Tyle zależy od miejsca, gleby, zacienienia a co robić jak miejsca brak ?........zostało tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać aż roślina się zaaklimatyzuje i zechce pokazać z najlepszej strony.
Masz rację, to tylko część kolekcji, która stale się rozrasta mimo braku miejsca.
Upycham kolankiem i przydeptuję, ale zawsze coś małego się jakoś zmieści.

Maryniu - czyli w tej kwestii dzikich roślin zaczynamy się zgadzać.Jest tyle pięknych dzikich roślin, które doskonale pasują do ogrodowych i idealnie wkomponowują się w całość.
I zapomnieliśmy już że wiele z nich to przodkowie naszych ogrodowych.
Może warto dla zachowania gatunku tu i ówdzie pozostawić je w ogrodzie ?

Aniu anabuko - Reine się doigrała w tym roku i tymi zniekształconymi kwiatami dopełniła mojej złości.
Ścięłam na wysokości 30 cm i niech rośnie od nowa albo mówię jej pa,pa.....
Pogadałyśmy sobie

Aniu tara - i o te chwaściska właśnie chodzi......im gęściej tym mniej chwastów.
Jakoś mi tak wyszło w tym roku, że prawie ich nie ma poza podagrycznikiem, którego wiosną przetrzebiłam do zera i zobaczymy czy odrośnie.
Susza pomogła nieco w ich tępieniu, więc powinno być dobrze.
Kocice wymiziane i wyszczotkowane od razu odżyły jak temperatura spadła.
Co do liliowców to mogło być tak, że z liliowców zostały nasiona, które się wysiały same i rozniosły ich ślimaki czy ptaki.
Z nasion mogły wyrosnąć rdzawe i stąd masz ich tyle.
Czasem jest tak, że jakaś ładna odmiana się uwsteczni, ale to bardzo rzadki przypadek.
Mogłaś też kupić jakieś tanie, które w efekcie okazały się rdzawcami.
Przekręty hurtowników i sprzedawców to ostatnio niestety norma.
Mati - aminek to taka słodka roślinka, pasująca do każdej innej rośliny.
Pogugluj a sam zobaczysz jaka fajna w dodatku dobra dla owadów.
Geniu - mój ogródek teraz jest kolorowy i stale coś rozkwita a coś przekwita.
Cieszę się z tego bardzo bo ta susza wykończyła mi sporo roślin.
Przy tak szybkim przekwitaniu roślin chyba czeka nas też szybka jesień.
Trochę popadało, ale pod roślinami sucho.
Aniu 77 - dokładnie tak Aniu, mimo tak masakrycznej u mnie suszy nadal jest kwieciście i pachnąco.
Owady spijają nektar, motyle fruwają koło nas, pasikoniki koncertują.....chwilo trwaj.

Martuś - ogród mały.....stanowczo za mały jak na moje chciejstwa.

To jakieś 750 metrów, ale z drzewami i krzewami a także żywopłotem dookoła.
W tym ponad setka róż i ponad 130 odmian liliowców.
Plus rośliny towarzyszące to daje niezły gąszcz.
No i jeszcze mini warzywnik z kawałkiem trawnika

Dalej nie wymieniam, bo nikt by nie uwierzył, że aż tyle dobra się w nim mieści.
Stasiu - spokojnie, falbanki też dojadą.....

Aminek spisuje się bardzo dobrze i tworzy obłoczki bieli nad rabatami.
Dorodny bardzo, żeby nie powiedzieć wypasiony.

Elwiś - tak to czasem bywa, kiedy człowiek z pasji zrobi zawód i czerpie z tego korzyści.
Jedni przychodzą, inni odchodzą, normalna kolej rzeczy.......
Najlepiej jest kupować wprost z kwiatami ze szkółki, poszukaj, może koło Ciebie jest jakaś mająca liliowce.
Ja też z początku zapłaciłam "frycowe", ale podkształcona już wiem gdzie szukać i jak kupować.

Geniu - śliczny, oby okazał się trafionym zakupem.
Osobiście wolę te o cieńszej strukturze, bo lepiej się otwierają i są bardziej odporne.
Jacku - Y. Mammoth zaskoczył mnie samą, kiedy pokazałeś jego siewki .
Wiem że jest płodnym liliowcem, ale żeby w tak szerokiej gamie to dla mnie miła niespodzianka.
Cieszę się bardzo, że dał Ci tyle frajdy i oby cieszył nadal.

Jadziu - mnie też czeka rozsadzanie największych kęp.
Ale to dopiero jesienią, bo na razie ziemia jak kamień, chyba kilofa musiałabym używać.
Niby popadało, ale pod roślinami nadal sucho.

Dzisiaj zacznę od lilii.
Jedne już przekwitają a inne dopiero zaczynają.
Podoba mi się takie kwitnienie rozciągnięte w czasie, bo dłużej ogród będzie nimi pachniał.










Oczywiście nie może zabraknąć liliowców.......




































.....i nie może zabraknąć i róż.

Nowość tegoroczna Velvet Fragrance pokazała się jednym kwiatem po raz drugi.
Pięknie i mocno pachnąca.
Zdrowotność pokaże dopiero w przyszłym sezonie po chemicznym detoksie jaki wszystkie róże u mnie przechodzą.
Na razie siedzi w doniczce i czeka na wzmocnienie korzeni, żeby potem pójść na rabatę.
Ciekawa jestem zimowania i co z tego wyniknie.




Rosa generosa Versigny rośnie u mnie trzeci sezon.
I jak wszystkie generosy potrzebuje dobrego zabezpieczenia na zimę.
Nie lubi mokrej ziemi zimą, bo zagniwa.
Lubi w sezonie słonko i wilgotno na korzeniach.
Dobrze powtarza kwitnienie, z dobrą zdrowotnością.
Długo trzyma kwiaty i dobrze znosi deszczową aurę.






Następna nowość to Nil Bleu.
Trudno powiedzieć coś konkretnego poza tym, że kwitła raz i teraz czekam na dalsze kwitnienie.
Jako róża wielkokwiatowa powinna od razu wypuszczać nowe pędy, ale świeżynka może zachowywać się inaczej.
Susza jej nie pomaga, więc trochę się ociąga.
Może teraz kiedy upały odeszły ruszy i pokaże coś jeszcze jesienią.
Na razie zdrowa, chociaż z jakiegoś powodu dwa dolne liście pożółkły i się zwijają, ale mam nadzieję, że to z upału.






Za to ta róża to terminatorka.
Mam ją od kilku ładnych lat i nigdy mnie nie zawiodła.
Wytrzymała na wszystko, nawet w ostatnich latach w ogóle nie okrywana na zimę.
Taka z tych co to nie gniotsa i nie łamiotsa, doskonała na żywopłot czy jako soliter.
Pięknie daje się formować w krzew, długo kwitnie, dobrze powtarza zasilona po pierwszym kwitnieniu.
Kwiaty odporne na słonko i deszcz długo utrzymują się na krzewie ale nie pachną.
Zdrowa do końca sezonu pod sam koniec łapie plamy ale niegrożnie jako jedna z ostatnich.
A mowa o róży Warwick Castle.
Podobno wszystkie róże z serii Castle, kiedy już dobrze się zakorzenią, stają się terminatorkami, ale nie mogę potwierdzić gdyż mam tylko jedną.






P.S.
Wszystkim odwiedzającym mnie Annom życzę wszystkiego najlepszego.


