No właśnie wróciłam do domu Danusiu, do chłodu, choć i tak 25 st. w domu, raniutko pojechałam, podlałam, a teraz no cóż niech się dzieje co ma być
No właśnie
Marysiu, w samolocie przy oknie, inaczej nie chciałam, chociaż się bałam
Lucynko, wiem, czytałam na ten temat, bezpieczniej na pewno, no ale ja ciągle sobie myślę, jak taka kupa metalu unosi się i nie spada
Janku co myślałam, no właśnie widząc to skrzydło na przykład, tak bujające się, patrzyłam kiedy odpadnie, a jak widziałam jakiś ląd pod nami to czułam się bezpieczniej, bo w razie czego łatwiej nas ratować, gorzej jak nad wodą lecieliśmy, to bałam się bo pływać nie umiem, wiem, wiem, durny i mój siwy łeb, ale pomyślałam sobie, że w życiu i tak mam sporo stresujących sytuacji, po co mi następne i nie latam, jednak myślę, że i tak kiedyś polecę,( jak wnuk przyjdzie na świat kiedyś na przykład), tylko najpierw o głupiego jasia poproszę
Mój syn
Karolka też mieszkał niedaleko parku , ZOO, ale teraz trochę na peryferie się wyniósł, więcej spokoju, tak mówi, ale do domu tęskni mimo wszystko
No to ja parę zdjęć
