

Aniu, ja cieszę się tym bardziej. Pracując na działce często myślę o Tobie i Twoim ogrodzie, szczególnie doglądając mojego małego bzika - przylaszczki. Dosadziłam jej towarzystwo i nawet patrzenie na listki daje mi satysfakcję. Mam słabość do rodzimej flory, więc z wyprawy po samochód przywiozłam pierwiosnki lekarskie.
Mateuszu, jestem pod wrażeniem Twojej pamięci i bardzo mi miło, że kojarzysz

Asiu, tulipany owszem, piękne, ale z części odmian zostało po jednej cebulce. Miałam jedną pamiętną zimę, kiedy nornice urządziły sobie stołówkę i pochłonęły 2/3 moich cebulowych. Paskudy nie rzucały się na pospolite szafirki, czy przebiśniegi, tylko wybierały wyszukane kąski

Na działce najbardziej doskwiera mi chwastowisko zamiast trawnika.
Dziękuję, Aniu. Cieszę się, że miejsce, które wybraliśmy dla siebie również Tobie się podoba.
Tereniu,


Tadziu, właśnie dzięki temu, że już pukałam teraz podglądam, jak rosną ogrodowe różności. Brunnera mi zakwitła. Podobała mi się już z liści, ale teraz jest prześliczna.
Pracy się nie boję, tylko już marzę o przeprowadzce, bo mi coraz trudniej ogarnąć wszystko na odległość. Szczególnie warzywnik pochłania ten czas w ilościach hurtowych

Wandziu, ule nam się trafiły jeszcze malownicze, z "dawnej produkcji". Te nowoczesne, styropianowe to już nie ten klimat. Dbam o pszczoły, dosadzam im miododajne rośliny, nawet sad rzadko kosimy. To ostatnie również z braku czasu


Basiu, faktycznie uzbierało się trochę wspomnień, mimo, że babcia, która była ostoją tej rodziny, zmarła wiele lat temu. Zagospodarowywanie ternu wokół domu sprawia mi wielką satysfakcję. Nawet miejscowi już się przyzwyczaili do mojego dłubania w ziemi i przestali kręcić głowami, za to coraz częściej podpatrują zza żywopłotu. Jako, że żywopłot, to nazwa mocno jeszcze na wyrost, to nie mają trudnego zadania

Moniu, wiosna rzeczywiście nadrabia zaległości. Jakieś szaleństwo. Kwitną kwietniowe złotliny i tawuły, majowe tulipany, a czerwcowe złocienie różowe i ostróżki tuż tuż. Jeszcze wczesne śliwki nie zrzuciły kwiatów, a już rozwijają się pąki jabłoni.
Co do planowania, to nie tylko... Jeszcze żebym ja się tych planów trzymała

Aniu, faktycznie miejsca jeszcze sporo. Tak już myślałam ostatnio, że mam mało miejsca na krzewy, ale zrobiłam obchód i jeszcze niejedno chciejstwo mi się zmieści. Tylko muszę pasieczysko ogarnąć, bo mi las wyrasta spontanicznie.
Stasieńko, jeszcze do ogrodowego raju daleka droga przez to moje chwastowisko, ale również dzięki Tobie


Aniu, bardzo mi przyjemnie podejmować takich Gości. Miodek jest przepyszny - wiosną wielokwiatowy, a późnym latem mój ulubiony - gryczany. Owoce latem też zawsze jakieś się znajdą, pomimo, że większość jabłoni i grusze owocują przemiennie co dwa lata.
Moja dzika czereśnia ma owoce całkiem spore. Druga dziczka jest czarna - również duże owoce. Dziadek miał dobrą rękę do sadownictwa. Wciąż rośnie w pobliskim wąwozie złota reneta, którą zaszczepił na dzikiej siewce i zapomniał przesadzić. Takie drobne czereśnie też mam, ale bardziej dla urody.
Dzięki, Gosiu.
Madziu, będzie mi miło - niezmiennie. Ja również często tylko biegam po lubianych ogrodach. Czasem nie mam nastroju, a ostatnio czasu.