Zaraz po odkopaniu korzeni zastanowiło mnie, że jak na takie "drzewko" to ilość i powierzchnia jaką zajmują korzenie jest bardzo mała. W zasadzie niewiele szerzej od samego pnia. Na zdjęciu w dołu stoi woda, bo opłukiwałem korzeń do zdjęcia a woda wolno wsiąkała.
Na tych prosto od pnia idących daleko właśnie były widoczne we wcześniejszym poście młode odrosty
Nie odkopywałem już bardziej bo ze względu na tak małą bryłę korzenną bez miał słabą stabilność i pewnie by się przewrócił.
Na dodatek odkopując korzenie zauważyłem coś co aż dziwne że nie zobaczyłem wcześniej. Pień w sporej długości pękł, a wręcz rozszedł się na dwie części. Nie wiem tylko czy to pęknięcie było wtórne, czyli wynikiem wyschnięcia drzewka czy może na odwrót, to właśnie ono spowodowało wyschnięcie.
Biorąc pod uwagę stan drzewka, zdecydowaliśmy się jednak już nie próbować go ratować.
Po wykopaniu korzenie przynajmniej częściowo potwierdzają diagnozę pelikano
To fotki już po wykopaniu i opłukaniu ziemi
No cóż prawdopodobnie błąd popełniony przy sadzeniu zemścił się po kilku latach.
Jedyna korzyść jest taka, że zyskałem miejsce na nowy krzew - prawdopodobnie trafi tu jakaś hortensja.