
Zielone eriopusa
Re: Zielone eriopusa
Z palmami mnie też poniosło bo mam je 3
Ale one są takie wdzieczne i bezproblemowe. Naprawdę trochę światła i nie ma z nimi problemu, dlatego często są ozdobą holi hotelowych itd.

Paweł
Zielone eriopusa
Zielone eriopusa
-
- 200p
- Posty: 285
- Od: 19 maja 2015, o 10:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Zielone eriopusa
Oj tam, poniosło... Przecież to tylko trzy sztuki są
. Na metr kwadratowy
.


- mrinwestor
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1954
- Od: 24 mar 2011, o 19:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Górny Śląsk
Re: Zielone eriopusa
Paweł, a te lampy nad palmą widoczne, to zwykłe lampy, czy do doświetlania roślin?
- iwik
- 100p
- Posty: 132
- Od: 2 lip 2015, o 12:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Świerklany/śląskie
Re: Zielone eriopusa
U syna w szkole fikus beniamin całkiem spory stał na korytarzu przy oknie. 
Jak młodzież nie będzie skubać szczepek, można by jej (tej młodzieży) na korytarzu zrobić klimat roślinny. Się będzie dotleniać na przerwach.

Jak młodzież nie będzie skubać szczepek, można by jej (tej młodzieży) na korytarzu zrobić klimat roślinny. Się będzie dotleniać na przerwach.

Iwona
Mój parapetowy zakątek
Mój parapetowy zakątek
Re: Zielone eriopusa
Korytarz ciemny więc odpada. Myślę, że współczesna młodzież nie ma w większości potrzeby obcowania z roślinami a co dopiero mówić o tymżeby ktoś sobie urwał szczepkę. To nie te czasy. Żyjemy w czasach gdzie każdy goni za swoim, każdy cierpi na notoryczny brak czasu itd. Jak już się czasem kupi tą roślinkę do domu to jest ona traktowana jako jednorazowa ozdoba mieszkania. Jak zeschnie , przekwitnie itd czeka ja śmietnik. Kupi się przecież za jakiś czas nową. Totalny brak poszanowania życia 

Paweł
Zielone eriopusa
Zielone eriopusa
- iwik
- 100p
- Posty: 132
- Od: 2 lip 2015, o 12:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Świerklany/śląskie
Re: Zielone eriopusa
Masz rację, niestety... 
Mam kilka kwiatków ze śmietnika, które ktoś wyrzucił...
Zainteresowań też młodzież ma jakby mniej.
Ale gdzie ten czas tak umyka? Mamy tyle urządzeń, dzięki którym oszczędzamy czas. A czasu jakby coraz mniej...

Mam kilka kwiatków ze śmietnika, które ktoś wyrzucił...
Zainteresowań też młodzież ma jakby mniej.
Ale gdzie ten czas tak umyka? Mamy tyle urządzeń, dzięki którym oszczędzamy czas. A czasu jakby coraz mniej...
Iwona
Mój parapetowy zakątek
Mój parapetowy zakątek
Re: Zielone eriopusa
Ludzie zwięrzeta na śmietnik wyrzucaja albo robiąim gorsze rzeczy a co dopiero jakaś tam roślinka. Wrzuca się do kosza ani się nie odezwie ani nic. Nie martw się ja też wiele razy nurkowałem w śmietniku po rośliny. Jak wyrzucam śmieci i widze w kontenerze roślinę to nie mam serca jej tam zostawić. Czasem już reaguje jak widzę, że ktoś idzie z rośliną w siatce w kierunku śmietnika i przejmuje. Ludzie najczęściej zostawiają sobie ozdobną doniczkę a roślina z bryłą korzeniową idzie do wyrzucenia.
Młodzież w większości nie ma zainteresowań. Wszyscy chcą dużo zarabiać i nic nie robić najlepiej. Czas jest marnotrawiony na fb i innych komunikatorach.
Młodzież w większości nie ma zainteresowań. Wszyscy chcą dużo zarabiać i nic nie robić najlepiej. Czas jest marnotrawiony na fb i innych komunikatorach.
Paweł
Zielone eriopusa
Zielone eriopusa
- mrinwestor
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1954
- Od: 24 mar 2011, o 19:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Górny Śląsk
Re: Zielone eriopusa
No tak komunikatory, zabierają młodzieży dużo czsu, widzę to po moim dziecku.
Ale są też inni, przecież tu na forum są też młodzi ogrodnicy.
Nie wszystko stracone.
Mój syn może nie kocha roslin, ale ..na mikołaja dostałam od niego krotona(bo mama była grzeczna)
Gdy wyjeżdżam, podlewa zielone towarzystwo i nic prawie nie padnie.
Nie jest tragicznie, według mnie.
Miejcie trochę optymizmu
Ale są też inni, przecież tu na forum są też młodzi ogrodnicy.
Nie wszystko stracone.
Mój syn może nie kocha roslin, ale ..na mikołaja dostałam od niego krotona(bo mama była grzeczna)


Gdy wyjeżdżam, podlewa zielone towarzystwo i nic prawie nie padnie.
Nie jest tragicznie, według mnie.
Miejcie trochę optymizmu

- iwik
- 100p
- Posty: 132
- Od: 2 lip 2015, o 12:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Świerklany/śląskie
Re: Zielone eriopusa
Mam storczyki ze śmietnika. I roślinę co się nazywa Aeschynanthus.
Jak przechodzę obok, to zawsze zaglądam, czy jakaś roślinka nie została porzucona.
Ja wiem, że nie wszystko stracone.
Tylko niestety proporcje tych młodych zainteresowanych, mających pasje do pozostałych się odwróciły. I nie napawa to optymizmem.
Byliśmy w zeszłym roku na wakacjach z nowopoznanym znajomym. Po trzydziestce. Ciężko było porozmawiać z nim o czymkolwiek. Ani o roślinach, ani o zwierzętach, ani o sporcie, rybach czy historii, znaczkach, samochodach... Na tematy religijne jedynie. ;-)
Mój syn młodszy jest. Kocha konie. Zaczęło się od terapii, a teraz to jego pasja. Potrafi poznać rasę konia po jego wyglądzie. Tak, jak Wy tu rozpoznajecie te philodendrony. ;-)
Paweł, wrzuć fotki Twoich zielonych dla rozweselenia. Zielony to kolor nadziei wszakże.
Jak przechodzę obok, to zawsze zaglądam, czy jakaś roślinka nie została porzucona.
Ja wiem, że nie wszystko stracone.

Tylko niestety proporcje tych młodych zainteresowanych, mających pasje do pozostałych się odwróciły. I nie napawa to optymizmem.
Byliśmy w zeszłym roku na wakacjach z nowopoznanym znajomym. Po trzydziestce. Ciężko było porozmawiać z nim o czymkolwiek. Ani o roślinach, ani o zwierzętach, ani o sporcie, rybach czy historii, znaczkach, samochodach... Na tematy religijne jedynie. ;-)
Mój syn młodszy jest. Kocha konie. Zaczęło się od terapii, a teraz to jego pasja. Potrafi poznać rasę konia po jego wyglądzie. Tak, jak Wy tu rozpoznajecie te philodendrony. ;-)
Paweł, wrzuć fotki Twoich zielonych dla rozweselenia. Zielony to kolor nadziei wszakże.

Iwona
Mój parapetowy zakątek
Mój parapetowy zakątek
Re: Zielone eriopusa
Pozwoliłam kiedyś sobie na skopiowanie pewnych ciekawych informacji na temat roślin:
Fakt "Rośliny czują, myślą i kombinują"
Zapewne większość z nas nie podejrzewa roślin o inteligencję czy posiadanie uczuć ? bo przecież nie mają mózgów. Myślisz, że drzewa i kwiaty piją wodę i nic poza tym? Nic bardziej mylnego! Naukowcy badający rośliny zgodnie twierdzą, że pod wieloma względami są one bardziej inteligentne niż ludzie!
Amerykański naukowiec dr Cleve Backster (89 l.) udowodnił, że rośliny lepiej rosną, jeśli się do nich często mówi. Jego zdaniem rośliny wchodzą w silny związek emocjonalny z właścicielem i potrafią cieszyć się jego obecnością, co manifestują szybszym wzrostem i kwitnieniem. To nie jedyna ich przewaga nad ludźmi.
Człowiek nie jest w stanie przetworzyć całej energii, jaką pobiera. Nadmierna ilość światła wywoła u nas poparzenie, a znaczna część pokarmów, jakie przyjmujemy, zostaje na drugi dzień wydalona. Zupełnie inaczej wygląda to w świecie roślin.
? Rośliny wykorzystują 100 procent światła, jakie na nie pada. Potrafią przetworzyć tę energię w korzystny dla siebie sposób. Gdy coś im dolega, same wytwarzają kwas salicylowy, a my musimy iść do apteki po aspirynę ? mówi prof. Jan Szopa-Skórkowski z Uniwersytetu Wrocławskiego, twórca unikatowych w skali światowej opatrunków z genetycznie zmodyfikowanego lnu.
