Witajcie. Pogoda się odrobinę poprawiła, czyli ochłodziła, ale w domu nadal piekarnik, tym bardziej, że zaczął się czas przetworów. Zrobiłam już dwie porcje keczupu a teraz jestem w trakcie gotowania trzeciej. Można podsumować tegoroczny sezon pomidorowy. Jedyna zaleta tej suchej upalnej pogody to brak chorób grzybowych. Ale mimo obfitego podlewania co 2 dni, pomidorowe krzaki są niższe, pomidorki mniejsze a zawiązane praktycznie tylko 2 piętra. Oceniam, że wydajność z krzaka wyniesie ok. 1,5 kg czyli o 1 kg. mniej niż zazwyczaj. No ale na keczup wystarczy.
Ewo, dzięki wiesz za co

. Opryski na liliowce i lilie zaczęłam robić pod koniec lipca. Przedtem nie wiedziałam co zaatakowało pąki. Też myślałam, że to ostępka albo szara pleśń, ale robaków w pąkach nie znalazłam. Natomiast te kwiaty, które się rozwinęły, miały blade smugi (nie wszystkie odmiany) i srebrzyste smugi na liściach. To już objawy podobne do tych na mieczykach. Wzięłam okulary i dokładnie przyjrzałam się liściom od spodu. No i znalazłam

, larwy wciornastków. To wszystko przez tą suszę a ja jeszcze dodatkowo, myśląc że to szara pleśń, starałam się nie lać po liściach

. Teraz zlewam liście mocnym strumieniem wody, starając się zlewać również od spodu. Opryski zrobiłam Confidorem, potem Mospilanem, a w sobotę poprawiłam Spintorem (środek nowej generacji, przeznaczony szczególnie na wciornastka). Ponieważ zaczęły rosnąć nowe liście, ścięłam stare na wysokość ok. 15 cm. Spintor jest środkiem kontaktowym a wgłębnie działa na młode liście, więc takie przycięcie pozwoliło dobrze opryskać rośliny. Zobaczymy jak to zadziała

. W pogotowiu mam jeszcze Apacz i Mospilan.
Hostowisko ma dopiero drugi rok, a przed sadzeniem rozrysowałam je sobie uwzględniając docelowe rozmiary
Teresko, hostowisko wysypane było korą, niestety w pobliżu rośnie wielki świerk i w tym roku, nie wiem czy z powodu suszy, czy choroby, strasznie gubi igły. Cała powierzchnia przykryta jest warstwą igieł
Krysiu, tak jak napisałam Ewie - wróg został zidentyfikowany, niestety to wciornastek. Trochę miałam go w zeszłym roku, ale w tym to masakra

W pobliżu hostowiska rośnie kilka dużych drzew, więc jest tam i słońce i cień. Tylko po północnej stronie, pod płotem przykrytym wikliną i pod lilakiem jest prawie cały czas cień.
Lucynko, dzięki
Aniu, zawstydzasz mnie, gdzie mnie do skarbnicy

. Ale bardzo mi miło, że ktoś korzysta z moich rad (chyba mam naturę belfra

). O zwykłym koprze wieloletnim nie słyszałam, natomiast włoski (czyli fenkuł) też jest koprem, zimującym. Częścią jadalną jest u niego takie zgrubienie u dołu, z którego wychodzą liście i łodyga. Mój sąsiad posadził kilka lat temu i widzę, że co roku w tym miejscu mu wyrasta. Do kiszenia nadaje się tylko nasz rodzimy jednoroczny. Powinien być wyrośnięty i mieć zawiązane nasiona.
Trochę zdjęć. Pokażę swoje paprocie. Mam paprociowisko i pojedyncze paprocie wśród host.
Hosty też nie najgorzej wyglądają. Szczególnie małe. Chociaż ślimaki trochę je napoczęły

.
Miskant zaczyna kwitnąć
A wcieniu pod drzewem siedziała sobie żabulka. Przez 3 dni była w tym samym miejscu

. Przy podlewaniu polałam ją wodą, żeby ją ochłodzić i pomoczyć, bo jak wiadomo, żaby nie powinny się suszyć.
Pewna żaba
Była słaba
Więc przychodzi do doktora
I powiada, że jest chora.
Doktor włożył okulary,
Bo już był cokolwiek stary,
Potem ją dokładnie zbadał,
No, i wreszcie tak powiada:
"Pani zanadto się poci,
Niech pani unika wilgoci,
Niech pani się czasem nie kąpie,
Niech pani nie siada przy pompie,
Niech pani deszczu unika,
Niech pani nie pływa w strumykach,
Niech pani wody nie pija,
Niech pani kałuże omija,
Niech pani nie myje sie z rana,
Niech pani, pani kochana,
Na siebie chucha i dmucha,
Bo pani musi być sucha!"
Wraca żaba od doktora,
Myśli sobie: "Jestem chora,
A doktora chora słucha,
Mam być sucha - będę sucha!"
Leczyła się żaba, leczyła,
Suszyła się długo, suszyła,
Aż wyschła tak, że po troszku
Została z niej garstka proszku.
A doktor drapie się w ucho:
"Nie uszło jej to na sucho!"
Jan Brzechwa