Iwonko u mnie w ogródku dziur mysich jak w serze. Mocno kotem musi "capić" , żeby myszowate zmieniły miejsce zakwaterowania  
 
 
Akcja "oswajanie kota" rozwija się  
 
 
1. Kot pojawia się, gdy mnie widzi. Ucieszyłam się - widząc go. Ale mój syn twierdzi, że kot myśli 
" oooo, żarcie przyszło"   
 
2. Kot nie czeka daleko od miski aż odejdę - podszedł i zaczął obwąchiwać.
3. "między wódkę a zakąskę" władowała się jedna z działkowiczek. Wyciągnęła rękę, kot zaczął ocierać się łebkiem o jej dłoń. Odpychałam ją zazdrośnie ale ....... silniejsza ode mnie - nie dała się ......... 
 
 
   
   
 
Żarcik taki  
 
 
Ta właśnie kobitka ma już działkowego kota - śliczną, białą kicię, która w lipcu była szkieletem a teraz ledwie dupcię taszczy - lśniąca, zadbana, wykochana. No - pani kicia  

 . 
Kobitka twierdzi że dokarmiany kotek to 
ona i że żyła chyba między ludźmi bo ufna bardzo.
Elu patyki hortensji na pewno nie mają korzeni. Te patyczki to "kallusy" 
 Małe kawałki rośliny tworzą właśnie kallus, a następnie ponownie się różnicują, budując pędy, korzenie itp.
Mówiąc prościej - listki wytworzyły się z rozpędu, teraz w spokoju czekamy na korzonki. Patyki siedzą w butli bo przyniosłam je z domu (siedziały w wodzie) i bałam się  szoku temperaturowego. W ubiegłym roku najlepiej ukorzeniały się patyki wsadzane do ziemi bezpośrednio po cięciu starszego krzewu. Bez butelek, bez pieszczotek - sekator, ukorzeniacz, gleba. Niestety zanim dostały korzonki - stały się przystawką dla ślimarolów  

  Te bezskorupowe dziady rąbią jak młockarnia - wszystko.