Popularny kwiat balkonowy niecierpek potrafi rozpoznać swych krewnych wśród innych roślin, a także podzielić się z nimi dostępem do światła słonecznego!
Okazuje się, że rośliny znają się też na matematyce. Potrafią tak rozdzielić rezerwy substancji odżywczych, że gdy nocą nie zachodzi proces fotosyntezy, będą miały z czego czerpać siły. Wiele roślin jest w stanie zamagazynować wodę na czas suszy.
Prestiż Koszalin "Rośliny czują, rośliny myślą!"
Rzodkiewnik pospolity jest niepozorną roślinką, która służy botanikom jako gatunek modelowy. Jest myszą laboratoryjną dla badań nad florą. Łatwo się rozmnaża, szybko rośnie i nie ma dużych wymagań odnośnie gleby. Właśnie na rzodkiewniku polski uczony, badacz inteligencji roślin, prof. Stanisław Karpiński ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, udowodnił, że poszczególne części roślin komunikują się ze sobą. Ba! Nawet potrafią zareagować na otrzymaną informację. Ale jak to jest możliwe? Czy rośliny posiadają coś na kształt mózgu?
Prof. Karpiński zauważył, że fragmenty roślin potrafią przekazać sobie informację o tym, ile światła padło na dany liść, co pozwala na modyfikację szybkości fotosyntezy zachodzącej zarówno w liściach nasłonecznionych, jak i w tych w cieniu. Naukowcom udało się ustalić, że rzodkiewnik ma podobny do zwierzęcego oka system przetwarzania informacji: światło zamieniane jest na impuls elektryczny, który przekazywany jest do innych części rośliny. Główną rolę w tym procesie odgrywają fotony. Impulsy elektryczne generowane w roślinie mają podobne napięcie i natężenie jak te, generowane w ludzkim mózgu. Różni je za to szybkość przekazywania informacji. Impuls w zwierzęcych komórkach nerwowych biegnie z szybkością dwóch metrów na sekundę. U roślin ta prędkość jest o wiele niższa ? zaledwie centymetr na sekundę.
Impulsy u zwierząt rozchodzą się w mózgu. Czy zatem rośliny mają mózg? Można tak powiedzieć. Mózgiem rośliny jest cała roślina, od korzeni aż po liście i kwiaty na szczycie. Rolę komórek nerwowych w tych fotosyntetyzujących organizmach pełnią komórki pochwy otaczającej wiązki przewodzące, czyli ?nerwy? rośliny.
Pamiętliwa mimoza
Mimozę, zwijającą swoje liście pod wpływem najdelikatniejszego dotyku, większość kojarzy z piosenki śpiewanej przez Czesława Niemena. Okazuje się, że ta roślinka ma całkiem dobrą pamięć! Udowodniła to dr Monika Gagliano z University of Western Australia.
Nad hodowanymi przez siebie mimozami ustawiła konstrukcję, z której raz na jakiś czas spadała kropla wody. Przez kilka pierwszych razy mimoza reagowała jak zawsze ? pod wpływem uderzenia zwijała liście. Po jakimś czasie jednak spadająca kropla wody nie wywoływała zamykania liści, tak, jakby roślina nauczyła się, że kropla nie stanowi zagrożenia. Co ciekawe, mimozy przeniesione do innego miejsca po dwóch tygodniach od ?przeprowadzki? nadal pamiętały, że kropla wody nie jest niebezpieczeństwem. Nikt wcześniej nie podejrzewał niepozornej roślinki o taką inteligencję.
Rodzinne niecierpki?
Prof. Susan Dudley z kanadyjskiego McMaster University badała współpracę i konkurencję pomiędzy niecierpkami (Impatiens pallida). Zauważyła, że gdy posadziła koło siebie spokrewnione niecierpki, te rosły tak, aby nie zabierać zbyt dużo miejsca i światła swoim krewniakom. Rośliny były smukłe, wysokie, o wąskich liściach. Natomiast, gdy te same niecierpki posadzone zostały obok niespokrewnionych roślin, zaczynały z nimi konkurować, zabierać im światło i nadmiernie się rozrastać, a ich liście były szerokie. Jest to dowodem na to, że rośliny nie tylko potrafią rozpoznać spokrewnione egzemplarze, lecz również wspierać krewniaków w rozwoju.
?i heroiczne bylice
Altruistyczne zachowania wykazuje też bylica pospolita, badana przez prof. Richarda Karbana z Wydziału Entomologii Uniwersytetu Kalifornijskiego. Badacz posadził całą kolonię bylic na łące. Jedną z roślin uszkodził, symulując ugryzienie przez roślinożercę. Następnie na łąkę zostały wypuszczone roślinożerne zwierzęta. Okazało się, że nie były one zainteresowane żadną z roślin w promieniu 60 cm od uszkodzonej przez naukowca rośliny. Świadczy to o tym, że nadgryziona roślina nie tylko poinformowała towarzyszki o ugryzieniu, prawdopodobnie wydzielając nieznaną substancję do gleby, lecz również pozostałe rośliny odpowiedziały na tę informację zmianą smaku na nieprzyjemny dla roślinożerców.
Skoro już wiemy, że rośliny porozumiewają się ze sobą, to następnym krokiem wydaje się być zrozumienie tego języka. Czy rośliny informują się wzajemnie tylko o niekorzystnych warunkach, niebezpieczeństwach czy nasłonecznieniu? Być może są równie inteligentne, co szczury czy ptaki? Na razie na te pytania nie znamy odpowiedzi. Wiemy za to, że rośliny nie są tak bezbronne, jak nam się dotychczas wydawało.
Fakt "Rośliny czują, myślą i kombinują"
Zapewne większość z nas nie podejrzewa roślin o inteligencję czy posiadanie uczuć ? bo przecież nie mają mózgów. Myślisz, że drzewa i kwiaty piją wodę i nic poza tym? Nic bardziej mylnego! Naukowcy badający rośliny zgodnie twierdzą, że pod wieloma względami są one bardziej inteligentne niż ludzie!
Amerykański naukowiec dr Cleve Backster (89 l.) udowodnił, że rośliny lepiej rosną, jeśli się do nich często mówi. Jego zdaniem rośliny wchodzą w silny związek emocjonalny z właścicielem i potrafią cieszyć się jego obecnością, co manifestują szybszym wzrostem i kwitnieniem. To nie jedyna ich przewaga nad ludźmi.
Człowiek nie jest w stanie przetworzyć całej energii, jaką pobiera. Nadmierna ilość światła wywoła u nas poparzenie, a znaczna część pokarmów, jakie przyjmujemy, zostaje na drugi dzień wydalona. Zupełnie inaczej wygląda to w świecie roślin.
? Rośliny wykorzystują 100 procent światła, jakie na nie pada. Potrafią przetworzyć tę energię w korzystny dla siebie sposób. Gdy coś im dolega, same wytwarzają kwas salicylowy, a my musimy iść do apteki po aspirynę ? mówi prof. Jan Szopa-Skórkowski z Uniwersytetu Wrocławskiego, twórca unikatowych w skali światowej opatrunków z genetycznie zmodyfikowanego lnu.
Popularny kwiat balkonowy niecierpek potrafi rozpoznać swych krewnych wśród innych roślin, a także podzielić się z nimi dostępem do światła słonecznego!
Okazuje się, że rośliny znają się też na matematyce. Potrafią tak rozdzielić rezerwy substancji odżywczych, że gdy nocą nie zachodzi proces fotosyntezy, będą miały z czego czerpać siły. Wiele roślin jest w stanie zamagazynować wodę na czas suszy.
Prestiż Koszalin "Rośliny czują, rośliny myślą!"
Rzodkiewnik pospolity jest niepozorną roślinką, która służy botanikom jako gatunek modelowy. Jest myszą laboratoryjną dla badań nad florą. Łatwo się rozmnaża, szybko rośnie i nie ma dużych wymagań odnośnie gleby. Właśnie na rzodkiewniku polski uczony, badacz inteligencji roślin, prof. Stanisław Karpiński ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, udowodnił, że poszczególne części roślin komunikują się ze sobą. Ba! Nawet potrafią zareagować na otrzymaną informację. Ale jak to jest możliwe? Czy rośliny posiadają coś na kształt mózgu?
Prof. Karpiński zauważył, że fragmenty roślin potrafią przekazać sobie informację o tym, ile światła padło na dany liść, co pozwala na modyfikację szybkości fotosyntezy zachodzącej zarówno w liściach nasłonecznionych, jak i w tych w cieniu. Naukowcom udało się ustalić, że rzodkiewnik ma podobny do zwierzęcego oka system przetwarzania informacji: światło zamieniane jest na impuls elektryczny, który przekazywany jest do innych części rośliny. Główną rolę w tym procesie odgrywają fotony. Impulsy elektryczne generowane w roślinie mają podobne napięcie i natężenie jak te, generowane w ludzkim mózgu. Różni je za to szybkość przekazywania informacji. Impuls w zwierzęcych komórkach nerwowych biegnie z szybkością dwóch metrów na sekundę. U roślin ta prędkość jest o wiele niższa ? zaledwie centymetr na sekundę.
