Mateusz - na nieszczęście to nie moja łąka ani w pobliżu.
Muszę tam jechać jakieś 20 min. ale warto dla takich widoków.
To łąka rolnicza i też niedługo będzie skoszona.
Gdybym mogła dałabym temu rolnikowi nagrodę Nobla.
Mądry człowiek

..........wie, że krowa pyskiem doi a najlepsze mleko jest z trawy połączonej z ziołami tak jak to robią austriaccy rolnicy w Alpach a nie z samego trawska lub capiących strasznym smrodem kiszonek.
Pozostawia łąkę aż do przekwitania kwiatów i dopiero potem kosi.
Jego łąki zakwitają 2 razy w roku i zawsze są tak ukwiecone a kiedy się tam przechodzi to wszystko pachnie prawdziwą łąką a nie sztucznym nawozem.
Różowe to rdest a za nim rhodek.
Aniu - oj tak, każde rano otwiera przede mną swoje zielone ramiona.
A zapachy przytulają do kwiecistego serca.
Nawet nie chce mi się z ogrodu wychodzić.
Na łące nie widziałam nikogo leżeć ale spacerowiczów i robiących zdjęcia sporo.
Mati - około 750 m2.
Faktycznie upchane w nim wszystko na maksa.
Już nawet małą roślinę nie ma gdzie posadzić a co dopiero dużą.
Ale uwielbiam mój gąszcz, nie trzeba prawie w ogóle pielić bo na chwasty też nie ma miejsca.
Aniu77 - a ja codziennie padam przed tą różą i podziwiam bez ustanku.
Taka wigorna i niespożyta w kwitnieniu.
Całkiem jak Nevada, bo ta to teraz moja królowa zapachowa ubrana cała w bieli.
Aniu13 - dziękuję.
Balkon to mój azyl na niepogodę.
Przysiadam z kawką i gazetą albo książką i czytam sobie.
Albo z Mkiem snujemy dalsze plany.
Jacku - widzisz z chęcią obejrzałabym i twoje dzikie łąki, jeśli rosną na nich kwiaty.
Na skraju tej łąki znalazłam mnóstwo poziomek całych w kwiatach.
Pewno wybiorę się tam jak już będą owoce.
Dorotko 350 - dziękuję.
Na pewno z tej róży będziesz zadowolona.
Kwitnie cudownie i bardzo obficie aż do zimy.
Plam na liściach jeszcze nie widziałam, za to mszycy jest sporo, ale walczą z nią sikorki karmiąc nimi swoje młode.
Wieczorami obserwuję jak zwinnie je objadają z krzaczków.
Aniu 55 - miło mi

, dla mnie to też jeden z ulubionych zakątków na wieczory przy świecach lub kawce.
Kawkę mogę zrobić a twoje towarzystwo będzie mile widziane.
Aneczko - widziałam, moje róże przy twoich to pikuś.
Masz całkiem zarośnięty taras.
Już się cieszę

na twoja wizytę, daj tylko wcześniej znać.
Przykażę różycom, żeby już zbierały zapachy na waszą wizytę.
Pogoda cudna, wszystko rośnie jak szalone, z każdym dniem coraz więcej kwiatów.
Słodki zapach róż roznosi się po całym ogrodzie a śpiew ptactwa dopełnia ogrodowe przyjemności.
Trzeba wybrać się za miasto na zbieranie kwiatów czarnego bzu na aromatyczny syrop.
Kwitną mi za płotem........ale tylko dla ozdoby.
Coraz więcej róż rozkwita, aż nie wiadomo na której najpierw wzrok zawiesić.
Pomiędzy różami rosną rośliny, które niejako dodają mu dzikości, żeby nie był tak bardzo uporządkowany i monotematyczny.
A do tego mam nadzieję dojdą jeszcze jesienne trawy ze swoimi bukietami szeleszczących na wietrze wiech.
Dzisiaj dopiero wysiałam moją kwietna łączkę z zakupionych nasion.
Jestem bardzo ciekawa czy coś z tego wyjdzie, ale bardzo starałam się aby nasiona miały jak najlepsze warunki do kiełkowania.
Jedynym zagrożeniem są jednak ptaki, które już zaraz po wysianiu zaczęły wydziobywać mi nasiona.
Musiałam wszystko nadkryć włókniną i mam nadzieję ze coś z tego wyjdzie - trzymajcie kciuki.
I na koniec krótki opis następnych róż.
Jako pierwsza
Agnes Schillinger.
Ciekawa róża z kolorystyki, dość żywotna i długo kwitnąca.
Kwiaty trzymają się dobrze, pachną, raczej zdrowa.
Piszę raczej bo to dopiero jej drugi sezon, więc w tym roku pokaże już na co ją stać dwulatkę.
Ma sporo pąków i dużo sobie po niej obiecuję.
Następna to
CHEwsuperpath.
Jak przystało na różę typu CHEw jest bardzo żywotna.
Ale to maleństwo płożące się niemal po samej ziemi.
Robi na pędach sporo kwiatów w bardzo żywym kolorze czerwieni i bieli.
Doskonała do skalniaków i pod nogi wysokim różom.
Świetnie też będzie wyglądać na murkach, trzeba tylko nie zapomnieć o podlewaniu bo lubi mieć mokro na korzeniach.
Polecam tą różę zaraz po Nevadzie, to
Lichtkonigin Lucia.
Może rosnąć zarówno jako pnąca jak i krzewiasta, zależy od cięcia.
Niezrównana, bardzo odporna na czynniki atmosferyczne, nie przemarza i nie lubią jej szkodniki.
Chorobę łapie dopiero pod sam koniec sezonu jeżeli w ogóle, bo zazwyczaj u mnie zdrowa aż do zimy.
Pięknie i mocno pachnie, kwitnie rzutowo 3 razy w sezonie jeśli jest zasilana.
I na koniec
Mme Ernst Calvat.
Róża historyczna o której nie za bardzo wiem co powiedzieć.
Wychwalana pod niebiosy na zagranicznych forach u mnie jest ......taka sobie.
Ale zapach ma obłędny.
Tylko że jako róża historyczna potrzebuje kilku lat, żeby pokazać na co na prawdę ją stać.
W tym roku idzie do gruntu, więc kiedy się zakorzeni na dobre, może wtedy zobaczę czy była warta zachodu.
Ma powtarzać kwitnienie, ale jeszcze tego nie zrobiła w donicy, więc może grunt jest potrzebny, żeby pokazała w pełni swoje możliwości.
I tyle na dzisiaj, mam nadzieję, że się nie zanudzicie czytając tego posta.
