co trzeba. Przesadziłam berberysy, bo one są odp[orne, ale z innymi roślinami czekam nadal.
Ignis, dziwne Krysiu, że więdnie Ci rozchodnik. Ja nie pamiętam, aby kiedykolwiek rozchodniki u mnie więdły. Dla mnie one były od zawsze mistrzami przetrwania. Nie mam położonej koło nich linii i sobie radzą, choć zachcodnie słońce przypaliło im liście. Radzą sobie, co nie znaczy, że mogę je odrywać po kawałku i rozmnażać. Istnieje ryzyko utraty. A miałam plany zorganizowania dużej rozchodnikowej plamy. Trzeba to będzie zostawić na następny rok, niestety.
Margo, nie przycięłaś hortensji, bo zapomniałaś czy nie wiedziałaś? Ja bardzo lubię tę wiosenną pracę. Ptaszki wtedy świergolą, powietrze jest świeże i rodzą się nowe nadzieje. Moje hortensje nie wszystkie są ładne, u niektórych też mam jakieś małe kwiaty mimo ciągłego podlewania. Chyba za mało nawozu czy co?
JagiS, ja wykopując dół pod roślinę, wywalam starą ziemię (czyt. piach) na tyły ogrodu. Tam jest o wiele niższy poziom niż z przodu, więc w ten sposób stopniowo wyrównuję teren. I tak tam na razie nic nie rośnie i jest to miejsce gospodarcze. Co do roślin dobrze znoszących suszę musiałabym wymienić akurat te, których nie lubię: jałowce i wszelkie małe rozchodniki i rojniki. Jałowców właśnie się w tym roku pozbywam jednego po drugim, ale nad rojnikami to się może jednak zastanowię. Mam miejsca, w których absolutnie nic nie chce rosnąć, ma się rozumieć z wyjątkiem chwastów. To już lepsze byłyby tam te rojniki. Duże rozchodniki polubiłam bardzo, bo to całkiem inna sprawa. Teraz jest w handlu ich duży wybór. Niektóre odmiany się wykładają, ale trzeba będzie coś z tym zrobić.
Kwitną rozplenice. Mam tylko odmianę Hameln, lecz w różnych miejscach i zależnie od stanowiska wyglądają inaczej. Jedne już dawno mają kłosy, a inne na razie ani jednego, choć się chyba już szykują.
Pelargonie - cudny wynalazek. Kwitną sobie spokojnie od maja i nic im nie przeszkadza.
Crocus Rose ma jakieś tam niewielkie kwiatki
Ten parasol górujący nad wszystkim to rozrośnięta róża Fritz Nobis. Nie mam pojęcia, jaki ona osiągnie ostateczny rozmiar