Impulsy u zwierząt rozchodzą się w mózgu. Czy zatem rośliny mają mózg? Można tak powiedzieć. Mózgiem rośliny jest cała roślina, od korzeni aż po liście i kwiaty na szczycie. Rolę komórek nerwowych w tych fotosyntetyzujących organizmach pełnią komórki pochwy otaczającej wiązki przewodzące, czyli ?nerwy? rośliny.
Pamiętliwa mimoza
Mimozę, zwijającą swoje liście pod wpływem najdelikatniejszego dotyku, większość kojarzy z piosenki śpiewanej przez Czesława Niemena. Okazuje się, że ta roślinka ma całkiem dobrą pamięć! Udowodniła to dr Monika Gagliano z University of Western Australia.
Nad hodowanymi przez siebie mimozami ustawiła konstrukcję, z której raz na jakiś czas spadała kropla wody. Przez kilka pierwszych razy mimoza reagowała jak zawsze ? pod wpływem uderzenia zwijała liście. Po jakimś czasie jednak spadająca kropla wody nie wywoływała zamykania liści, tak, jakby roślina nauczyła się, że kropla nie stanowi zagrożenia. Co ciekawe, mimozy przeniesione do innego miejsca po dwóch tygodniach od ?przeprowadzki? nadal pamiętały, że kropla wody nie jest niebezpieczeństwem. Nikt wcześniej nie podejrzewał niepozornej roślinki o taką inteligencję.
Rodzinne niecierpki?
Prof. Susan Dudley z kanadyjskiego McMaster University badała współpracę i konkurencję pomiędzy niecierpkami (Impatiens pallida). Zauważyła, że gdy posadziła koło siebie spokrewnione niecierpki, te rosły tak, aby nie zabierać zbyt dużo miejsca i światła swoim krewniakom. Rośliny były smukłe, wysokie, o wąskich liściach. Natomiast, gdy te same niecierpki posadzone zostały obok niespokrewnionych roślin, zaczynały z nimi konkurować, zabierać im światło i nadmiernie się rozrastać, a ich liście były szerokie. Jest to dowodem na to, że rośliny nie tylko potrafią rozpoznać spokrewnione egzemplarze, lecz również wspierać krewniaków w rozwoju.
?i heroiczne bylice
Altruistyczne zachowania wykazuje też bylica pospolita, badana przez prof. Richarda Karbana z Wydziału Entomologii Uniwersytetu Kalifornijskiego. Badacz posadził całą kolonię bylic na łące. Jedną z roślin uszkodził, symulując ugryzienie przez roślinożercę. Następnie na łąkę zostały wypuszczone roślinożerne zwierzęta. Okazało się, że nie były one zainteresowane żadną z roślin w promieniu 60 cm od uszkodzonej przez naukowca rośliny. Świadczy to o tym, że nadgryziona roślina nie tylko poinformowała towarzyszki o ugryzieniu, prawdopodobnie wydzielając nieznaną substancję do gleby, lecz również pozostałe rośliny odpowiedziały na tę informację zmianą smaku na nieprzyjemny dla roślinożerców.
Skoro już wiemy, że rośliny porozumiewają się ze sobą, to następnym krokiem wydaje się być zrozumienie tego języka. Czy rośliny informują się wzajemnie tylko o niekorzystnych warunkach, niebezpieczeństwach czy nasłonecznieniu? Być może są równie inteligentne, co szczury czy ptaki? Na razie na te pytania nie znamy odpowiedzi. Wiemy za to, że rośliny nie są tak bezbronne, jak nam się dotychczas wydawało.
?Uważamy kaktusa za roślinę, która walczy o przetrwanie we wrogim otoczeniu.?
Re: Zielone eriopusa
Po przeczytaniu tego tekstu inaczej spojrzałam na swoje kwiaty
.
Mam coś jeszcze. Niektóre informacje się powtarzają, niemniej przyjemnie czyta się takie informacje:)
Newsweek.
Rośliny nie tylko rozmawiają ze sobą i doskonale wiedzą, co się wokół nich dzieje. Właśnie dowiedziono, że potrafią także logicznie myśleć i przewidywać przyszłość.
Największym wrogiem berberysu jest muszka owocówka. Podstępnie składa jaja w jego jagodach, a później larwy wyjadają nasiona i pozbawiają roślinę możliwości rozmnażania się. Na szczęście berberys wie, jak sobie radzić ze szkodnikami. I robi to rozumnie. Jak dowiedli właśnie badacze z Centrum Badań Środowiskowych Helmholtza (UFZ) w Lipsku oraz uniwersytetu w Getyndze, berberys w tajemniczy sposób potrafi wyczuć, w których jagodach zagnieździły się larwy muszek, i zahamować ich rozwój, co szybko prowadzi do śmierci larw.
Brzmi niewiarygodnie? Rzeczywiście, jeszcze kilkanaście lat temu podejrzewanie berberysu czy innych roślin o posiadanie rozumu i zdolności do logicznego myślenia wydawało się co najmniej niepoważne. Dziś jednak naukowcy są przekonani, że rośliny są o wiele mądrzejsze, niż na to wyglądają. ? Nie tylko potrafią znakomicie wyczuwać i analizować otoczenie, ale także w przemyślany i rozumny sposób reagować na nie ? twierdzi znany polski badacz inteligencji roślin, prof. Stanisław Karpiński ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. A w dodatku, co odkryli naukowcy z Niemiec, umieją także wydedukować, jaki skutek będą miały ich działania w przyszłości.
Nauka nie idzie w las
Skąd właściwie berberys wie, że kiedy zahamuje rozwój jagody, znajdująca się w nim larwa zginie i nie będzie mogła zainfekować kolejnych owoców? ? zastanawiali się uczeni z Niemiec. I postanowili sprawdzić, czy berberys potrafi przewidywać skutki swoich działań. Roślina ma dwa typy jagód ? z jednym i z dwoma nasionami. Badacze wprowadzili larwy do obu ich rodzajów i obserwowali, jak zachowa się roślina. Ku ich zdumieniu okazało się, że berberys doskonale rozumiał przyszłe ryzyko związane ze zniszczeniem własnych jagód. Naukowcy stwierdzili, że roślina niszczy aż 75 proc. zainfekowanych jagód podwójnych, a tylko 5 proc. nasion pojedynczych!
? Tak jakby spekulowała: usunę jagody z podwójnymi nasionami, bo tam jest jedno zdrowe nasiono, które może wykiełkować po spadnięciu na ziemię. Zrzucenie jagody z jednym nasionem oznacza zmarnowanie owocu, a przecież zawsze jest szansa, że larwa obumrze, a nasionko ocaleje. I berberys doskonale to wiedział ? opowiada dr Hans-Hermann Thulke z UFZ.
To jednak jeszcze nie wszystkie rewelacje. Przed zaledwie dwoma miesiącami naukowcy z Australii dowiedli, że rośliny potrafią także uczyć się i zapamiętywać na całe tygodnie to, czego się nauczyły. Wykazała to w eksperymencie na mimozie znana badaczka zachowania roślin, dr Monica Gagliano z University of Western Australia. W jej eksperymencie mimoza, która znana jest ze zwijania wrażliwych liści w odpowiedzi na nawet lekki dotyk, została ustawiona pod zbudowaną przez badaczy konstrukcją, z której co jakiś czas na roślinę spadała kropelka wody. Na początku zwijała liście po każdej kropli, ale po kilku razach przestała reagować, tak jakby zrozumiała, że krople nie są niebezpieczne. Co więcej, pamiętała o tym nawet po dwóch tygodniach, także wtedy, gdy naukowcy ustawili ją w innym miejscu!
Mózg rośliny
Jak to możliwe, że rośliny potrafią przetwarzać tak skomplikowane informacje? Czyżby dysponowały czymś na kształt układu nerwowego, a nawet mózgu? ? Tak rzeczywiście jest ? twierdzi prof. Karpiński. W 2010 r. jego zespół dowiódł i opisał w amerykańskim periodyku ?The Plant Cell?, że rośliny dysponują podobnym do zwierzęcego układem przetwarzania informacji. Odbierane fale świetlne przekształcane są w impulsy elektryczne, podobnie jak się to dzieje w ludzkim mechanizmie widzenia. ? Rośliny nie tylko przetwarzają, ale i zapamiętują informacje o barwie i natężeniu światła. Wykorzystują je do lepszego dostosowania się do warunków życia ? mówi prof. Karpiński.
