
się posłuchałam na miejsce połamanych szempionów i nieszczęsnej śliwki wegierki posadziłam nówki- jonagold, golden delicius i szampion, ponadto dorwałam nową ładnie rozgałęzioną śliwkę węgierkę i gruszkę odmiany lukasówka oraz szczepione na pniu- agrest czerwony i zielony i porzeczkę czerwoną i czarną.
Stare drzewka a raczej badyle wykopałam i posadziłam w mało reprezentacyjnym miejscu działki jak przeżyją to będę miała na czym eksperymentować jak nie to je usunę ostatecznie:P
I tak teraz siedzę i się zastanawiam czy nie posadziłam wszystkiego za gęsto;/ Drzewka co przęsło siatki czyli około 2,5metra od siebie a pomiędzy nimi krzewy na pniu.
Zastanawiam się jak powinnam ciąć drzewka żeby ( w teorii bo pewnie pies zweryfikuje plany) nie dohodować się włażących na siebie dużych drzew, tylko coś takiego jak widziałam przejeżdżając obok plantacji gdzie drzewka są posadzone blisko siebie, są niskie a jednak wręcz oblepione owocami. W tym roku drzewka mam zostawić w spokoju żeby się przyjęły a od następnego roku jakoś ekstremalnie ciąć?? Ktoś mi coś poradzi
