Dzień dobry moi drodzy goście
Dziś u mnie wreszcie pada i to nawet nie symbolicznie

. Mój ususzony na wiór kawałek ziemi dostaje eliksir życia, a ja oddycham nieco lżej. To kolejny rok z rzędu, już nie liczę który, z dającą się we znaki suszą w drugiej połowie wiosny

. Ciekawe, czy tak to już teraz zostanie "na wieki"....

.
Daysy, tę lawendę sadziłam kilka lat temu, jako pierwszą ze wszystkich posiadanych. Nie znam jej imienia ale podejrzewam ją o bycie Hidcote Blue albo odmianą bardzo podobną. Jest cudowna

. Rośnie, o dziwo, świetnie w glinie, nie kaprysi, kwitnie widowiskowo, a jedyny problem jaki stwarza to rozsiewanie się. Kiedyś, w trakcie cięcia przekwitłych kwiatostanów, składowałam je w narożniku tarasu, obok którego rośnie. W następnym roku musiałam wyplewić setki małych lawendek ze szczelin pomiędzy kostką brukową

. A wciąż pojawiały się nowe. Teraz już bardziej uważam, ale i tak plewię lawendki z okolicy skalniaka i trawnika. Mam siewkę sprzed 2 lat, całkiem już dorodną, i zamierzam po kwitnieniu podmienić matkę na córkę, bo niestety przez pierwsze 3 sezony zbyt słabo cięłam krzew i teraz, pomimo prób, nie jestem już w stanie dociąć jej do wielkości, jaką chciałabym by miała (zanurzenie sekatora w zbyt zdrewniałe pędy kończy się stworzeniem mało efektownych "dziur" w ulistnieniu). Mam nadzieję, że córka będzie godna swej matki, a jak nie, to na wszelki wypadek zrobię sobie parę sadzonek z zielonych pędów matki przed jej eksmisją (a może jakiś sąsiad ją zechce...).
Tolinko, w pewnej starej polskiej komedii małe było piękne

. Mnie często brak przestrzeni ogranicza ale z drugiej strony myślę sobie, że może i dobrze mieć ogródeczek zamiast ogrodu, bo jego podlewanie mogę skończyć o przyzwoitej jeszcze godzinie 21.00 zamiast 24.00

.
Fakt, zapach takiej na przykład Laguny, która stoi na środku
ogródeczka czuję siedząc na tarasie przy domu, więc to niewątpliwa zaleta

. Co do porannych spacerów w piżamie, to dopiero w tym sezonie mogę sobie na to pozwolić, bo posadzona przeze mnie roślinność już jako tako zasłoniła ogródek przed wzrokiem sąsiadów i stworzyła zakątki całkowicie niewidoczne nawet z najwyżej położonych okien ich domów. Jednym z nich jest mój kącik kawowy przy różach, z czego jestem ogromnie rada

. A poranne sączenie tam kawki w szlafroku miało już swoją premierę

.
Beatko, uśmiałam się z tego "niemieckiego porządku" wokół mojego domu

(wciąż jakimś cudem udaje mi się nie objąć kadrem miejsc będących "placem budowy", co nieraz wymaga niezłych wygibasów

). Ty natomiast z pewnością uśmiałabyś się, gdybyś zobaczyła "porządek" u mojego najbardziej niemieckiego z niemieckich sąsiadów

. Doprawdy, nie wiem skąd wzięły się te stereotypy i powiedzenia

.
Bardzo mi miło, że podoba Ci się mój mały kawałek ziemi

i zapraszam częściej, nie tylko wirtualnie, jeśli akurat będziesz przejazdem

.
Ten obelisk dla Rosarium Uetersen kupiłam w firmie Kuheiga (
http://www.kuheiga.com ). Jest największym z serii Bagin. W tej samej firmie kupiłam "gorset" dla Pomponelli (seria Viola) oraz dla róży Geranium, którego jeszcze nie pokazywałam.
Tradycyjnie zamieszczę też za chwilę kilka zdjęć, aby
pozanudzać odwiedzających

.