Zdolne z Was deszyfratorki!

Aszko i Grażynko, skoro w moim graj-dołku on, jako jedyny anglik,
przyjął się nad wyraz dobrze i nawet teraz ma pąki, to ufam,
że u Was, będzie krzewem okazowym. :P
W końcu, jego "ojcem" jest żelazny Iceberg/Schnnwitchen Kordesa,
a Graham Thomas z kolei, jest ojcem wielu, kolejnych róż Austina( minn. Pat Austin,
Glamis Castle, Jayne Austin, Morning Has Broken, etc.
Danusiu, Jadziolku, nam także spędzenie czasu w " TIR-owym miasteczku",
sprawiało niekłamaną radość.
Jedzenie było dobre, obsługa bardzo życzliwa, a widoki- świetne.
Doskonale skomponowane rośliny, wysmakowane zestawienia,
które mogłoby oddać jedynie porządne, szerokie zdjęcie.
Niestety, miałam tylko kieszonkowego Olka, bo nie spodziewałam się takich widoków.
Jeśli powiększycie zdjęcia, to przynajmniej widać szczegóły.
Izulko, właśnie się tego najbardziej obawiałam.
Paszporty ze zdjęciami w torebce, zaświadczenia chipowe, zaświadczenia o szczepieniach obowiązkowych i nieobowiązkowych i....żywego ochotnika, który by nas chciał skontrolować.
Okropność.
Człowiek wcale nie czuje, że jest " za granicą"


Cmokam serdecznie, w bardzo pogodnym nastroju