Naukowcy udowodnili to w trakcie eksperymentów na rzodkiewniku pospolitym. Już w czasie wcześniejszych badań prof. Karpiński wykazał, że poszczególne części rzodkiewnika potrafią się ze sobą komunikować, przekazując sobie informacje o tym, jak dużo światła padło na poszczególne liście (opisał to w przełomowej publikacji w prestiżowym ?Science?). W zależności od ilości światła padającego na całą roślinę zmienia ona szybkość fotosyntezy nie tylko w liściach oświetlonych, ale także w tych będących w cieniu. ? To dowód na to, że każdy liść potrafi porozumiewać się nie tylko ze swoimi sąsiadami, ale także ze wszystkimi częściami rośliny, od czubka po korzenie ? mówi prof. Karpiński.
Nie wiadomo było, w jaki sposób poszczególne części rośliny porozumiewają się ze sobą i jak przekazują sobie sygnały. Dopiero w 2010 r. udało się ustalić, że główną rolę w tym roślinnym systemie komunikacji odgrywają fotony. ? Roślina odbiera i nieustannie przelicza miliardy miliardów fotonów na sekundę. Te zaabsorbowane fotony generują w liściach słabe sygnały elektryczne, które są rozprowadzane po całej roślinie i służą jako nośnik informacji ? tłumaczy uczony.
Rośliny nie mają jednego centrum zarządzania układem nerwowym, jakim u zwierząt i ludzi jest mózg. ? Raczej cała roślina jest jednym wielkim mózgiem ? mówi prof. Karpiński.
? Funkcję komórek nerwowych pełnią w niej komórki pochwy otaczającej wiązki przewodzące, zwane popularnie nerwami liści, przez które biegną sygnały elektryczne i chemiczne ? tłumaczy prof. Karpiński. ? W drzewie pokrytym 10 tys. liści sieć połączeń, którymi biegną te sygnały, jest więc równie skomplikowana jak sieć neuronów w mózgu.
Co więcej, natężenie i elektryczny potencjał sygnałów wytwarzanych przez roślinę jest podobny do natężenia sygnałów produkowanych przez ludzkie komórki nerwowe, choć ich przekaz jest zazwyczaj wolniejszy.
? U większości roślin sygnał wędruje w tempie centymetr na sekundę, podczas gdy u człowieka jest to około dwóch metrów na sekundę ? mówi prof. Karpiński.
Wyborcza
Ta publikacja wywraca do góry nogami naszą wiedzę na temat roślin. Dowodzi, że prowadzą one znacznie bardziej skomplikowane życie, niż sądziliśmy przez wiele, wiele lat. Ogromną satysfakcją jest to, że przełomowych odkryć dokonał czysto polski zespół młodych naukowców pod kierunkiem prof. Stanisława Karpińskiego z warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Karpiński to jeden z naszych wybitnych badaczy, który spędził blisko 20 lat na Zachodzie i dzięki programowi "Wellcome" Fundacji na rzecz Nauki Polskiej wrócił niedawno do kraju i rozkręcił duży program badawczy w Warszawie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W najnowszym numerze "Plant Cell" - najbardziej prestiżowego pisma z zakresu biologii komórki roślin - ukazała się sążnista, 18-stronicowa praca zespołu Karpińskiego. A oto czym zajęli się Polacy.
Hormony czy elektrochemia
Około dziesięciu lat temu, a więc w czasach kiedy Karpiński pracował jeszcze w Szwecji, udało mu się odkryć, że rośliny potrafią reagować na światło w sposób systemowy. Co to oznacza? Wyobraźmy sobie rosnące drzewo, którego część liści wystawiona jest na słońce, a część pozostaje w cieniu. Otóż okazało się, że liście tego samego drzewa potrafią ze sobą "rozmawiać". W efekcie te słabiej naświetlone doskonale "wiedzą", że te od słonecznej strony otrzymały porządną dawkę światła. Wiedzą nie tylko, jakie było jego natężenie, ale także czy jest to poranek, czy zmierzch.
To był absolutny hit. Ówczesna praca opublikowana w "Science" doczekała się wielu cytowań, a Karpińskiemu otworzyła drogę do stałej profesury w Szwecji.
Zagadką było, w jaki sposób rośliny przekazują sobie informacje. Początkowo wydawało się, że za pośrednictwem tzw. rodników tlenowych i hormonów. Jednak dalsze badania sugerowały, że chodzi o szybkie sygnały elektryczne. W tym momencie trudno było nie doszukać się analogii ze zwierzęcym układem nerwowym. U zwierząt komórki porozumiewają się za pomocą sygnałów elektrochemicznych. W obrębie pojedynczej komórki nerwowej informacja przemieszcza się jak prąd elektryczny, natomiast w chwili, gdy dochodzi do synapsy (miejsca połączenia dwóch neuronów), zamienia się w impuls chemiczny.
A jak to jest u roślin?
Nerwy liścia
Najnowsze eksperymenty zespołu Karpińskiego dowodzą, że tu wszystko zaczyna się od światła. Odebrane bodźce świetlne (czyli fotony) zamieniane są w sygnały elektrofizjologiczne. Rozchodzą się one co prawda znacznie wolniej niż u zwierząt (u nas jest to ok. dwóch metrów na sekundę, u roślin nie więcej niż centymetr na sekundę), ale roślinom całkowicie to wystarcza. W końcu nie muszą one uciekać przed wrogiem.
O ile szybkość przewodzenia sygnałów jest stosunkowo niewielka, o tyle wytworzone potencjały i amplituda przemieszczającej się fali są u roślin i zwierząt bardzo podobne. Co ciekawe, profil sygnału jest zupełnie inny dla światła białego, czerwonego czy niebieskiego.
Przewodzeniem sygnałów zajmują się głównie komórki tzw. wiązek okołopochwowych. To komórki sąsiadujące z naczyniami (popularnie nazywanymi nerwami) liścia. Teraz okazuje się, że owa popularna nazwa - "nerwy" liścia - ma swoje głębsze uzasadnienie. Poprzez leżące w "nerwie" naczynia i rurki sitowe płynie woda i substancje odżywcze, a poprzez komórki wiązki przebiegają prawdziwe sygnały elektryczne.
Zupełnie jak komputer kwantowy
Jakie to ma znaczenie? Otóż po pierwsze, rośliny starają się jak najefektywniej wykorzystywać światło. To w końcu podstawa życia na Ziemi. Od wydajnej fotosyntezy zależy bowiem produkcja tlenu i jedzenia dla wszystkich innych organizmów na naszej planecie. Ale jak się okazuje, co za dużo, to niezdrowo, i nadwyżka światła roślinom szkodzi. Po pochłonięciu zbyt dużej dawki fotonów rośliny muszą się części ich pozbyć. Najnowsza praca Karpińskiego dowodzi, że informacja o wygaszaniu nadmiaru energii przenosi się z liścia do liścia również za pomocą elektrofizjologicznych sygnałów. Rośliny zliczają zaabsorbowane fotony, działając jak coś w rodzaju komputera kwantowego, a następnie ich naświetlone części przekazują informację dalej.
Uczeni wybrali do badań rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana) - bliskiego krewniaka kapusty i rzepaku. To modelowa roślina, która od lat stanowi obiekt dociekań fizjologów i genetyków. Arabidopsis, rosnąc, tworzy rozetkę liści. Naukowcy oświetlali wyłącznie trzy z nich, a resztę trzymali w cieniu. Za pomocą cieniusieńkich elektrod odczytywali potencjały elektryczne w oświetlanych i zaciemnionych partiach rośliny.
Przy zwykłej (tj. niedużej) porcji światła oświetlone liście prowadzą fotosyntezę, jednocześnie informując te zacienione, jaką ilość fotonów dostały, na co trzeba "się nastawić", ile energii świetlnej w razie czego wygasić. I - jak się okazuje - te nieoświetlone liście "słuchają się" i "uczą".
Jeśli porcja światła rośnie ponad miarę, zacienione liście też o tym wiedzą i szykują się na niebezpieczeństwo. Co więcej, okazuje się, że każdy liść "podejmuje niezależnie decyzję", ile światła się pozbyć. Niczego się tu nie narzuca z góry, poszczególne liście wybierają własną strategię.
- A zatem rośliny nie tylko szybko przewodzą sygnały, nie tylko mają więc własny system nerwowy, ale także w pewnym sensie myślą - mówi podekscytowany prof. Karpiński
- Czy komuś z nas się o tym w ogóle śniło? - dodaje naukowiec.
Więcej światła, mniej chorób
Ale to nie koniec. Jeśli jest już układ nerwowy i coś w rodzaju myślenia, powinna być także pamięć. Ci z państwa, którzy doszli do tej części artykułu, najprawdopodobniej nie zdziwią się, gdy przeczytają, że tę roślinną pamięć również udało się odkryć.
Naukowcy już wcześniej wiedzieli, że istnieje związek między reakcją na światło a odpornością na infekcje. Zakażali rośliny bakterią Pseudomonas i powodowali, że chorowały one równie ciężko jak my, ludzie, na zapalenie płuc. Okazało się jednak, że jeśli roślinę przed zakażeniem oświetli się dawką światła, zamiast "zapalenia płuc" dostaje ona "silnego przeziębienia". A zatem światło najwyraźniej chroni przed chorobą.
