Geniu - gdzieś mam zapisane, ale odtworzenie tego zostawiam sobie na zimę.
Miałam etykietki ale wiosną sroki powyciągały mi sporo i teraz muszę dochodzić powoli do tego co jak się nazywa, bo pamięć mam dobrą ale krótką.
Niestety muszę Cię zmartwić ale ten liliowiec do dużych nie należy , chyba że w następnych kwitnieniach pokaże się lepszej strony.
b]Aniu 77 [/b]- są i tanie są i droższe a kilka faktycznie za 50 zł.
Ale wolę te tańsze bo są bardziej niezawodne od najnowszych.
Czekanie przez rok to faktycznie minus, ale większość kwiatów tak ma, wiec musimy się z tym pogodzić.
Ja też do tych żle znoszących ten upał należę, ale już na szczęście niedługo skończy się ta Sahara, oby tylko chciało dobrze popadać.
Elwiś - oczywiście że pamiętam.
Gdyby tamto lato wymieszać z tym byłby ideała tak jest masakra.
Liliowce już przekwitły, tylko nieliczne jeszcze pokazują pojedyncze kwiaty, one też dostały popalić i już zasychają im liście.
Zdjęcia są wcześniejsze, kiedy robiłam je setkami, teraz tylko wklejam zaległe.
15 odmian.....

.....zapowiada się ciekawie bo będzie na pewno więcej.
Loki - to tylko około 150 odmian i stale gdzieś udaje mi się je upchnąć.
Aż sama sobie się dziwię, że tyle ich się zmieściło na tak małej powierzchni.
Czy u Ciebie też takie upały, u mnie temperatura każdego dnia w zakresie od 33 do 37 stopni w cieniu.
Oszaleć można, no mózg się lasuje w takich temperaturach.
Miluś - u mnie codziennie powyżej 30 stopni.
Laliśmy wodę w drewutni bo tam w cieniu temp. wynosiła ponad 40 stopni i baliśmy się że drewno może się zapalić jak słońce go przygrzeje.
Liliowce już przekwitły i zasychają im liście mimo podlewania.
Jak nie popada jeszcze przez dwa tygodnie to będzie klęska.
Uschła nam już na pieprz wierzba ichtiolowa a to przecież drzewko.
Maliny też zamiast owoców zeschły się na amen, nawet nie skosztowaliśmy.
Do tego ptaki pałaszują owoce na potęgę a nawet wiewiórki dobrały się do brzoskwiń.
Sama zobacz.
To chyba wszystko przez tą suszę i dlatego owoce cieszą się takim wzięciem przez ptactwo i zwierzynę.
Opadają śliwki a liście można grabić już jak jesienią, wszystko suche na pieprz.
Trzymaj się zdrowo.
Jacku - jest wiele liliowców, które urodą powalają, ale nie sposób mieć wszystkiego.
Słabsze egzemplarze odpadają a pozostają najsilniejsi.
Znowu dotarło do mnie 10 liliowców, na razie trzymam w donicach, bo łatwiej w nich utrzymać wilgoć przy tych upałach.
A jak twoje, jeszcze kwitną ?
Aniu 55 - oj chciałabym żeby tak było.
Niestety skutki suszy już widać a jeśli przed zimą się nie zregenerują dostając potężną dawkę wody będzie kiepsko.
A z podlewaniem to jest dokładnie tak.
Jak dostałam rachunek za wodę to o mało nie zemdlałam.
Gabiś - znam to uczucie bo po wizycie u Ciebie zaraziłam się Edenem i potem już poooooszło gładko.....
A po wizytach w twoim warzywniaku ślinię się jak pies na widok kiełbachy.
Wiesz......może dobrze że nie są z gumy te nasze ogródki, bo inaczej zatyrałybyśmy się w nich na śmierć.
Trzymaj się chłodno....
No tak, tylko jak tu chłodek utrzymać w takim upale.
Temperatury rodem z Afryki a my nie zwyczajni na takie upały.
A co dopiero nasze rośliny, które muszą się całymi dniami piec na słońcu.
I to dosłownie, bo wszystko w oczach zasycha, no masakra po prostu.
Więc na pocieszenie dalsze zdjęcia,
zaległe oczywiście bo wiszących jak flaczki liści i kwiatów przecież nie będę pokazywać, każde z was ma je w swoim ogródku, aż żal serce ściska na takie widoki.
Na początek pochwalę się gigantyczną i to dosłownie , pomyłką liliowcową.
Ten osobnik ma 150 cm wzrostu i tworzy całkiem inną łodygę kwiatową, na której pąki ułożone są piętrowo.
Z pomyłki wyszła jakaś osobliwość, która teraz będzie moim oczkiem w głowie i na pewno w przyszłym sezonie pokuszę się o siewki.
Przedstawiłam wam ponad setkę moich róż, i czas dokończyć dzieła.
Zostało jeszcze kilka NN, których nie przedstawiałam, chociaż są całkiem wartościowe pod względem wytrzymałości i obfitości kwitnienia.
Ale na koniec jeszcze trzy odmianowe.
Pierwsza to
Larissa, która też umknęła mojej uwadze.
Róża z odzysku, ciężko się przyjmowała i może dlatego długo nie zwracałam uwagi na jej kwiaty, bo było ich niewiele.
Ale mimo złego miejsca potrafiła się przyjąć, ładnie rozkrzewic a nawet miała kwiaty chociaż nie były to takie katalogowe.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku pokaże się już z tej najlepszej strony.
Polecam ją jako bardzo zdrową różę, mimo przesadzenia nie chorowała w pierwszym roku a w tym nadal zdrowa bez jednej plamki co przy tej pogodzie jest sukcesem.
Bardzo długo trzyma kwiaty i normalne słonko jej nie przypala.
Druga to
Zoic, ciekawa pod względem kwiatów.
Wiosną dostają białych plamek na płatkach co jest bardzo ciekawe a potem przy następnym kwitnieniu ma już regulaminowe.
U mnie rośnie średnio dobrze jeśli chodzi o rozkrzewianie, ale może to jedna z tych co potrzebuje sporo czasu żeby się pokazać z lepszej strony.
Zimuje bez problemu pod kopczykiem a plamy złapała w zeszłym roku pod sam koniec sezonu.
Dobrze za to powtarza kwitnienie i jak to mówią daje z siebie wszystko.
Tylko ostre słonko przypala jej płatki, więc to raczej róża do cienia.
Trzecia to nóweczka z jesieni zeszłego roku
November Rain.
Na razie zdrowa i stara się bardzo.
Słońce nie przypala jej mocno kwiatów kiedy nie świeci na nią przez cały dzień, znosi chwilowe nasłonecznienie bez szwanku.
Zaszczyciła mnie kilkoma kwiatami jak na razie i czekam na rozkrzewienie.
Na razie upały znosi bardzo dobrze a susza nie wpływa na wzrost, chociaż odbywa się bardzo powoli.
I na koniec a jakże by inaczej.....liliowce.
Trzymajcie się zdrowo, okładajcie lodem a na noc wskoczcie pod mokre prześcieradło.
To mnie na prawdę pomaga przetrwać upały i łagodzi ukąszenia owadów.
