Zakurzyło mi się w wątku, trzeba pozamiatać.
Wybyłam na kilka tygodni i niestety na balkonie to się odbiło. Moja przyjaciółka podlewała rzadko, bo nie miała czasu latać u mnie z konewką. Efekty są takie, że kilka roślin wypadło, pożegnałam sie z lawendą, pomidorami, i prawie wszystkimi fuksjami... Pelargonie zniosły posuchę najlepiej, ale niedożywione nie kwitną tak jak bym chciała.

No i oczywiście szaleją mi na balkonie gąsienice jakieś... te zielone potwory wygryzają dziurska w liściach, a wypatrzeć je wśród zielonych liści... No życzę szczęścia.
Tak wiem marudzę...
Najlepiej rozrosły się i najobficiej kwitną pelargonie bluszczolistne, zwisające.
To jedna z moich ulubionych: Elegans
Razem z nią rośnie Dichondra, cudowne ma te srebrne włochate listeczki.
Pelargonia Cotta Lilac Queen
Pelargonia crocketta
Pelargonia crocodillo, nie trzyma za bardzo wzorka na liściach i praktycznie tylko młode liście są tak pięknie wybarwione.
Pelargonia Harvard
Pelargonia Le Pirat
Pelargonia Rollers David
Pelargonia Tenerife Magic, bardzo ładnie się rozrosła i naprawdę obficie kwitnie.
Pelargonia Woods Surprise (Peltatum), jak dla mnie wcale nie musi kwitnąć.
I ogólny rzut okiem.