Najciekawsze w tym wszystkim było jednak to, że jeśli pomiędzy naświetleniem a zakażeniem Pseudomonas zrobi się 24-godzinną przerwę, rośliny dostają już tylko "lekkiego kataru". Innymi słowy są one w stanie zapamiętać informację o padającym na nie świetle.
W procesy pamięci zdaniem Karpińskiego zaangażowany jest ten sam system fotoelektrofizjologicznych sygnałów, o którym mowa była w kontekście fotosyntezy i wygaszania nadmiaru światła.
Przy okazji wraca tu kwestia barwy światła - rośliny inaczej reagują na światło niebieskie, inaczej na czerwone. Ma to swój biologiczny sens. W lecie, kiedy słońce jest wysoko nad horyzontem, przeważa światło niebieskie. Na jesieni, gdy słońce wisi nisko, dominuje światło czerwone. I wszystko się zgadza. W lecie rośliny narażone są na nieco inne pasożyty niż jesienią.
Po co roślinom pamięć
Roślinna pamięć zdaniem Karpińskiego służy nie tylko obronie przed ewentualnymi wrogami, ale także do jak najlepszego przystosowania się np. do dłuższego okresu opadów czy zachmurzenia.
Zapamiętana informacja o barwie światła wydaje się kluczowym czynnikiem zwiększającym szansę roślin na przetrwanie w wysoce zmiennym środowisku
piszą Stanisław Karpiński i Magdalena Szechyńska-Hebda w artykule przygotowywanym do druku w jednym z najbliższych numerów "Świata Nauki".
"Zwarty łan lub struktura korony drzew oraz zmienna pogoda powodują, że liście roślin nie są stale i całkowicie wystawione na optymalne natężenie światła. Dlatego też szybka i efektywna wymiana informacji w ramach jednego liścia lub w różnie naświetlanych liściach tej samej rośliny zapewnia aklimatyzację całego organizmowi. (...) To niezwykle elegancki system, który specyficznie wyewoluował u roślin" - podsumowują autorzy publikacji.
I jeszcze coś takiego
wolnemedia
W 1966 r. dokonane zostały przez amerykańskiego badacza Cleve Backstera eksperymenty udowadniające to, że rośliny reagują na nasze myśli i że wszystko co żyje komunikuje się między sobą. Backster był wówczas kierownikiem ośrodka szkoleniowego nowojorskiej policji, a zajmował się urządzeniami służącymi m.in. do oznaczania zmian elektrycznego oporu, jaki stawia skóra ludzka. Zmiany te bywają również następstwami stanów emocjonalnych (np. strachu) i wtedy zjawisko nosi nazwę odruchu psychogalwanicznego.
Backster, podlewając kiedyś roślinę stojącą w doniczce na parapecie, postawił sobie pytanie, czy można by zmierzyć szybkość podnoszenia się poziomu wody w roślinie od korzenia do liścia. Umieścił więc dwie elektrody po obu stronach listka dracaena massageana, zanim ponownie ją podlał.
Aparat nic jednak nie wykazał. Wtedy Backster wpadł na pomysł, aby wobec rośliny zastosować metodę, która u człowieka niezawodnie wywołuje silną reakcję emocjonalną: torturę. Zanurzył jeden z liści w filiżance gorącej kawy. Żadnej reakcji. Sięgnął po zapałkę z zamiarem spalenia innego liścia. W chwili podjęcia tej decyzji nastąpiła gwałtowna zmiana w zapisie krzywej reakcji psychogalwanicznej. Ponieważ nie dotknął rośliny, a zmiana zapisu nastąpiła w chwili, gdy podjął decyzję ? istniała tylko jedna możliwość: reakcję wywołała jego myśl, zamiar uszkodzenia rośliny.
Backster postanowił kontynuować doświadczenia. Przyniósł żywe krewetki i jedną po drugiej wrzucał do wrzącej wody (podaję tu opis tego doświadczenia tylko dlatego, że udowadnia on zachodzącą komunikację między organizmami żywymi - jestem przeciwnikiem wszelkiego rodzaju eksperymentów na zwierzętach niezależnie od celu jakiemu mają służyć badania). Za każdym razem, gdy uśmiercał krewetkę, zapis reakcji psychogalwanicznej rośliny wykazywał jak gdyby ?wzburzenie". W późniejszych eksperymentach, aby wyeliminować własne emocje, Backster całkowicie zautomatyzował doświadczenie: specjalny aparat, zwany generatorem przypadku, sterował wrzucaniem krewetek do wrzącej wody, podczas gdy w pokoju nie było żadnego człowieka. Krzywa psychogalwaniczna rośliny reagowała na śmierć każdej krewetki, lecz nie zadrgała nawet, gdy aparat wrzucał do wody martwe zwierzątka.
Backster zgromadził w swoim laboratorium różne gatunki roślin i studiował zapisy ich reakcji psychogalwanicznych. Po jakimś czasie zauważył, że filodendron wydaje się szczególnie do niego ?przywiązany". Dotykał więc rośliny tylko z największą ostrożnością, a za każdym razem, gdy trzeba ją było poddać jakiemuś eksperymentowi, używał do tego swego asystenta Hensona, który traktował roślinę bezwzględnie. Filodendron po jakimś czasie zaczął reagować gwałtownie zapisem krzywej psychogalwanicznej, gdy tylko Henson wchodził do pokoju; natomiast gdy w pokoju przebywał Backster lub nawet kiedy było słychać jego głos z przyległego pokoju ? wydawał się ?odprężony". Takie były początki odkrycia tego, co Backster nazwał później "percepcją pierwotną". W następnych latach Backster udoskonalił znacznie metody badań, wprowadzając np. aparaturę elektroencefalograficzną, jak również prowadząc wszystkie doświadczenia w komorze o kontrolowanej temperaturze i wilgotności. Rozszerzył też zakres badań: ?pierwotną percepcję" udało mu się stwierdzić w odłączonych od organizmu macierzystego świeżych owocach, w koloniach pleśni i drożdży, a także bakterii.
To, jak istotne jest uniezależnienie wyników doświadczenia od ewentualnego wpływu osoby eksperymentatora, rozumiał Backster już w pierwszych latach badań. W celu dostarczenia niepodważalnych dowodów swej hipotezy zaczął automatyzować przebieg wszystkich doświadczeń. Odbywały się one więc bez udziału człowieka.
Jak tłumaczyć rolę ?zjawiska Backstera" w przyrodzie ? tę powszechną łączność ze sobą wszystkiego, co żyje? Czy istnieje jakiś jeden wielki system alarmowy, wspólny dla całej żywej przyrody?
Czy zjawisko Backstera występuje tylko w układach, gdzie człowiek może odgrywać jedynie rolę ?nadawcy"? Czy pomiędzy człowiekiem a człowiekiem istnieje taka wzajemna łączność jak pomiędzy np. dwiema koloniami tej samej pleśni?
W Gefferson Medical College w Filadelfii badano elektroencefalograficznie jednocześnie dwóch bliźniaków jednojajowych, znajdujących się w różnych pomieszczeniach. Stwierdzono, że sprowokowane przez eksperymentatorów zmiany rytmów mózgowych u jednego z bliźniaków powodować mogą podobną zmianę u drugiego. Więź, która na odległość łączy rodzeństwo bliźniacze, istnieje też ? jak wykazały liczne obserwacje i eksperymenty ? pomiędzy matką a małym dzieckiem. Jak twierdzi amerykański psychiatra Jan Ehrenwald, tzw. symbiotyczna relacja między matką a dzieckiem zmniejsza się, w miarę jak dziecko dorasta, całkowicie nie znika jednak nigdy.
Gdy mówimy o przykładach łączności pomiędzy ludźmi, trudno czasem orzec, gdzie kończy się ?efekt Backstera", a zaczyna ?telepatia". Czy nie należałoby zacząć rozumieć telepatię jako szczególny przypadek zjawiska Backstera ? przejaw łączności organizmów na najwyższych szczeblach rozwoju?
Tu coś jeszcze o wpływie muzyki...(mam nadzieję, że nikomu tym nie podpadnę..)
Dorothy Retallack testowała wpływ muzyki klasycznej i acid rocka (nagrania z dwóch stacji radiowych) puszczanych petuniom z taką samą siłą i częstotliwością w pomieszczeniach klimatyzowanych. Przy muzyce klasycznej petunie wypuściły kwiaty, (wszystkie skierowane w strone głośników). "Słuchające" muzyki acid-rockowej zdechły w przeciągu miesiąca.
Inny eksperyment polegał na obserwacji różnych roślin przy muzyce:
1. Led Zeppelin i Vanilla Fudge
2. Muzyce atonalnej
3. Ciszy
4. Muzyce religijnej (pop)
Największy wzrost zanotowano przy muzyce łagodnej, większy nawet od ciszy, rośliny w pierwszym pomieszczeniu zdechły w okresie ok. miesiąca.
W eksperymentach nie można wykluczyć że nie było żadnych innych czynników, jednak zachowane warunki laboratoryjne i pełna automatyzacja dają dużą pewność właściwości wniosków.

Mam coś jeszcze. Niektóre informacje się powtarzają, niemniej przyjemnie czyta się takie informacje:)
Newsweek.
Rośliny nie tylko rozmawiają ze sobą i doskonale wiedzą, co się wokół nich dzieje. Właśnie dowiedziono, że potrafią także logicznie myśleć i przewidywać przyszłość.
Największym wrogiem berberysu jest muszka owocówka. Podstępnie składa jaja w jego jagodach, a później larwy wyjadają nasiona i pozbawiają roślinę możliwości rozmnażania się. Na szczęście berberys wie, jak sobie radzić ze szkodnikami. I robi to rozumnie. Jak dowiedli właśnie badacze z Centrum Badań Środowiskowych Helmholtza (UFZ) w Lipsku oraz uniwersytetu w Getyndze, berberys w tajemniczy sposób potrafi wyczuć, w których jagodach zagnieździły się larwy muszek, i zahamować ich rozwój, co szybko prowadzi do śmierci larw.
Brzmi niewiarygodnie? Rzeczywiście, jeszcze kilkanaście lat temu podejrzewanie berberysu czy innych roślin o posiadanie rozumu i zdolności do logicznego myślenia wydawało się co najmniej niepoważne. Dziś jednak naukowcy są przekonani, że rośliny są o wiele mądrzejsze, niż na to wyglądają. ? Nie tylko potrafią znakomicie wyczuwać i analizować otoczenie, ale także w przemyślany i rozumny sposób reagować na nie ? twierdzi znany polski badacz inteligencji roślin, prof. Stanisław Karpiński ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. A w dodatku, co odkryli naukowcy z Niemiec, umieją także wydedukować, jaki skutek będą miały ich działania w przyszłości.
Nauka nie idzie w las
Skąd właściwie berberys wie, że kiedy zahamuje rozwój jagody, znajdująca się w nim larwa zginie i nie będzie mogła zainfekować kolejnych owoców? ? zastanawiali się uczeni z Niemiec. I postanowili sprawdzić, czy berberys potrafi przewidywać skutki swoich działań. Roślina ma dwa typy jagód ? z jednym i z dwoma nasionami. Badacze wprowadzili larwy do obu ich rodzajów i obserwowali, jak zachowa się roślina. Ku ich zdumieniu okazało się, że berberys doskonale rozumiał przyszłe ryzyko związane ze zniszczeniem własnych jagód. Naukowcy stwierdzili, że roślina niszczy aż 75 proc. zainfekowanych jagód podwójnych, a tylko 5 proc. nasion pojedynczych!
? Tak jakby spekulowała: usunę jagody z podwójnymi nasionami, bo tam jest jedno zdrowe nasiono, które może wykiełkować po spadnięciu na ziemię. Zrzucenie jagody z jednym nasionem oznacza zmarnowanie owocu, a przecież zawsze jest szansa, że larwa obumrze, a nasionko ocaleje. I berberys doskonale to wiedział ? opowiada dr Hans-Hermann Thulke z UFZ.
To jednak jeszcze nie wszystkie rewelacje. Przed zaledwie dwoma miesiącami naukowcy z Australii dowiedli, że rośliny potrafią także uczyć się i zapamiętywać na całe tygodnie to, czego się nauczyły. Wykazała to w eksperymencie na mimozie znana badaczka zachowania roślin, dr Monica Gagliano z University of Western Australia. W jej eksperymencie mimoza, która znana jest ze zwijania wrażliwych liści w odpowiedzi na nawet lekki dotyk, została ustawiona pod zbudowaną przez badaczy konstrukcją, z której co jakiś czas na roślinę spadała kropelka wody. Na początku zwijała liście po każdej kropli, ale po kilku razach przestała reagować, tak jakby zrozumiała, że krople nie są niebezpieczne. Co więcej, pamiętała o tym nawet po dwóch tygodniach, także wtedy, gdy naukowcy ustawili ją w innym miejscu!
Mózg rośliny
Jak to możliwe, że rośliny potrafią przetwarzać tak skomplikowane informacje? Czyżby dysponowały czymś na kształt układu nerwowego, a nawet mózgu? ? Tak rzeczywiście jest ? twierdzi prof. Karpiński. W 2010 r. jego zespół dowiódł i opisał w amerykańskim periodyku ?The Plant Cell?, że rośliny dysponują podobnym do zwierzęcego układem przetwarzania informacji. Odbierane fale świetlne przekształcane są w impulsy elektryczne, podobnie jak się to dzieje w ludzkim mechanizmie widzenia. ? Rośliny nie tylko przetwarzają, ale i zapamiętują informacje o barwie i natężeniu światła. Wykorzystują je do lepszego dostosowania się do warunków życia ? mówi prof. Karpiński.
Naukowcy udowodnili to w trakcie eksperymentów na rzodkiewniku pospolitym. Już w czasie wcześniejszych badań prof. Karpiński wykazał, że poszczególne części rzodkiewnika potrafią się ze sobą komunikować, przekazując sobie informacje o tym, jak dużo światła padło na poszczególne liście (opisał to w przełomowej publikacji w prestiżowym ?Science?). W zależności od ilości światła padającego na całą roślinę zmienia ona szybkość fotosyntezy nie tylko w liściach oświetlonych, ale także w tych będących w cieniu. ? To dowód na to, że każdy liść potrafi porozumiewać się nie tylko ze swoimi sąsiadami, ale także ze wszystkimi częściami rośliny, od czubka po korzenie ? mówi prof. Karpiński.
Nie wiadomo było, w jaki sposób poszczególne części rośliny porozumiewają się ze sobą i jak przekazują sobie sygnały. Dopiero w 2010 r. udało się ustalić, że główną rolę w tym roślinnym systemie komunikacji odgrywają fotony. ? Roślina odbiera i nieustannie przelicza miliardy miliardów fotonów na sekundę. Te zaabsorbowane fotony generują w liściach słabe sygnały elektryczne, które są rozprowadzane po całej roślinie i służą jako nośnik informacji ? tłumaczy uczony.
Rośliny nie mają jednego centrum zarządzania układem nerwowym, jakim u zwierząt i ludzi jest mózg. ? Raczej cała roślina jest jednym wielkim mózgiem ? mówi prof. Karpiński.
? Funkcję komórek nerwowych pełnią w niej komórki pochwy otaczającej wiązki przewodzące, zwane popularnie nerwami liści, przez które biegną sygnały elektryczne i chemiczne ? tłumaczy prof. Karpiński. ? W drzewie pokrytym 10 tys. liści sieć połączeń, którymi biegną te sygnały, jest więc równie skomplikowana jak sieć neuronów w mózgu.
Co więcej, natężenie i elektryczny potencjał sygnałów wytwarzanych przez roślinę jest podobny do natężenia sygnałów produkowanych przez ludzkie komórki nerwowe, choć ich przekaz jest zazwyczaj wolniejszy.
? U większości roślin sygnał wędruje w tempie centymetr na sekundę, podczas gdy u człowieka jest to około dwóch metrów na sekundę ? mówi prof. Karpiński.
Wyborcza
Ta publikacja wywraca do góry nogami naszą wiedzę na temat roślin. Dowodzi, że prowadzą one znacznie bardziej skomplikowane życie, niż sądziliśmy przez wiele, wiele lat. Ogromną satysfakcją jest to, że przełomowych odkryć dokonał czysto polski zespół młodych naukowców pod kierunkiem prof. Stanisława Karpińskiego z warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Karpiński to jeden z naszych wybitnych badaczy, który spędził blisko 20 lat na Zachodzie i dzięki programowi "Wellcome" Fundacji na rzecz Nauki Polskiej wrócił niedawno do kraju i rozkręcił duży program badawczy w Warszawie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W najnowszym numerze "Plant Cell" - najbardziej prestiżowego pisma z zakresu biologii komórki roślin - ukazała się sążnista, 18-stronicowa praca zespołu Karpińskiego. A oto czym zajęli się Polacy.
Hormony czy elektrochemia
Około dziesięciu lat temu, a więc w czasach kiedy Karpiński pracował jeszcze w Szwecji, udało mu się odkryć, że rośliny potrafią reagować na światło w sposób systemowy. Co to oznacza? Wyobraźmy sobie rosnące drzewo, którego część liści wystawiona jest na słońce, a część pozostaje w cieniu. Otóż okazało się, że liście tego samego drzewa potrafią ze sobą "rozmawiać". W efekcie te słabiej naświetlone doskonale "wiedzą", że te od słonecznej strony otrzymały porządną dawkę światła. Wiedzą nie tylko, jakie było jego natężenie, ale także czy jest to poranek, czy zmierzch.
To był absolutny hit. Ówczesna praca opublikowana w "Science" doczekała się wielu cytowań, a Karpińskiemu otworzyła drogę do stałej profesury w Szwecji.
Zagadką było, w jaki sposób rośliny przekazują sobie informacje. Początkowo wydawało się, że za pośrednictwem tzw. rodników tlenowych i hormonów. Jednak dalsze badania sugerowały, że chodzi o szybkie sygnały elektryczne. W tym momencie trudno było nie doszukać się analogii ze zwierzęcym układem nerwowym. U zwierząt komórki porozumiewają się za pomocą sygnałów elektrochemicznych. W obrębie pojedynczej komórki nerwowej informacja przemieszcza się jak prąd elektryczny, natomiast w chwili, gdy dochodzi do synapsy (miejsca połączenia dwóch neuronów), zamienia się w impuls chemiczny.
A jak to jest u roślin?
Nerwy liścia
Najnowsze eksperymenty zespołu Karpińskiego dowodzą, że tu wszystko zaczyna się od światła. Odebrane bodźce świetlne (czyli fotony) zamieniane są w sygnały elektrofizjologiczne. Rozchodzą się one co prawda znacznie wolniej niż u zwierząt (u nas jest to ok. dwóch metrów na sekundę, u roślin nie więcej niż centymetr na sekundę), ale roślinom całkowicie to wystarcza. W końcu nie muszą one uciekać przed wrogiem.
O ile szybkość przewodzenia sygnałów jest stosunkowo niewielka, o tyle wytworzone potencjały i amplituda przemieszczającej się fali są u roślin i zwierząt bardzo podobne. Co ciekawe, profil sygnału jest zupełnie inny dla światła białego, czerwonego czy niebieskiego.
Przewodzeniem sygnałów zajmują się głównie komórki tzw. wiązek okołopochwowych. To komórki sąsiadujące z naczyniami (popularnie nazywanymi nerwami) liścia. Teraz okazuje się, że owa popularna nazwa - "nerwy" liścia - ma swoje głębsze uzasadnienie. Poprzez leżące w "nerwie" naczynia i rurki sitowe płynie woda i substancje odżywcze, a poprzez komórki wiązki przebiegają prawdziwe sygnały elektryczne.
Zupełnie jak komputer kwantowy
Jakie to ma znaczenie? Otóż po pierwsze, rośliny starają się jak najefektywniej wykorzystywać światło. To w końcu podstawa życia na Ziemi. Od wydajnej fotosyntezy zależy bowiem produkcja tlenu i jedzenia dla wszystkich innych organizmów na naszej planecie. Ale jak się okazuje, co za dużo, to niezdrowo, i nadwyżka światła roślinom szkodzi. Po pochłonięciu zbyt dużej dawki fotonów rośliny muszą się części ich pozbyć. Najnowsza praca Karpińskiego dowodzi, że informacja o wygaszaniu nadmiaru energii przenosi się z liścia do liścia również za pomocą elektrofizjologicznych sygnałów. Rośliny zliczają zaabsorbowane fotony, działając jak coś w rodzaju komputera kwantowego, a następnie ich naświetlone części przekazują informację dalej.
Uczeni wybrali do badań rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana) - bliskiego krewniaka kapusty i rzepaku. To modelowa roślina, która od lat stanowi obiekt dociekań fizjologów i genetyków. Arabidopsis, rosnąc, tworzy rozetkę liści. Naukowcy oświetlali wyłącznie trzy z nich, a resztę trzymali w cieniu. Za pomocą cieniusieńkich elektrod odczytywali potencjały elektryczne w oświetlanych i zaciemnionych partiach rośliny.
Przy zwykłej (tj. niedużej) porcji światła oświetlone liście prowadzą fotosyntezę, jednocześnie informując te zacienione, jaką ilość fotonów dostały, na co trzeba "się nastawić", ile energii świetlnej w razie czego wygasić. I - jak się okazuje - te nieoświetlone liście "słuchają się" i "uczą".
Jeśli porcja światła rośnie ponad miarę, zacienione liście też o tym wiedzą i szykują się na niebezpieczeństwo. Co więcej, okazuje się, że każdy liść "podejmuje niezależnie decyzję", ile światła się pozbyć. Niczego się tu nie narzuca z góry, poszczególne liście wybierają własną strategię.
- A zatem rośliny nie tylko szybko przewodzą sygnały, nie tylko mają więc własny system nerwowy, ale także w pewnym sensie myślą - mówi podekscytowany prof. Karpiński
- Czy komuś z nas się o tym w ogóle śniło? - dodaje naukowiec.
Więcej światła, mniej chorób
Ale to nie koniec. Jeśli jest już układ nerwowy i coś w rodzaju myślenia, powinna być także pamięć. Ci z państwa, którzy doszli do tej części artykułu, najprawdopodobniej nie zdziwią się, gdy przeczytają, że tę roślinną pamięć również udało się odkryć.
Naukowcy już wcześniej wiedzieli, że istnieje związek między reakcją na światło a odpornością na infekcje. Zakażali rośliny bakterią Pseudomonas i powodowali, że chorowały one równie ciężko jak my, ludzie, na zapalenie płuc. Okazało się jednak, że jeśli roślinę przed zakażeniem oświetli się dawką światła, zamiast "zapalenia płuc" dostaje ona "silnego przeziębienia". A zatem światło najwyraźniej chroni przed chorobą.
Najciekawsze w tym wszystkim było jednak to, że jeśli pomiędzy naświetleniem a zakażeniem Pseudomonas zrobi się 24-godzinną przerwę, rośliny dostają już tylko "lekkiego kataru". Innymi słowy są one w stanie zapamiętać informację o padającym na nie świetle.
W procesy pamięci zdaniem Karpińskiego zaangażowany jest ten sam system fotoelektrofizjologicznych sygnałów, o którym mowa była w kontekście fotosyntezy i wygaszania nadmiaru światła.
Przy okazji wraca tu kwestia barwy światła - rośliny inaczej reagują na światło niebieskie, inaczej na czerwone. Ma to swój biologiczny sens. W lecie, kiedy słońce jest wysoko nad horyzontem, przeważa światło niebieskie. Na jesieni, gdy słońce wisi nisko, dominuje światło czerwone. I wszystko się zgadza. W lecie rośliny narażone są na nieco inne pasożyty niż jesienią.
Po co roślinom pamięć
Roślinna pamięć zdaniem Karpińskiego służy nie tylko obronie przed ewentualnymi wrogami, ale także do jak najlepszego przystosowania się np. do dłuższego okresu opadów czy zachmurzenia.
Zapamiętana informacja o barwie światła wydaje się kluczowym czynnikiem zwiększającym szansę roślin na przetrwanie w wysoce zmiennym środowisku
piszą Stanisław Karpiński i Magdalena Szechyńska-Hebda w artykule przygotowywanym do druku w jednym z najbliższych numerów "Świata Nauki".
"Zwarty łan lub struktura korony drzew oraz zmienna pogoda powodują, że liście roślin nie są stale i całkowicie wystawione na optymalne natężenie światła. Dlatego też szybka i efektywna wymiana informacji w ramach jednego liścia lub w różnie naświetlanych liściach tej samej rośliny zapewnia aklimatyzację całego organizmowi. (...) To niezwykle elegancki system, który specyficznie wyewoluował u roślin" - podsumowują autorzy publikacji.
I jeszcze coś takiego
wolnemedia
W 1966 r. dokonane zostały przez amerykańskiego badacza Cleve Backstera eksperymenty udowadniające to, że rośliny reagują na nasze myśli i że wszystko co żyje komunikuje się między sobą. Backster był wówczas kierownikiem ośrodka szkoleniowego nowojorskiej policji, a zajmował się urządzeniami służącymi m.in. do oznaczania zmian elektrycznego oporu, jaki stawia skóra ludzka. Zmiany te bywają również następstwami stanów emocjonalnych (np. strachu) i wtedy zjawisko nosi nazwę odruchu psychogalwanicznego.
Backster, podlewając kiedyś roślinę stojącą w doniczce na parapecie, postawił sobie pytanie, czy można by zmierzyć szybkość podnoszenia się poziomu wody w roślinie od korzenia do liścia. Umieścił więc dwie elektrody po obu stronach listka dracaena massageana, zanim ponownie ją podlał.
Aparat nic jednak nie wykazał. Wtedy Backster wpadł na pomysł, aby wobec rośliny zastosować metodę, która u człowieka niezawodnie wywołuje silną reakcję emocjonalną: torturę. Zanurzył jeden z liści w filiżance gorącej kawy. Żadnej reakcji. Sięgnął po zapałkę z zamiarem spalenia innego liścia. W chwili podjęcia tej decyzji nastąpiła gwałtowna zmiana w zapisie krzywej reakcji psychogalwanicznej. Ponieważ nie dotknął rośliny, a zmiana zapisu nastąpiła w chwili, gdy podjął decyzję ? istniała tylko jedna możliwość: reakcję wywołała jego myśl, zamiar uszkodzenia rośliny.
Backster postanowił kontynuować doświadczenia. Przyniósł żywe krewetki i jedną po drugiej wrzucał do wrzącej wody (podaję tu opis tego doświadczenia tylko dlatego, że udowadnia on zachodzącą komunikację między organizmami żywymi - jestem przeciwnikiem wszelkiego rodzaju eksperymentów na zwierzętach niezależnie od celu jakiemu mają służyć badania). Za każdym razem, gdy uśmiercał krewetkę, zapis reakcji psychogalwanicznej rośliny wykazywał jak gdyby ?wzburzenie". W późniejszych eksperymentach, aby wyeliminować własne emocje, Backster całkowicie zautomatyzował doświadczenie: specjalny aparat, zwany generatorem przypadku, sterował wrzucaniem krewetek do wrzącej wody, podczas gdy w pokoju nie było żadnego człowieka. Krzywa psychogalwaniczna rośliny reagowała na śmierć każdej krewetki, lecz nie zadrgała nawet, gdy aparat wrzucał do wody martwe zwierzątka.
Backster zgromadził w swoim laboratorium różne gatunki roślin i studiował zapisy ich reakcji psychogalwanicznych. Po jakimś czasie zauważył, że filodendron wydaje się szczególnie do niego ?przywiązany". Dotykał więc rośliny tylko z największą ostrożnością, a za każdym razem, gdy trzeba ją było poddać jakiemuś eksperymentowi, używał do tego swego asystenta Hensona, który traktował roślinę bezwzględnie. Filodendron po jakimś czasie zaczął reagować gwałtownie zapisem krzywej psychogalwanicznej, gdy tylko Henson wchodził do pokoju; natomiast gdy w pokoju przebywał Backster lub nawet kiedy było słychać jego głos z przyległego pokoju ? wydawał się ?odprężony". Takie były początki odkrycia tego, co Backster nazwał później "percepcją pierwotną". W następnych latach Backster udoskonalił znacznie metody badań, wprowadzając np. aparaturę elektroencefalograficzną, jak również prowadząc wszystkie doświadczenia w komorze o kontrolowanej temperaturze i wilgotności. Rozszerzył też zakres badań: ?pierwotną percepcję" udało mu się stwierdzić w odłączonych od organizmu macierzystego świeżych owocach, w koloniach pleśni i drożdży, a także bakterii.
To, jak istotne jest uniezależnienie wyników doświadczenia od ewentualnego wpływu osoby eksperymentatora, rozumiał Backster już w pierwszych latach badań. W celu dostarczenia niepodważalnych dowodów swej hipotezy zaczął automatyzować przebieg wszystkich doświadczeń. Odbywały się one więc bez udziału człowieka.
Jak tłumaczyć rolę ?zjawiska Backstera" w przyrodzie ? tę powszechną łączność ze sobą wszystkiego, co żyje? Czy istnieje jakiś jeden wielki system alarmowy, wspólny dla całej żywej przyrody?
Czy zjawisko Backstera występuje tylko w układach, gdzie człowiek może odgrywać jedynie rolę ?nadawcy"? Czy pomiędzy człowiekiem a człowiekiem istnieje taka wzajemna łączność jak pomiędzy np. dwiema koloniami tej samej pleśni?
W Gefferson Medical College w Filadelfii badano elektroencefalograficznie jednocześnie dwóch bliźniaków jednojajowych, znajdujących się w różnych pomieszczeniach. Stwierdzono, że sprowokowane przez eksperymentatorów zmiany rytmów mózgowych u jednego z bliźniaków powodować mogą podobną zmianę u drugiego. Więź, która na odległość łączy rodzeństwo bliźniacze, istnieje też ? jak wykazały liczne obserwacje i eksperymenty ? pomiędzy matką a małym dzieckiem. Jak twierdzi amerykański psychiatra Jan Ehrenwald, tzw. symbiotyczna relacja między matką a dzieckiem zmniejsza się, w miarę jak dziecko dorasta, całkowicie nie znika jednak nigdy.
Gdy mówimy o przykładach łączności pomiędzy ludźmi, trudno czasem orzec, gdzie kończy się ?efekt Backstera", a zaczyna ?telepatia". Czy nie należałoby zacząć rozumieć telepatię jako szczególny przypadek zjawiska Backstera ? przejaw łączności organizmów na najwyższych szczeblach rozwoju?
Tu coś jeszcze o wpływie muzyki...(mam nadzieję, że nikomu tym nie podpadnę..)
Dorothy Retallack testowała wpływ muzyki klasycznej i acid rocka (nagrania z dwóch stacji radiowych) puszczanych petuniom z taką samą siłą i częstotliwością w pomieszczeniach klimatyzowanych. Przy muzyce klasycznej petunie wypuściły kwiaty, (wszystkie skierowane w strone głośników). "Słuchające" muzyki acid-rockowej zdechły w przeciągu miesiąca.
Inny eksperyment polegał na obserwacji różnych roślin przy muzyce:
1. Led Zeppelin i Vanilla Fudge
2. Muzyce atonalnej
3. Ciszy
4. Muzyce religijnej (pop)
Największy wzrost zanotowano przy muzyce łagodnej, większy nawet od ciszy, rośliny w pierwszym pomieszczeniu zdechły w okresie ok. miesiąca.
W eksperymentach nie można wykluczyć że nie było żadnych innych czynników, jednak zachowane warunki laboratoryjne i pełna automatyzacja dają dużą pewność właściwości wniosków.
?Uważamy kaktusa za roślinę, która walczy o przetrwanie we wrogim otoczeniu.?
- iwik
- 100p
- Posty: 132
- Od: 2 lip 2015, o 12:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Świerklany/śląskie
Re: Zielone eriopusa
Też przeczytałam z wielką ciekawością. Interesujące bardzo. I coś w tym jest!
Swego czasu (liceum) czytałam książkę o radiestezji chyba. Twierdzono tam, że rośliny lepiej rosną, gdy przez kilka minut trzymać nad nimi ręce.
I był też film z Barbrą Streisand, w którym to kwiaty rosły jej jak szalone, bo im śpiewała. Ale nie na faktach. ;)
Swego czasu (liceum) czytałam książkę o radiestezji chyba. Twierdzono tam, że rośliny lepiej rosną, gdy przez kilka minut trzymać nad nimi ręce.
I był też film z Barbrą Streisand, w którym to kwiaty rosły jej jak szalone, bo im śpiewała. Ale nie na faktach. ;)
Iwona
Mój parapetowy zakątek
Mój parapetowy zakątek
- koniczynka2014
- 1000p
- Posty: 1005
- Od: 12 kwie 2014, o 08:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Toruń
Re: Zielone eriopusa
Takiej ilości kwiatowych rarytasów w jednym wątku
I do tego papugi
Chyba tak jak ja lubisz liście variegata ;-)


Mój ogród http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=75337
Moje parapety http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=75505
Pozdrawiam Dorota
Moje parapety http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=75505
Pozdrawiam Dorota
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1406
- Od: 1 lut 2011, o 15:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Zielone eriopusa
Nakrapiany Ficus elastica bardzo intrygujący! ma przebarwienia w typie 'Variegata' a do tego te piegi
To jakaś utrwalona odmiana (jaka?) czy się taki liść trafił na zwykłym 'Variegata'?
Wtrącając się do krótkiej wymiany zdań na temat obecnej młodzieży... nawet nie zauważyłam, jak zaczęłam aż tak odstawać od nowszych pokoleń...ja pracuję z jeszcze starszą niż Ty i to taką, która już świadomie wybrała nauki biologiczne - i nawet czasem ktoś zwróci uwagę na rośliny, ale zwykle w stylu "O! Ile kaktusów" - a kaktusa nie ma żadnego
Szersze pojęcie "sukulent" nie mieści się im w głowie.
Miałam duże wątpliwości przed wystawianiem roślin na korytarz - ale warunki świetlne wyśmienite, więc zazieleniam te rozległe przestrzenie - niczego nie ubywa, nawet storczyków nie ruszają, ale w co większych donicach zawsze mnóstwo ogryzków, nadgryzionych kanapek, przyklejonej do liści gumy itp
Nie chcę wierzyć w złą wolę czy złośliwość, ale zapewne robią to, bo do kosza trzeba przejść parę metrów.

Wtrącając się do krótkiej wymiany zdań na temat obecnej młodzieży... nawet nie zauważyłam, jak zaczęłam aż tak odstawać od nowszych pokoleń...ja pracuję z jeszcze starszą niż Ty i to taką, która już świadomie wybrała nauki biologiczne - i nawet czasem ktoś zwróci uwagę na rośliny, ale zwykle w stylu "O! Ile kaktusów" - a kaktusa nie ma żadnego

Miałam duże wątpliwości przed wystawianiem roślin na korytarz - ale warunki świetlne wyśmienite, więc zazieleniam te rozległe przestrzenie - niczego nie ubywa, nawet storczyków nie ruszają, ale w co większych donicach zawsze mnóstwo ogryzków, nadgryzionych kanapek, przyklejonej do liści gumy itp
